Czerwone naczynka krwionośne pokazujące się w najmniej stosownej chwili to poważny problem kosmetyczny, jak jednak często bywa jest on związany z kondycją całego organizmu. Kto ma cerę "naczynkową" ma też pajączki na udach, tendencję do łapania siniaków. Świadczy to o słabości ścianek naczynek włosowatych. Z tego względu lepiej połączyć kurację zewnętrzną z kuracją wewnętrzną.
Za wzmocnienie naczynek włosowatych odpowiada witamina P , czyli flawonoidy, substancje występujące w roślinach.
W celach spożywczych pozyskać je można ze świeżych warzyw i owoców, suszonych owoców jak aronia, jarzębina, głóg czy hibiskus,ziół, ekstraktów ziołowych. Ekstrakty ziołowe w tabletkach (rutinoróżności) nie przynoszą efektów, ponieważ flawonoidy w nich zawarte nie są przyswajalne przez nasz organizm (wynik badań dr.Różańskiego). Jeśli ekstrakt kupny to pod postacią wyciągu alkoholowego , np. nalewka z kasztanowca , venoforton (mieszanka z głogu, miłorzębu, arniki, kasztanowca .
Do użytku zewnętrznego warto zrobić ekstrakt samodzielnie, aby uzyskać większe stężenie substancji czynnej . Ja dla moich celów zrobiłam nalewkę arnikową i miłorzębową o stężeniu dwukrotnie większym od zalecanego. Jednak , jeśli ktoś woli kupne, to w sprzedaży jest nalewka arnikowa do użytku zewnętrznego. Używałam też ekstrakty w proszku z kasztanowca i wąkrotki - nie wiem, czy działały na naczynka, ale ekstrakt z wąkrotki znacznie poprawił koloryt skóry .
Aby wprowadzić substancje czynne wgłąb skóry wykorzystałam roztwór liposomów o nazwie lipodermina, kupiony w sklepie mazidła.com. Liposomy to podobno takie malutkie puste pudełeczka, do których mechanicznie wciskamy wybrane substancje podczas mieszania . Pudełeczka te mają zdolność przenikania wgłąb skóry, razem z transportowanymi substancjami. Mieszam lipoderminę + nalewkę +olej i powstaje z tego puszysta masa, podobna do kupnych kremów. Inna wersja lipodemina +proszek wąkrotkowy + kwas hialuronowy. Wersja po dwutygodniowym stosowaniu lipoderminy ( konieczna jest przerwa, skóra się przyzwyczaja) nalewka + olej +kwas hialuronowy. Robię jednorazowe porcje, nie jestem fanką środków konserwujących, emulgatorów itd.
Oleje do pielęgnacji skóry naczynkowej to między innymi olej jojoba , z ogórecznika, winogron. Oleje te można ze sobą zmieszać i dodać trzeba koniecznie olejki eteryczne . Wyjątkowo korzystne w tym przypadku są olejki cytrusowe,świetnie wzmacniają i uszczelniają naczynka, a przy tym rozjaśniają plamki na skórze. W sezonie letnim lepiej ich nie używać, ponieważ są fototoksyczne .
Do mycia nie wolno stosować żadnych SLS itp. Ja czasami myję buzię myjadłem na bazie coco glukozydu, ale najczęściej używam naparów ziołowych . Myję też buzię miodem. Miód ma właściwości złuszczające (biorę trochę miodu na rękę, polewam wodą, rozpuszczam i myję buzię). Co kilka dni robię peeling bromelaniną, czyli enzymem z ananasa. Jest to idealny, delikatny peeling do cery naczynkowej, skóra jest po nim gładka i "promienna". Nie wolno stosować kwasów , ani substancji trących twardych i dużych rozmiarów. Złuszczanie naskórka jest konieczne po to , żeby uzyskać lepszą wchłanialność . Poza tym pobudza aktywność skóry, staje się ona mocniejsza, grubsza, zdrowsza a ewentualne naczynka mniej widoczne.
Witamina C . osobiście zjadam takie ilości wit. C , że nie uznałam za potrzebne stosowanie kremów z jej dodatkiem.
Alkohol w którym rozpuszczone są substancje wcale nie szkodzi skórze .(przynajmniej mojej)