Widzę, że przeedytowałeś swój wpis :-)
***
Nadal nie włączyłam głośników w mojej maszynie, ale przeczytałam przynajmniej opisy i mam problemy ze zrozumieniem niektórych rzeczy. Nie wiem, co tu robi fim o superżywności, ale może powinnam włączyć głośniki ;-)
Jednak opis filmu o wzmacnianiu odporności zaczyna się od ciekwego stwierdzenia, że papryka jest tylko -bójcza, ale nie wpływa na odporność. Jednak w innych miejscach piszą i mówią:
http://rozanski.li/1143/fructus-capsici-owoc-papryki-ostrej-pieprzowca/ że kapsaicyna stymuluje wzrost kosmków jelitowych i regenerację nabłonków jelit, czym pośrednio wływa na naszą podstawową odporność, później opisaną jednak jako działanie probiotyków. Bakterie probiotyczne muszą się gdzieś zaczepić, a mogą to zrobić tylko na kosmkach, bo inaczej - spłuczka.
Dalej, wyliczane są naturalne substancje wzmacniające odporność w takiej formie, że czytelnik ma wrażenie, że lista jest pełna i zamknięta.
Jeszcze inna sprawa, to zakres pojęcia słowa "odporność". Tu wchodzimy raczej na grunt ideologii (złudzenia?), że wszystko, co się dzieje w żywym organiźmie, się da wyjaśnić, jeśli tylko zejdziemy do odpowiednio niskiego poziomu reakcji biochemicznych.
Ponieważ nie mam ambicji naukowych, to mam ten luksus stwierdzenia, że to się tak nie da zrobić, dokładnie tak samo, jak się nie uda sprawdzić wzajemnych interakcji 10 różnych piguł łykanych przez starsze osoby 2-3 x dziennie. Tylko, kto da grant na powierdzenie naukowe, że tego się nie da zrobić?
Można badać poszczególne litery naszego alfabetu - czemu nie? Ale, aby z nich powstał tekst zrozumiały dla nas, to trzeba je jakoś poustawiać, a to, co my zrozumiemy, to na przykład Niemiec nie zrozumie - dla niego trzeba je poustawiać inaczej i może jeszcze dołożyć jego "umlauty", a wyrzucić nasze "ogonki".
Dla omawianych dzieci to bez znaczenia, do jakiego receptora co się przyłącza, dla nich jest ważne, by w końcu przestać kaszleć i smarkać.
W końcu nawet nienaukowy efekt placebo to właśnie wynik działania układu odpornościowego, który daje pole do popisu różnym cudotwórcom. Ale - jeśli zadziała i nie zaszkodzi - to czemu nie? W końcu ja nie jestem naukowcem ;-)
Pozdrowienia :-)