Dondarrion słusznie prawi

W przypadku mojej żony przejście na "jedzenie Ciesielskie" przełomu nie dało jeśli chodzi o objawy AZS, ale dało się zauważyć wiele innych efektów. Ona w zasadzie nie ma uczuleń pokarmowych - oczywiście po obżaricu się czekoladą lub orzechami objawy się nasilą, ale to bardziej "przeciążenie systemu" (reakcja alergiczna to puchnięcie nawet po mikrodawce - np. orzeszków ziemnych). AZS nie potrzebuje już szczególnie uczulenia i alergenów - to po prostu choroba autoimmuno. Jednego złotego środka dla wszystkich pewnie nie ma, w skrajnych przypadkach warto sięgnąć po cyklosporynę - zapewne lepiej, niż po dożylny steryd. Piszę o tym dlatego by było wiadomo, że są sposoby (chemiczne, że tak powiem) by cofnąć nawet najgorszy stan pacjenta. Potem można kombinować "naturą".
Co do kremów to mi wygląda na to, że najlepiej jej pasował glistnikowy (macerat na wodzie z gliceryną i spirytem) na oleju kokosowym z dodatkami (wosk, lanolina) - miał chyba najwyraźniejsze działanie. Choć nie jest to łatwo ustalić, ostatnio bardzo ładnie się sprawdził krem "słoikowy" (zrobiłem cały słój) zawierający wyciągi bodaj z 17 ziół - wszystkich, jakie zbierałem pod kątem jej AZS (tylko lukrecję trzeba kupić).
Robienie kremów typowo leczniczych i tłustych nie jest trudne - wystarczy kilka wyciągów (teraz można zrobić ze świeżego glistnika, tojeści rozesłanej, rdestowca i innych korzeni), olej, wosk, lanolina (nie jest konieczna, gdy już mamy wosk) - a do tego kilka słoików, garnek z gorącą wodą (nasza łaźnia wodna) i mikserek - spieniacz do mleka.
Doustnie ewidentnie świetnie działa glistnik - ale zdecydowanie dzieciom się nie poleca. Sangwinaryna ma obszerną dokumentację naukową - także jeśli chodzi o znoszenie stanów zapalnych zależnych od IgE.
Ogólnie choroba jest bardzo "autorska", indywidualna - co pomaga jednemu, na innego nie działa. Dowodzono skuteczności suplementowania probiotykami, olejami (lniany), niektórym pomaga przejście na bardzo restrykcyjną dietę itd. Podkreśla się znaczenie czynnika "psychologicznego" - stres nasila, spokój dobrze służy.
Jest bardzo możliwe, że ktoś taki jak o. Klimuszko popatrzył by na dane dziecko i dobrał niepozorną mieszankę typu dziurawiec, tatarak, babka, łopian, bratek - i po pół roku regularnego picia dziecko byłoby zdrowe. Niestety jesteśmy "zwykłymi" ludźmi i pozostaje nam eksperymentować
