Autor Wątek: Pasozyty, grzyby czy coś innego?  (Przeczytany 52526 razy)

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11091
Odp: Pasozyty, grzyby czy coś innego?
« Odpowiedź #30 dnia: Stycznia 10, 2016, 22:03:08 »
Idiotyczny wpis z Twojej strony. Nie byłam, nie jestem i nie będę jakąś Candy.

Ale masz z nią trochę wspólnego na pierwszy rzut internetu. Byłoby łatwiej, gdybyś napisała, że się znacie.

Cytuj
Czytałam tylko tamten wątek jak również to jak się odnieśliście do niej.

Jak? Hmmm... O ile się nie mylę, to z niej kasy żadnej nikt nie wziął, ona robiła rzeczy, które uważała za słuszne. To nie jest jednak forum, gdzie się pojawiają osoby z nadzwyczajnymi zdolnościami uzdrawiania na odległość, o ile się nie mylę. Przynajmniej ja nikogo takiego nie zaobserwowałam, mimo, że bywają tu osoby dość różne. Candy prosiła nas o UZDROWIENIE, a my byliśmy w stanie dać jej tylko rady do wykonania, ale bez gwarancji.

Zielarz zwykle nie jest uzdrowicielem, czy innym cudowórcą, zielarz tylko zbiera zioła i stara się według swojej najlepszej wiedzy dopasować do zgłoszonych problemów, najlepiej potwierdzonych medycznie. Zielarz najczęściej nie jest lekarzem, tylko mniej lub bardziej samoukiem. Takie jest życie.
Byłaś u osoby, która przyjmuje za 100 złotych, wypisuje koszmarnie drogie witaminy i w sumie nie pomaga. Dlaczego my mielibyśmy być skuteczniejsi, nie widząc Ciebie na oczy, tylko dlatego, że w czynie społecznym?

Cytuj
Pisałam już wcześniej, ze wszędzie widzicie boreliozę, bo sami się z tego leczycie.

Ja się z boreliozy nie leczę na przykład.
Jeśli czytałaś wątek Candy, to znasz zestaw rad na problemy trawienne.
Jeśli nadużywasz alkoholu i innych niezdrowych substancji, to musisz z tym skończyć. Jak to zrobić to tutaj wie Moc jest w Tobie. Przynajmniej on to wykonał.

Cytuj
Mam też wrażenie, ze zostałam zablokowana, bo ciężko mi dziś otworzyć forum, zalogować się etc. Jeśli to Twoja sprawka to widzę tu kółko wzajemnej adoracji.

Dziś forum bardzo wolno chodzi dla wszystkich, dla mnie też.

Pozdrowienia :-)
« Ostatnia zmiana: Stycznia 11, 2016, 10:25:16 wysłana przez Basia »

Offline slav

  • Więcej Pisze
  • ****
  • Wiadomości: 307
Odp: Pasozyty, grzyby czy coś innego?
« Odpowiedź #31 dnia: Stycznia 10, 2016, 22:14:24 »
Mi tak wolno chodzi od paru dni co najmniej :(

Co to jest "rezonans magnetyczny tętnicowy" wspomniany w tym beznadziejnym artykuliku o "zielarce" z Torunia z linka parę postów wyżej? Google nic nie wyrzuca sensownego. To nie jest przypadkiem to urządzenie do biorezonansu? Swoją drogą nie wiem, czy taką panią można nazywać zielarką, raczej wg mnie bardziej lekarzem (o ile jest lekarzem) medycyny naturalnej.

Offline janek

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 2778
Odp: Pasozyty, grzyby czy coś innego?
« Odpowiedź #32 dnia: Stycznia 11, 2016, 08:24:20 »
Mnie też tak wolno chodziło i też już kogoś o coś podejrzewałem.

To jest lekarz medycyny naturalnej?

Offline Moc jest w Tobie!

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 1614
Odp: Pasozyty, grzyby czy coś innego?
« Odpowiedź #33 dnia: Stycznia 11, 2016, 11:06:32 »
loca, problemy z forum mieli wszyscy. Ja nie mogłem się w ogóle połączyć z serwerem...

Offline alcia1907

  • Więcej Pisze
  • ****
  • Wiadomości: 324
Odp: Pasozyty, grzyby czy coś innego?
« Odpowiedź #34 dnia: Stycznia 11, 2016, 13:37:11 »
i ja mam problem z łączeniem, wczoraj prawie cały dzień i dzisiaj z rana...

