Szczerze powiedziawszy to czytałam na różnych stronach i blogach o myciu głowy sodą: opinie najprzeróżniejsze,a najwięcej do powiedzenia miały osoby, które nigdy tego nie próbowały

.
Na jednej ze stron dziewczyna pisała, że od roku używa tylko sody do mycia głowy i jest bardzo zadowolona.
Mnie osobiście zaskoczyły efekty, ale potem zaczęła mi się po głowie tłuc myśl, że nie było większego sensu w tym olejowaniu, skoro soda wyczyściła mi czuprynę tak "dogłębnie". Na co dzień (od mojego pierwszego wpisu w tym wątku) stosuję mydlnicę aromatyzowaną olejkami eterycznymi, a raz w tygodniu polecone przez
monikę shikakai (bez amli). Szampon z szarego mydła to całkowity niewypał w moim przypadku: włosy szare, matowe i zbijające się w strąki. Podoba mi się mycie odżywką (następnym razem spróbuję usunąć odżywką olej, choć wątpię w powodzenie tej metody), a szampon do mycia po natłuszczaniu włosów podkradam córce.
Sodę zostawię na mycie głowy przed farbowaniem - w instrukcji do farb Khadi napisano, żeby umyć głowę szamponem bez silikonów - soda dobrze oczyści włosy, żeby nic nie przeszkadzało w koloryzacji

Ocet do płukania oczywiście dodałam, z braku jabłkowego - ciemny winny

Cokolwiek bym w tym momencie nie zrobiła sobie na głowie, a nie będzie w tym paskudnej chemii (albo szarego mydła), nie doprowadzi mojej fryzury do tego, co było przed obcięciem włosów i rzuceniem komercyjnych kosmetyków. Teraz nawet brudne wyglądają lepiej niż kiedyś