Autor Wątek: Borelioza raz jeszcze, moja krótka historia  (Przeczytany 3551 razy)

Offline Cain

  • Nowy
  • *
  • Wiadomości: 3
Borelioza raz jeszcze, moja krótka historia
« dnia: Sierpnia 12, 2016, 12:04:27 »
           Dzień dobry. Forum czytam z przyczajki od jakiegoś czasu, od czasu gdy jestem coraz bardziej pewien, że trawi mnie borelioza, a może coś jeszcze. To mój pierwszy post i z szacunku do Waszego czasu postaram się wszystko zsyntetyzować i nie przynudzać.   
          Mam 38 lat, pochodzę z rodziny „nerwicowców”. Mama leczy się od wielu lat (antydepr., benzo, leki na nadciśnienie, teraz żołądek itp.). Wszyscy jesteśmy jakby to powiedzieć „słabej konstytucji psychicznej”. Tata zmarł śmiercią tragiczną gdy miałem 21 lat. Mam siostrę z którą mamy niesamowity kontakt, ale ona mieszka 200km ode mnie niestety. Ja też nigdy nie byłem okazem zdrowia szczególnym i zawsze gdzieś w tle doskwierał mi taki ciężki do zdefiniowania smutek i lęk. Ale radziłem sobie jakoś, znajdowałem w sobie siłę nawet na siłownię, rower,pływanie itp. Z fizycznych dolegliwości to jedynie wypadanie płatka zastawki w sercu, „wada” kosmetyczna, gdyby nie kilka dodatkowych skurczy co parę dni, nawet nie wiedziałbym, że coś mi jest. Ponoć olimpijczycy miewali taką dysfunkcję. Można powiedzieć, że żyłem życiem przeciętnego młodego człowieka, mógłbym nawet powiedzieć, że dość aktywnego. W wieku 31 lat, po zakończeniu długoletniego związku nastąpił krach, po którym wylądowałem u psychologa na dwuletniej terapii, która okazała się totalnym niewypałem. Koniec końców zdecydowałem się na leki i po którejś nieudanej próbie –strzał w 10. Anafranil – to co ten lek spowodował w moim życiu jest do dziś taką tratwą, którą wspominam, bo wiem, że może być IDEALNIE. Nie sztucznie, nie jak zombie, nie chemiczna euforia. To był stan IDEALNY.
Parę miesięcy później (to był 2011r) poznałem swoją obecną, kochaną Żonę. Uznałem, że dzięki sile uczucia dam radę zrezygnować z tabletek. I to był błąd.Wszystko się posypało, a próba powrotu do tego samego leku okazała się porażką. Ta sama substancja po paru miesięcznej przerwie pokazała drugie, piekielne oblicze. I tak leciał czas, jakoś sobie radziłem, z olbrzymią pomocą mojej Żony. Bywało lepiej, bywało gorzej, suplemetowałem się ashwagadhą, cytryńcem chińskim, próbowałem medytacji, ale lęki przed takim doświadczeniem nie pozwoliły mi wejść w to głębiej.
 
Nadszedł grudzień 2014r, gdy zmarła nagle moja teściowa. To było potworne obciążenie dla nas obojga, kosztowało nas bardzo dużo.

I tu się chyba odpalił lont.

Jakieś dwa miesiące później złożyła mnie duża grypa, taki standard powiedzmy:39,5 stopnia, bóle mięśni, kości, człowiek-szmata. Dostałem antybiotyk na trzy dni, Macromax bodajże. Grypa minęła i byłoby wszystko ok, ale miałem wrażenie, że otworzyłem jakąś nieznaną puszkę Pandory. W ciągu paru tygodni niepostrzeżenie zagościły w moim sercu w/w dodatkowe skurcze. Najpierw kilka, potem kilkadziesiąt, kilkaset, żeby skończyć na ponad 5 tysiącach, stwierdzonych przez aparat Holtera. Obrzydliwe, wstrętne, nie dające się przyzwyczaić do niego odczucie. Każdy z nas miał czkawkę. 5 minut jest ok, po 20 już męczy. Ja mam taką czkawkę serca od półtora roku, bez dnia przerwy, jestem wykończony psychicznie. U kardiologa ok, budowa serca ok. Po próbie włączenia Propranololu nie ok. Kardiolog rozłożył ręce.

W międzyczasie nasiliły się kłopoty jelitowe, kibelek po 3-4 razy dziennie, prawie zawsze w bólach i zawsze coś co miało formę, za przeproszeniem, laksy, ścieku. Zrobiłem więc gastroskopię, na której wyszły mi nadżerki, zapalenie żołądka i dwunastnicy i na dodatek Helicobacter P. 