Offline loca

  • Mało Pisze
  • **
  • Wiadomości: 54
Odp: Pasozyty, grzyby czy coś innego?
« Odpowiedź #35 dnia: Stycznia 11, 2016, 17:49:10 »
Wiele razy, gdy potrzebowałam jakichś informacji trafiałam na to forum. Kopalnia wiedzy dla mnie. Teraz kiedy w końcu się tu zarejestrowałam okropnie tego żałuję. Nie sądziłam... nigdy nie wdawałam się w szczegóły Waszych dyskusji, szukałam jedynie konkretnych informacji. Teraz jestem w prawdziwej potrzebie dla siebie. Trafiłam na wątek z Candy, tak podpowiedział wujek google. czytałam co ona tam pisała. Wywnioskowałam, ze oczekiwała jakiejś recepty, panaceum w postaci jednego ziółka. Z drugiej strony miałam wrażenie, ze Wy pisaliście jej jedno, a ona drugie i twardo przy swoim. Jednym z objawów candidy jest dezorientacja, zagubienie, mgła umysłowa. Jako te mądre głowy tak często tutaj przytaczane powinniście to wiedzieć odnośnie Candy. Ona była zagubiona zwyczajnie. Może potrzebowała z kimkolwiek porozmawiać, a może nawet w ten nietypowy sposób "pochwalić się" jakimś przełomem w leczeniu, albo zwyczajnie wyżalić, a przy okazji uzyskać jakieś informacje. Wszak różni są ludzie.
Ja odnoszę wrażenie, że to nie jest forum zielarzy, a chorych na boreliozę. Dzisiaj byłam u lekarza pierwszego kontaktu, byłam też u weterynarza. Wczoraj rozmawiałam ze znajomą, również jest weterynarzem. Wszyscy ci lekarze wykluczyli boreliozę. Natomiast wszyscy zgodnie potwierdzają pasożyty. Poczytałam również polecone mi artykuły dr Wartołowskiej. I Wam również polecam. Odnoszę wrażenie, że jesteście zdeterminowani by sukcesywnie powiększać grono zarażonych boreliozą. Sądzę, ze jeśli nie wiecie co poradzić na czyjś problem, najłatwiej Wam przypisać jedną chorobę, która daje szerokie spektrum dolegliwości. W ten sposób załatwiacie problem. Ja w związku ze swoją chorobą dalej będę drążyć temat a na badanie w kierunku boreliozy udam się po kuracji zentelem lub vermoxem.

Najbardziej rozśmieszyła mnie Renia, która nie dość, ze nie czyta posta tylko od razu pisze - Hashimoto, to jeszcze ten post "dostałam wiadomość, ze loca to Candy". Na litość Boską, macie admina, może to sprawdzić po IP!
Reniu ten ogrom dolegliwości, który opisywała Candy (nie pamiętam co to było wszystko, pamiętam tylko jak pisala coś o tym, ze jelita jej stoją) i który podałam ja to typowe objawy dla candidy. Przeczytaj proszę choćby jedną ksiązkę Andrzeja Janusa, albo jeden jego artykuł. Zanim zaczniesz wypisywać głupoty i pomawiać mnie o to, ze się pod kogoś podszywam, albo że chcę to forum ośmieszyć.
Wam nie trzeba nikogo by Was czy to forum ośmieszyć. Wy się teraz i tymi postami powyżej sami ośmieszyliście.
Dziękuję za uwagę i pozdrawiam serdecznie.

Na tym kończę swoje uczestnictwo i przynależność do tego forum.

Offline janek

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 2778
Odp: Pasozyty, grzyby czy coś innego?
« Odpowiedź #36 dnia: Stycznia 11, 2016, 17:59:18 »
Nie ma o czym dyskutować jak wszyscy fachowcy od razu bez testów wiedzieli, że nie masz boreliozy.
To co my maluczcy możemy napisać.

Ja myślę, że będę wyrazicielem myśli i życzeń od całego forum - życzymy Ci abyś nie miała boreliozy.

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11091
Odp: Pasozyty, grzyby czy coś innego?
« Odpowiedź #37 dnia: Stycznia 11, 2016, 19:02:11 »
Loca, chyba nerwowa jakaś jesteś.
O boreliozie pisało kilka osób, ale nadal nie bardzo rozumiem, czego od nas oczekiwałaś? Uzdrowienia?

