Zrobię oczywiście mikrobiologię i dodatkowo test na obecność clostridii, tak dla jasności, no ale podejrzewam, że potwierdzą... W zwiazku z tym szczerze jestem załamana, bo nie wiem, jak się dziadostwa pozbyc nie rujnując dodatkowo niczego więcej ;(
Przestań sie zamartwiać, weź się za proponowane zioła trawienne i probiotyki i po miesiącu napisz, jak idzie.
Dobre laboratorium wykryje wszystko w człowieku, w końcu nawet te straszne clostridia to nasza flora fizjologiczna, i kilka komórek się znajdzie zawsze. Problem się zaczyna, gdy jest ich za dużo i się zmutują.
Dziecko jest żywe, rozwija się, kilka słów w wieku 1,5 to niezły wynik, a Ty się przy okazji zajmij też i sobą. Znam dziewczynkę, która poszła do przedszkola nie mówiąc, ale w końcu się rozgadała i zdrowo wyrosła.
Antybiotyk w dzieciństwie, to nie wyrok śmierci - czasem trzeba.
Najważniejsze jest, by z głową posprzątać po chorobie i po leczeniu choroby.
Pozdrowienia :-)