I tu dochodzimy do momentu (myślałem, że będzie krócej ;-) ) , w którym po raz pierwszy pomyślałem o boreliozie. Na H.P. dostałem bowiem zestaw DUOMOX+METRONIDAZOL  na 10 dni. W ostatnim, dziesiątym dniu coś mnie zastanowiło, ale aż bałem się o tym powiedzieć głośno. Od rana miałem może 500 skurczy. Kolejnego dnia było ich może kilkadziestiąt, a kolejnego nic. NIC!!!!! Jakby ktoś to ze mnie zdjął, odczarował! Jezu, żyłem na nowo, rozkoszowałem się zwykłym siedzeniem i patrzeniem w ścianę!
Trwało to dokładnie...tydzień. Tak jak zeszło, tak wlazło z powrotem – kilka, kilkadziesiąt, kilkaset, tysiące....To było 4 miesiące temu. Gdy na kontrolnym badaniu okazało się, że mimo leczenia,  H.P. ma się dobrze, dostałem drugi zestaw abxów, tym razem Klabax i Metronidazol. Pełen nadziei czekałem na tamten efekt, niestety nic takiego nie miało już miejsca...



Mija półtora roku od tamtej grypy, Dziś jestem chudszy o 12 kg niż półtora roku temu, nie ćwiczę (totalny brak motywacji i siły, uczucie wyczerpania i beznadziei).

Zacząłem myśleć: antybiotyk na chwilę wyleczył mi serce, które szwankuje od czasu dużej grypy. I wtedy przypomniałem sobie chyba najważniejszą w tych moich wypocinach rzecz: jakieś 6-8 lat temu podczas kąpieli pod kolanem dostrzegłem taką okrąłą czerwonawą plamę. Gdy zaczęła rosnąć, polazłem nieśpiesznie do lekarza, który dał mi chyba jakieś smarowidło. Plama dalej sobie rosła, była chyba dość ciepła o ile mnie pamięć nie myli. W końcu wylądowałem u derrmatologa, który bez słowa wyjaśnienia co to, jak, dlaczego, zaordynował antybiotyk na (chyba?) parę dni i cześć. Plama zeszła, ja wróciłem do codzienności.Nie pytałem, nie drążyłem. Żyłem.
Później pomyślałem, że może krętki dostały w te 10 dni trochę po doopie, ale w ciągu tygodnia swobodnie się odbudowały i wszystko od początku...

W zesżłym tygodniu zrobiłem ELISĘ.
Wynik IgM – ujemny.
wynik IgG- dodatni :0,27.  Normy : ujemny <0,2       ;    dodatni >=0,2

 Po niedzieli idę do lekarza i jeśli się to potwierdzi stanę przed wyborem: antybiotyki czy ... no własnie? Co?

To chyba tyle. Jeśli ktokolwiek to przeczyta, a dodatkowo będzie chciał mi coś podpowiedzieć, to będę wdzięczny, naprawdę. Jest tu tyle fajnych osób, pani Renia, Basia, gumppek, janek itd. Historia pani Reni jest budująca, naprawdę, ale czy powinienem się nią kierować. Nie wiem co robić....
A może to "tylko" potężna nerwica...
Na koniec napiszę objawy które mi najbardziej doskwierają i takie, które przy boreliozie są często a ja ich nie mam.

Objawy występujące
Serce - tu już wszystko wypisałem wyżej
Depresyjne myślenie, katastroficzne wizje, przejmujący lęk trudny do zdefiniowania, czasem rosnący do rozmiarów paranoi. Dogłębny smutek, płaczliwość, bojaźliwość.  Poza sercem to mój największy problem.
Parę lat temu miałem naprawdę duże bóle jąder, usg nic nie wykazało. Teraz jest ok, czasem się zdarzy, ale tylko po stosunku.
Szum w uszach-jest, nie paraliżujący ale jest.
"Wyłączanie światła" po wstaniu z łóżka, lub nawet krzesła. Parę sekund i jest ok.
Znużenie, wyczerpanie, brak motywacji. Gdy popatrzę na sztangę, która leży w pokoju i pomyślę, że mam ją założyć na plecy i robić przysiady, ogarnia mnie pusty śmiech. Awykonalne psychicznie.
Brak libido, ochoty na sex, radości z niego.
Kłopoty z jelitami, ale muszę przyznać, że po dodaniu dobrego probiotyku w ilości 20mld dziennie, i jedzeniu ogórów włąsnej roboty jest naprawdę duża poprawa. Chociaż tyle.
Wspomniany refluks, zapalenie żołądka i dwunastnicy.

Brak objawów:

Nie mam bólów stawowych, w ogóle, tu jest wszystko ok.
Mięśnie mnie nie bolą, są po prostu słabe, ale co się dziwić, jak od dłuuugiego czasu ich nie używam.
Oczy ok, mam -3 dioptrie bardzo dawna i nic więcej.
Potrafię wsiąść na rower, z boku jak ktoś na mnie popatrzy, to poza tym że zleciałem 12kg raczej nie pozna, że czuję się bardzo licho.