Przepraszam, ale uzdrawianie to jest kategoria gdzieś pomiędzy religią i ezoteryką, czyli czynienie cudów.

Lekarze przy Tobie wymiękli, super zielarka z super aparaturą i drugim domem w Tybecie nie pomogła, to czego od nas oczekiwałaś?
Jednego zioła, które rozwiąże wszystkie problemy?
Przy założeniu, że Ciebie nie znamy i że sama pisałaś:
zeszłym roku zatrułam się piołunem i glistnikiem - pod wpływem alkoholu zrobiłam wywar, ale pomyliłam torebki
i że nałogowo palisz papierosy.

Możesz się na nas obrażać, możesz nawet czytać książki i artykuły Andrzeja Janusa, jeśli to rozwiąże Twoje problemy, akurat wszyscy się ucieszymy, jeśli z tego powodu będzie Tobie lepiej.

Pozdrowienia :-)

Offline loca

  • Mało Pisze
  • **
  • Wiadomości: 54
Odp: Pasozyty, grzyby czy coś innego?
« Odpowiedź #38 dnia: Stycznia 11, 2016, 19:29:23 »
Loca, chyba nerwowa jakaś jesteś.
O boreliozie pisało kilka osób, ale nadal nie bardzo rozumiem, czego od nas oczekiwałaś? Uzdrowienia?

Przepraszam, ale uzdrawianie to jest kategoria gdzieś pomiędzy religią i ezoteryką, czyli czynienie cudów.

Lekarze przy Tobie wymiękli, super zielarka z super aparaturą i drugim domem w Tybecie nie pomogła, to czego od nas oczekiwałaś?
Jednego zioła, które rozwiąże wszystkie problemy?
Przy założeniu, że Ciebie nie znamy i że sama pisałaś:
zeszłym roku zatrułam się piołunem i glistnikiem - pod wpływem alkoholu zrobiłam wywar, ale pomyliłam torebki
i że nałogowo palisz papierosy.

Możesz się na nas obrażać, możesz nawet czytać książki i artykuły Andrzeja Janusa, jeśli to rozwiąże Twoje problemy, akurat wszyscy się ucieszymy, jeśli z tego powodu będzie Tobie lepiej.

Pozdrowienia :-)
Nie jestem nerwowa, jestem taka na co dzień. A przede wszystkim jestem szczera i wiem, ze nie wszystkim to odpowiada.

Nie oczekiwałam żadnego uzdrowienia. Jeszcze zanim zaczełam zadawać konkretne pytania oskarżono mnie, ze podszywam się pod candy. Niektóre osoby nie czytają uważnie postów i wciskają mi, ze mam chorą tarczycę, gdy pisałam, że wykonałam 3 razy badanie, kompleksowe na wszystkie hormony, przeciwciała, byłam u endokrynologa 3 razy. Nie stwierdzono u mnie żadnej choroby tarczycy.
Chciałam podpytać o kilka ziół, ewentualnych terapii, jak zwalczyć candidę, czy może znacie jakieś przepisy typowo z zielnika na tę chorobę.

Tak się składa, ze mimo iż miasto 200 tys to lekarzy dobrych ze świecą szukać. I jak już nikt nie potrafił mi powiedzieć dlaczego mój stan tak gwałtownie się pogarsza i w każdym kierunku, podpowiedziano mi tę zielarkę. Nie jestem medykiem, zielarzem etc. uznałam, że to dobry pomysł, tym bardziej, że sporo osób się u niej wyleczyło, lub wielu osobom wykryła choroby, które lekarze pominęli. Mi nie pomogła, a zaszkodziła. Skąd mogłam wiedzieć? Jak człowiek jest u skraju wytrzymałości, nie ma siły wstać z łóżka, w pracy trąbią, że nie dostaniesz premii, uważaj bo cię zwolnią, to chwyta się każdej deski ratunku. Nie znasz powiedzenia, ze tonący brzytwy się chwyta? I dlaczego wciąż uderzacie w ten sam ton, że oczekuję uzdrowienia? nie oczekuję, przecież wiem, że mi tego nie dacie.


