kuneg - przepis dla ciebie:
150 ml maceratu olejowego
150 ml naparu
7 g wosku pszczelego (używam "siermiężnego" prosto z pasieki

bo ten wybielony z netu 3 x droższy)
opcjonalnie kilka kropel wit E - dla zakonserwowania przed zjełczeniem (nie daję bo trzymam w lodówce)
kilka kropel olejku eterycznego - w przypadku róży psuje efekt

wosk trzeba zetrzeć na tarce o drobnych oczkach, wsypać do maceratu olejowego i podgrzewać w kąpieli wodnej, mieszając, do rozpuszczenia wosku. Potem z 10 minut przestudzić mniej więcej do temperatury pokojowej. Przelać do miski. sprawdzić (temometrem kuchennym) czy macerat i napar mają tę samą temperaturę (to jest ważne, żeby się balsam nie rozwarstwiał - ja robiłam przy 38 stopniach bom niecierpliwa. I dalej to jak z majonezem. Mikser kuchenny do ręki , zaczynamy ubijać olej z woskiem, dolewając powolutku, cienkim strumyczkiem napar. Ubijamy póki się napar nie skończy

. Potem przełożyć do wyparzonego słoiczka, poczekać aż się spokojnie schłodzi i schować do lodówki, porcję na 2-3 dni można do mniejszego pojemniczka i trzymać w łazience. u mnie w upały kilka dni wytrzymał i się nie zepsuł. Próbowałam używać zachwalanego oleju kokosowego - ale dwie próby i dwa razy się balsam rozwarstwił. Najlepiej wychodzi na oleju słonecznikowym rafinowanym lub zwykłym rzepakowym za 3,50 z "Pierdonki" ;-). Natomiast olej kokosowy jest super do zrobienia dezodorantu :-) 3 łyżki rozpuścić w kąpieli wodnej dodać 3 łyżki sody oczyszczonej i tyleż samo mąki zmieniaczanej i dobrze wymieszać - opcjonalne kilka kropel olejku eterycznego. Można trzymać w łazience. Nie wstrzymuje pocenia - co jest zdrowe ale neutralizuje skutecznie zapach potu. testowałam w upały. Fajnie działa na stopach, zwłaszcza gdy się chodzi w balerinach " na goło"

Aha - i coby się nikt nie czepiał za prawa autorskie i takie tam to informuję wszem i wobec , że pomysł i proporcje znalazłam na blogu "Zielony Zagonek"