To tyle, wygadałem się, wypisałem. Trochę mi lepiej, więc było warto choćby dlatego ;). Pozdrawiam Was gorąco.




« Ostatnia zmiana: Sierpnia 12, 2016, 12:15:56 wysłana przez Cain »

Offline Renia

  • Ekspert forum
  • Dużo Pisze
  • ****
  • Wiadomości: 1580
Odp: Borelioza raz jeszcze, moja krótka historia
« Odpowiedź #1 dnia: Sierpnia 12, 2016, 16:18:10 »
Uznałem, że dzięki sile uczucia dam radę zrezygnować z tabletek. I to był błąd.Wszystko się posypało, a próba powrotu do tego samego leku okazała się porażką. Ta sama substancja po paru miesięcznej przerwie pokazała drugie, piekielne oblicze.
Błąd? - może zbyt szybko odstawiłeś, nie zmniejszając stopniowo dawek. A jak jest teraz, stosujesz psychotropy czy nie? Wiem, że czasami bez nich ani rusz, też trochę brałam, było lżej. Ogólnie psychotropy można włączyć na b. krótko. Jeżeli bierzesz, to skontaktuj się z Łukaszem, myślę, że może Ci dużo pomóc. Zresztą bierzesz czy nie, skontaktuj się z nim. Zakażenie to nie choroba psychiczna, chociaż wiemy jakie stany wywołuje. Psychotropy, ani terapia nie wyleczą, chociaż łagodzą trochę objawy.
Powiem tak, mam (miałam) kontakt z wieloma osobami z bb. Osoby bardzo słabe psychicznie nie radzą sobie z leczeniem. Musisz postawić na aktywność fizyczną, zdrowe odżywianie, porządne zioła (najlepiej kontakt z b. dobrym fitoterapeutą, chociaż pierwsze miesiące - sam polegniesz). Musisz uzbroić się w cierpliwość chorujesz kilka lat, jeszcze z rok, dwa może być ciężko.
Na pomoc lekarza nie licz. Powie: ,,Słabo dodatnie IGG, borelioza była, ale organizm sam ją pokonał...". Możesz iść do lekarza ILADS, ale wtedy czeka Cię długa antybiotykoterapia. Jak długa? - nie wiem kilka miesięcy, albo kilka lat.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 12, 2016, 18:39:30 wysłana przez Renia »
,,Nie ten przyjaciel, kto współczuje, a ten kto pomaga." Thomas Fuller

Offline alcia1907

  • Więcej Pisze
  • ****
  • Wiadomości: 324
Odp: Borelioza raz jeszcze, moja krótka historia
« Odpowiedź #2 dnia: Sierpnia 12, 2016, 16:33:06 »
Do niczego Ciebie nie namawiam ale... swego czasu podjęłam decyzję o wykluczeniu antybiotyków a dzięki forum trafiłam w dobre ręce-te same co Renia...zrobiłam TOTALNĄ REWOLUCJĘ  w kuchni,łazience i najbliższym otoczeniu. I - jest dobrze tzn do wyleczenia długa droga ale droga "naturalna"i moim zdaniem - zdecydowanie bezpieczniejsza.Pozdrowienia i wytrwałości

Offline Cain

  • Nowy
  • *
  • Wiadomości: 3
Odp: Borelioza raz jeszcze, moja krótka historia
« Odpowiedź #3 dnia: Sierpnia 12, 2016, 20:06:08 »
Łukasz to osba z forum tak? Taki ma nick?  Pisze Pani, że Renia trafiła w dobre ręce. Czy to właśnie o Łukasza chodzi?

Offline alcia1907

  • Więcej Pisze
  • ****
  • Wiadomości: 324
Odp: Borelioza raz jeszcze, moja krótka historia
« Odpowiedź #4 dnia: Sierpnia 12, 2016, 20:24:08 »
Mnie pomógł gumppek a dzięki Reni wierzę że można " wyjść " z bb a napewno ograniczyć jej działanie

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11068
Odp: Borelioza raz jeszcze, moja krótka historia
« Odpowiedź #5 dnia: Sierpnia 12, 2016, 22:10:41 »
Ja nie wykluczam, że problemy "dziedziczne", to nie borelioza, ale dziedziczona przy porodzie i nabyta w domu flora bakteryjna. Przecież lęki i depresja to nie grypa, ale, jak widać z Twojej opowieści, to by prawie tak wyglądało.
Warto by było sprawdzić ten kierunek i zabrać się za regenerację jelit i ostre wejście z probiotykami, przy czym należy mieć świadomość, że to może trwać długo, zanim się przebuduje Twoje życie wewnętrzne.
Bez porządku z trawieniem nie zrobisz porządku z odpornością, a bez porządku z odpornością nie weźmiesz boreliozy i innych mikrobów za mordę.