Palę od nastu lat. Próbowałam rzucić 26 razy. Nie udało się. Alkoholu nie nadużywam tak jak sugerujesz. Poczułam się jakbym co najmniej weekendową alkoholiczką była. Podczas gdy w miesiącu zdarzyło mi się wypić 1,5 do 2 piw, albo 2 lampki wina do uroczystej kolacji.

I nie. Nie obrażam się. Jestem co najmniej zaskoczona tymi pomówieniami.

Widzę, ze temat niepotrzebnie rozpoczełam. Wszystko na tym forum zostało już chyba napisane. Zatem dziękuję za wszystkie rady. Resztę sobie poszukam.

Pozdrawiam

Offline kuneg

  • Mów mi Małgorzato :)
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 1273
Odp: Pasozyty, grzyby czy coś innego?
« Odpowiedź #39 dnia: Stycznia 11, 2016, 21:14:15 »
Loca, a jakie badania wykonałaś, oprócz badań tarczycy? Może nie doczytałam.

Kał na pasożyty - ile razy badałaś, gdzie to było i kiedy? Jak masz wyniki, to sprawdź, czy był wtedy nów, czy pełnia? Wujek google pomoże Ci ustalić fazy księżyca po dacie wyników. Jak czytałaś Wartołowską, to wiesz, że to istotna informacja.
Testy serologiczne z krwi na obecność najpopularniejszych pasożytów robiłaś?

Żeby coś doradzić, to trzeba znać diagnozę. Skoro jesteś pewna, że to nie borelioza, ani nie tarczyca, to weryfikuj resztę - po kolei. Potem ewentualnie się tu zgłoś. Z gotową diagnozą.

Też nie jestem lekarką, ani zielarką. Wystarczy logicznie pomyśleć i eliminować kolejne tropy. Mnie zajęło 5 lat znalezienie przyczyny problemów u mojego dziecka - były lamblie i okresowo owsiki. Dopiero testy z krwi potwierdziły mi to. Nie pytaj ile kasy i nerwów mnie to kosztowało, a problemy nie były jakieś spektakularne. Nie dawało mi to jednak spokoju, mimo opinii lekarzy, że nic Młodemu nie dolega. Jeden nawet wpisał w informacji dla pediatry sugestię wizyty u psychologa z dzieckiem. Żaden lekarz, a było ich wieeeelu, nawet się nie zająkną, że prawdopodobieństwo znalezienia lamblii w kale w naszych labolatoriach wynosi ok. 5%, a innych pasożytów niewiele większe. Nie zapomnę również miny naszej pediatry, jak jej pokazałam wynik pozytywny z lambliami. Mina wyrażała bezgraniczne zdziwienie, że jednak to ja miałam racje, a nie ona.

Loca, skup się na skutecznym zdiagnozowaniu swoich problemów, a nie na tym, co kto Ci niemiłego napisał i do kogo (np. Candy) porównał. Szkoda na to czasu.
Nigdy wcześniej wiedza nie była tak łatwo dostępna i tylko od nas zależy, czy z niej skorzystamy.

Offline loca

  • Mało Pisze
  • **
  • Wiadomości: 54
Odp: Pasozyty, grzyby czy coś innego?
« Odpowiedź #40 dnia: Stycznia 11, 2016, 21:16:19 »

Posty długie bo chciałam napisac jak najwięcej, byście wiedzieli jak najwięcej. Im więcej się wie tym lepiej można poznać problem nieprawdaż?

Umieściłaś wiadomości rzekomo na mój temat jakobym była ową Candy, nawet jakieś podobne zwroty wypisałaś. Ja się ową Candy nie sugerowałam. I nie wszystkie moje objawy są takie jak jej. Moje jelita nie stoją. Pracują, ale najwyraźniej źle. Jeśli to ktoś Tobie takie insynuacje wypisywał to też czytać ze zrozumieniem nie potrafi. Ja napisałam, ze po chlebie na kozim mleku czułam jakby moje jelita zostały zaczopowane. Nie mogłam się załatwić, brzuch miałam wydęty, masa kałowa się zatrzymała.
I tak, pomówiłaś, gdzieś na poprzedniej stronie pytałaś wprost czy ja to  Candy. Sama mam jej już dość. Co za absurd w ogóle żebym się tłumaczyła na jakimś forum, ze ja to ja a nie ktoś z kiedyś i może jeszcze jakieś Comunism. I zamiast umieszczać jakieś prywatne wiadomości na temat mojej osoby naucz się pytać właściwych osób. A nie głupoty rozsiewać. Zatem rozwieję Twoje wszelkie wątpliwości - NIE JESTEM CANDY!!!
Rozśmieszyłaś mnie wpisami o tym, ze jestem Candy i jakie to fantasmagorie wysyłają Ci w wiadomosciach prywatnych inni dociekliwi i szukający spisku o ośmieszeniu tego forum internauci.

