nakłady to racja - wszystko było państwowe.
Nie napisałam dość jasno - przepraszam: chodzi mi o sumę nakładów: państwowych i firmowych niezależnie od formy własności.
Za komuny były one większe, Czy zaprzeczysz? Czy może chodzi o to, że w ZSRR też były poważne nakłady na przebadanie własnych zasobów roślinnych pod kątem medycznym.
Czy robienie tego samego świadczy o stosunkach poddańczyćh czy o posługiwaniu się rozumem?
Czy niezrobienie tego samego świadczy o niezależności, czy o lekkomyślnej głupocie?
Zacytuję z pamięci naszego Gospodarza na zajęciach w Międzyborowie:
A co będzie w przypadku wojny?
A co będzie w przypadku prawdziwego kryzysu czy embarga?
A co będzie, jeśli konwój z pomocą humanitarną nie dojedzie?
Chodzi o podległość i brak samodzielności w kształtowaniu polityki.
Ta sama kacapska elyta decyduje o wszystkim.
Nie chodzi o rząd - Polskę trzyma w PRL system oparty na średnim szczeblu władzy.
To dlaczego niby te same elyty tolerowały znacznie więcej ziół za czasów komuny, niż teraz?
Bo zmieniliśmy władcę i z tego powodu rozumy podporządkowaliśmy nowym, bo na rozum samodzielny nas nie stać?
Ale, na fali nobla za badania "lebiodki" warto zainwestować w badania podstawowe (jeśli granty są z budżetu - wyniki muszą być ogólnodostępne)
I to jest właśnie chore w naszej naukowej niepodległości - nie ma nauki, są granty przyznawane na zadania, które za komuny załatwiały branżowe instytuty badawczo-rozwojowe. Kiedyś na uniwersytetach i w PAN zajmowano się nauką, teraz szkoły to wszystko to umowy-zlecenia i produkcja absolwentów.
To nam kiedyś bokiem wyjdzie.
A Ty Basiu
Uciekasz się do aspektu "PRL" nie widząc istoty rzeczy -
Czy "List" to duży wysiłek ?
Czy Twój wpis o "PRL" ma ostudzić ewentualnych zainteresowanych
Ja zaczęłam? To przecież Ty wywołałeś sprawę PRL.
Mam dość lat, by pamiętać, że wszystkiemu winna była warcholska szlachta, zaborcy i sanacja.
Teraz wszystkiemu jest winna PRL i sowieci, mimo, że od ich formalnego końca minęło już 26 lat, czyli więcej, niż żywot II Rzeczpospolitej.
A i tak wiadomo, że wszystkiemu są winni Żydzi, masoni i cykliści.
A wracając do boreliozy:
Kiedy zauważono na serio tą chorobę? Kiedy dzieci w jednym miasteczku w USA zaczęły często chorować na reumatyzm.
W jakimś rosyjskim tekście było napisane, że 30% reumatyzmów to borelioza, a 10-15 to chlamydie.
Inna klasyczna choroba to zapalenie mózgu - to też może być borelioza.
Albo stwardnienie rozsiane.
Obecnie mamy chorą sytuację: z jednej strony idzie histeryczna propagando-reklama przemysłu chemicznego, z drugiej strony politycy uwazają, że to firmy powinny sobie znaleźć lekarstwa na wszystkie choroby i przebić się jeszcze przez biurokracje, by to wypuścić na rynek.
A z jeszcze innej strony, naukowiec, aby uprawiać naukę musi mieć szczęście, albo gigantyczną kasę.
Bariery biurokratyczne zostały ustalone przez polityków - urzędników, by uzasadnić swoje istnienie. Ja wiele mogę zrozumieć, ale kosztów badań klinicznych zrozumieć nie potrafię. Szpitale z pacjentami i lekarzami i tak są, niezależnie od takich czy innych badań klinicznych, to skąd te miliardowe koszty?
Niby prostsze są procedury rejestracyjne dla suplementów diety, ale one z kolei są ocenzurowane, bo nie mają prawa leczyć chorób, bo to mogą robić leki.
Skutek jest taki, że w końcu wynaleziony przez gumppka genialny lek na boleriozę raczej nie ma szans na oficjalną sprzedaż w każdej aptece.
***
No, pomarudziłam
Wesołych Świąt, czas iść święcić jajka :-)