Mira w innym wątku napisała:
Republikanie ostatnio bardzo krytykuja fakt ingerencji w zycie prywatne obywatela, ktory powinien miec prawo decydowania, czy chce sie leczyc, w jaki sposob, gdzie, u kogo, i umierac wtedy gdy mu przjdzie ochota. Natomiast ta "troskliwa opieka", przymuszanie do regularnych badan, przyjmowania obowiazkowo lekow, szczepionek, zeby niby ochronic i przedluzyc zycie, jest zbyt daleko idaca ingerencja i ograniczaniem wolnosci. No tak, jak to mowia, wolnosc to my mamy ale w wydawaniu pieniedzy, nieograniczona.
Rozumiem, że chyba dość długo siedzisz w tamtych stronach.
Czy te plany reformy opieki zdrowotnej rzeczywiście mają wykraczać poza plany wprowadzenia obowiązkowych ubezpieczeń zdrowotnych? Że obywatel nie będzie mieć prawa zadecydować, czy i jak chce coś z dalej zrobić ze swoim prawem do opieki? Ja mogę zrozumieć, że szczególnie drobna klasa średnia ma koszmarny dylemat - dla państwowej opieki zdrowotnej są zbyt zamożni, a na ubezpieczenia prywatne ich nie stać.
Czytałam o kobiecie, która zdecydowała się na cesarskie cięcie, bo na donoszenie ciąży nie było jej stać, bo kończyło jej się ubezpieczenie z miejsca pracy, a była na wypowiedzeniu. Skutek był taki, że ubezpieczalnia nie uznała rachunku za cesarskie cięcie. Końca sprawy nie znam, ale ogółem historia nieco przerażająca.
Jak to tam wygląda?
Pozdrowienia :-)