Pisałam też, ze sporo wymienionych przeze mnie objawów zaczęło zanikać. m.in. wypadanie włosów. Zauważyłam, ze pojawia się to "sezonowo". Niestety na razie nie wiem w jakich okresach konkretnie.

3 razy badałam tarczycę bo pierwsze usg wykazało rzekomego guza. Kolejne usg wykazały, ze to naczynie krwionośne. Badania hormonów, przeciwciał, nie potwierdziły żadnej choroby tarczycy.

Opisane przeze mnie dolegliwości są typowe dla kilku chorób, sama wspomniałaś o tarczycy, Hashimoto. Pojawiła się borelioza, a z forum i artykułów wyczytałam, ze również pasożyty, a od lekarza wiem, ze candida.

Moja mgła umysłowa odchodzi w niepamięć, ponieważ wypróbowałam 2 dniową terapię i faktycznie jest po niej zdecydowanie lepiej. Zalecił ją lekarz z USA na facebooku w grupie wsparcia dla chorych na candidę. Terapia polega na przyjmowaniu jogurtu naturalnego co 2 godziny i piciu soku z  cytryny przez 2 dni. Do tego herbaty z czystka i kozłka lekarskiego. A szczyt moich problemów przypada na rok ubiegły przed okresem zanim przeszłam na dietę przeciwko candidzie.

Problemy z forum już sobie wyjaśniliśmy, ten temat został zamknięty. Wczoraj był WOŚP zatem wnioskuję, ze serwery wszystkie były dość obciążone.

Offline loca

  • Mało Pisze
  • **
  • Wiadomości: 54
Odp: Pasozyty, grzyby czy coś innego?
« Odpowiedź #41 dnia: Stycznia 11, 2016, 21:37:15 »
Loca, a jakie badania wykonałaś, oprócz badań tarczycy? Może nie doczytałam.

Kał na pasożyty - ile razy badałaś, gdzie to było i kiedy? Jak masz wyniki, to sprawdź, czy był wtedy nów, czy pełnia? Wujek google pomoże Ci ustalić fazy księżyca po dacie wyników. Jak czytałaś Wartołowską, to wiesz, że to istotna informacja.
Testy serologiczne z krwi na obecność najpopularniejszych pasożytów robiłaś?

Żeby coś doradzić, to trzeba znać diagnozę. Skoro jesteś pewna, że to nie borelioza, ani nie tarczyca, to weryfikuj resztę - po kolei. Potem ewentualnie się tu zgłoś. Z gotową diagnozą.

Też nie jestem lekarką, ani zielarką. Wystarczy logicznie pomyśleć i eliminować kolejne tropy. Mnie zajęło 5 lat znalezienie przyczyny problemów u mojego dziecka - były lamblie i okresowo owsiki. Dopiero testy z krwi potwierdziły mi to. Nie pytaj ile kasy i nerwów mnie to kosztowało, a problemy nie były jakieś spektakularne. Nie dawało mi to jednak spokoju, mimo opinii lekarzy, że nic Młodemu nie dolega. Jeden nawet wpisał w informacji dla pediatry sugestię wizyty u psychologa z dzieckiem. Żaden lekarz, a było ich wieeeelu, nawet się nie zająkną, że prawdopodobieństwo znalezienia lamblii w kale w naszych labolatoriach wynosi ok. 5%, a innych pasożytów niewiele większe. Nie zapomnę również miny naszej pediatry, jak jej pokazałam wynik pozytywny z lambliami. Mina wyrażała bezgraniczne zdziwienie, że jednak to ja miałam racje, a nie ona.