Miałeś problemy z sercem - dodatkowe "piki". Sprawdź tarczycę, bo to może być objaw nadczynności czy początków Hashimoto. Jeśli tak, to chroń tarczycę.
Borelki zupełnie spokojnie potrafią uszkadzać sterowniki tarczycy, a co za tym idzie pojawiają się takie problemy. Są teorie, że borelioza i Hashimoto są prawie nierozłączne.

A na koniec same borelki - znajdziesz tu dużo rad, co z nimi zrobić. Problemem jest zwykle to, że ubicie bakcyli powinno być bez ubijania gospodarza. Gumppek twierdzi, że to układ odpornościowy powinien ubić bakcyle, zioła mają go wzmacniać. Ale i tak zostają potem uszkodzenia, które trzeba naprawić.

Ostatnio, zupełnie niedawno, grupa osób z opornymi, ciągnącymi się jak smród, niewyraźnymi wspomnieniami po boreliozie, które uprzykrzają życie, zabrała się za wariant tej mieszanki:
http://rozanski.ch/forum/index.php?topic=340.msg50008#msg50008
Jeszcze nie znamy wyników, ale jeśli według autora człowiek z SM wstał, to może i mgła umysłowa odpłynie?

Może rzeczywiście trzeba się zabrać za "syndrom poboreliozowy", ale oczywiście nie za pomocą psychotropów?
Najgorsze jest to, że nie wiemy, kiedy przestać walczyć, a zacząć budować - nie ma metod diagnostycznych.

Pozdrowienia :-)

Offline Renia

  • Ekspert forum
  • Dużo Pisze
  • ****
  • Wiadomości: 1580
Odp: Borelioza raz jeszcze, moja krótka historia
« Odpowiedź #6 dnia: Sierpnia 13, 2016, 08:09:02 »
Łukasz to osba z forum tak? Taki ma nick?  Pisze Pani, że Renia trafiła w dobre ręce. Czy to właśnie o Łukasza chodzi?
Na forum zwracamy się po imieniu, nie ma Pań i Panów.
Łukasz nie pojawia się już na tym forum, ale jak wyślesz wiadomość, to powinien odezwać się. Nick Łukasz. Jak nie to daj znać wyślę Ci namiary na FB. Łukasz to młody, fantastyczny człowiek, stracił wzrok i borykał się z trudnościami w odstawieniu psychotropów, którymi lekarze faszerowali go bez umiaru. Miał typowe objawy bb. To chyba ta choroba odebrała mu wzrok. Myślę, że Łukasz mógłby Ci dużo pomóc od strony psychicznej.
Basiu ja to nawet myślę, ze na bb chorują tylko osoby ze słabymi jelitami, z dużą ilością różnych patogenów. Wydaje mi się, że gdy kleszcz udziobie zdrowego osobnika, to układ odpornościowy poradzi sobie. Gdy układ odpornościowy jest obciążony walką z candidą, pasożytami, różnymi bakteriami, wirusami, pierwotniakami i zakażony kleszcz dołoży swoje, to jest już za wiele. Wtedy układ odpornościowy zaczyna głupieć, być zbyt mocno obciążony, nawet często nie wysyła przeciwciał do walki z bb i u chorych mamy ujemne wyniki na bb. Zresztą wydaje mi się, że Ty Basiu myślisz podobnie.
 Ciekawe ile procent Polaków ma zdrowe jelita? - chyba wynik byłby jednocyfrowy...

« Ostatnia zmiana: Sierpnia 13, 2016, 08:14:16 wysłana przez Renia »
,,Nie ten przyjaciel, kto współczuje, a ten kto pomaga." Thomas Fuller

Offline Annower

  • Nowy
  • *
  • Wiadomości: 4
Odp: Borelioza raz jeszcze, moja krótka historia
« Odpowiedź #7 dnia: Września 23, 2016, 11:28:44 »
Renia
Poszukuje Cie , ponieważ potrzebuje porady w leczeniu ziołami w boreliozie

Offline Renia

  • Ekspert forum
  • Dużo Pisze
  • ****
  • Wiadomości: 1580
Odp: Borelioza raz jeszcze, moja krótka historia
« Odpowiedź #8 dnia: Września 23, 2016, 23:06:11 »
Mamy tu opcję ,,Moje wiadomości" - na zielonym pasku u góry. Możesz wysłać do każdego wiadomość. Z każdym skontaktować się, ze mną też. O ile tylko będę potrafiła udzielić porady, to pomogę.
,,Nie ten przyjaciel, kto współczuje, a ten kto pomaga." Thomas Fuller