Loca, skup się na skutecznym zdiagnozowaniu swoich problemów, a nie na tym, co kto Ci niemiłego napisał i do kogo (np. Candy) porównał. Szkoda na to czasu.
Dobra, daruję sobie już animozje. Kicham na to.
mam ch...ych lekarzy w Toronto. Badanie kału miałam tylko raz i tylko w kierunku lamblii. Byłam sama zaskoczona, ze tylko na to. Badania krwi miałam tyle razy, ze w końcu lekarka powiedziała, ze wyczerpałam limit na ten rok. Ani razu nie miałam badania krwi w kierunku pasożytów, mimo, ze prosiłam.
W pierwszym badaniu krwi sama sobie wyczytałam, ze coś z nerkami jest nie tak (jako dziecko bywałam w szpitalach z powodu nerek, występowały u mnie sytuacje gdy z powodu nadmiernego wyziębienia organizmu dostawały też nerki i wymiotowałam np całą dobę non stop, wówczas badania moczu wykazały śladowe ilości piasku w nerkach). Ogólnie GFR wskazywało, ze coś jest nie tak, ale pani szanowna doktor stwierdziła że jest cacy. Przy czym zielarka ten magik, co ją tak nazywacie, powiedziała, ze nie jest cacy. Kazała mi więcej pić i przede wszystkim wody, kazała mi pić sok z cytryny po każdej wypitej kawie. Kazała zrobić badanie tarczycy bo ten jej rezonans niby wykazał, ze coś jest nie tak. Zrobiłam badanie usg. Kobieta była nadzwyczaj dokładna. Wyszukała guzek i od razu wypisała skierowanie. Poszłam zrobić testy na hormony, niczego nie wykazaly. Potem poszłam po raz kolejny na konsultacje z lekarzem, kazał zrobić kolejne usg. Nic nie wykazało, tarczyca zdrowa, nie ma guza, a to co było to naczynie krwionośne. Poszłam znowu do lekarza z tym wynikiem. Tym razem pojechałam do Bydzi do lekarza ze szpitala wojskowego. Zrobił na miejscu badanie usg, obejrzał wyniki z całego życia i wcześniejsze badania i mnie wyśmiał. Powiedział, ze to co rzekomo było guzem to naczynie krwionośne.
Byłam u dermatologa z moim wypadaniem włosów. Włosy wypadały od łojotoku na tyle już zaawansowanego, ze ustalono podczas wizyty i badania, ze na centymetr kwadratowy głowy mam 40 do 60 włosów i mieszki włosowe faktycznie są wydęte co świadczy o gromadzeniu się sebum i łojotoku. Trafiłam na kolejnego naciągacza, Już nie będę się rozpisywać.
Znowu wylądowałam u lekarza rodzinnego po skierowanie na badanie kału i krwi kolejny raz. Kobieta szanowna pani doktor uznała, ze nie ma takiej konieczności. Była zaskoczona, ze tarczycę mam zdrową. A ja ledwo już dawalam rade wstać. Z moją pamięcią było już tak źle, ze musiałam sobie na kartce pisać rok po roku od daty urodzenia, zeby móc policzyć, albo dzwoniłam do Mamy. Sytuacja była tym gorsza, ze jestem księgową. I chyba więcej nie musze w tym temacie pisać. Dermatolog zasgerował dietę bezglutenową i beznabiałową. W domu zaczełam czytać. Znalazłam art. o candidzie. Wróciłam do dermatologa z tą informacją. Długi wywiad środowiskowy z pacjentem okazał się potwierdzić diagnozę. Badań z krwi czy kału nie robiłam. Z miejsca przeszłam na dietę. Wówczas moj stan zaczął się gwałtownie poprawiać już w ciągu pierwszych 24 godzin! Po kolejnej dobie było już super wręcz. Następne tygodnie przynosiły ulgę w każdej boleści.
Niestey zostało mi: łzawienie oczu, katar, wydzielina w kącikach oczu, przelewanie w jelitach, burczenie, niekiedy wzdęcia, zaparcia, nietolerancja na niektóre pokarmy z glutenem objawia się tak, ze natychmiastowo w 15-30 minut po spożyciu pojawia się łojotok na głowie, wypryski a następnego dnia ranem mam opuchnięte powieki i chyba też twarz, lub niekiedy puchnie tylko po jednej stronie, najczęściej lewej. Nadal też mam suchą lub przesuszającą się skórę, najbardziej na piszczelach oraz dłonie i opuszki palców. Zniknęła mi niemal całkowicie ostuda. Kiedy zlekceważę dietę i np zjem coś co zawiera i gluten i cukier wówczas następnego dnia opadam z sił i czuję zmęczenie, senność nie do przezwyciężenia. Ta mgła umysłowa minęła mi ostatnio, tak nagle, po wspomnianej w poście wyżej 2 dniowej terapii jogurtem i sokiem z cytryny. Robiłam ją 4 i 5 stycznia, ale 4 przespałam do połowy bo w niedzielę zjadłam 2 babcine rogaliki (żal mi było wyrzucić bo wiem, ze włożyła w to wiele pracy, ma 80 lat).
Przepraszam za takie długie posty, ale chyba nie umiem pisać skrótowo.

Offline kuneg

  • Mów mi Małgorzato :)
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 1273
Odp: Pasozyty, grzyby czy coś innego?
« Odpowiedź #42 dnia: Stycznia 11, 2016, 22:41:41 »
Podejrzewasz pasożyty i candidę, to zrób badania na to na własną rękę. Idź tym tropem, który podpowiada Ci intuicja. Twoje przypuszczenia można podważyć. Wyniki z laboratorium, to już o wiele twardszy argument. Dla lekarzy liczą się głównie twarde argumenty.

Ja tak zrobiłam. Wbrew opiniom lekarzy.
Z Młodym wcześniej byłam u alergologów, gastroenterologów, hematologa, zakaźnika, chirurga i już nie pamiętam u kogo jeszcze. Tyle badań wykonaliśmy, że byłam zdziwiona, że nie znajdowali nic szczególnego. Wydawało mi się to niemożliwe, bo były wysypki, swędząca skóra, biegunki, przelewanie w brzuchu, słaby wzrost i słabe przybieranie na wadze, niechęć do jedzenia, itp. objawy. Potem, jak już miałam wynik, to się dowiedziałam, że badania, które wykonałam, nie są refundowane w ramach standardowych procedur u pediatry, więc pewnie dlatego nikt z lekarzy o tym nie pomyślał. Do tej pory jednak nie mogę wyjść ze zdziwienia, że tak wielu nie pomyślało...
« Ostatnia zmiana: Stycznia 11, 2016, 22:43:50 wysłana przez kuneg »
Nigdy wcześniej wiedza nie była tak łatwo dostępna i tylko od nas zależy, czy z niej skorzystamy.

Offline loca

  • Mało Pisze
  • **
  • Wiadomości: 54
Odp: Pasozyty, grzyby czy coś innego?
« Odpowiedź #43 dnia: Stycznia 11, 2016, 22:49:32 »
Dobrze, ale napiszcie mi jakie konkretnie badanie mam zrobić. Jak ide do lekarza u siebie to muszę niemalże rysowac o co mi chodzi i pół godziny tłumaczyć. Jak trafię na lekarza (bo nie zawsze mogę sobie wybrać) jakiegoś starszego to od razu chce mi antybiotyk przepisywać. Napiszcie co konkretnie mam zbadać to zrobię choćby na własną rękę i kieszeń. Co z krwi, co z kału etc. W jakim kierunku. Poszukam może jakiegoś laboratorium. Mieliśmy 4 punkty, zlikwidowali, został tylko jeden wg google, ale gabinet zamknięty jakby nieczynny, a robili tam kompleksowe badania.
Jestem już zmęczona i tą dietą i tymi wszystkimi objawami.

Offline gumppek

  • Kłam­stwo nie sta­je się prawdą tyl­ko dla­tego, że wie­rzy w nie więcej osób.
  • Ekspert forum
  • Dużo Pisze
  • ****
  • Wiadomości: 1200
Odp: Pasozyty, grzyby czy coś innego?
« Odpowiedź #44 dnia: Stycznia 11, 2016, 23:42:35 »

Moja mgła umysłowa odchodzi w niepamięć, ponieważ wypróbowałam 2 dniową terapię i faktycznie jest po niej zdecydowanie lepiej. Zalecił ją lekarz z USA na facebooku w grupie wsparcia dla chorych na candidę. Terapia polega na przyjmowaniu jogurtu naturalnego co 2 godziny i piciu soku z  cytryny przez 2 dni. Do tego herbaty z czystka i kozłka lekarskiego. A szczyt moich problemów przypada na rok ubiegły przed okresem zanim przeszłam na dietę przeciwko candidzie.

Ty tak poważnie czy sobie jaja robisz. Ludzie od grzybicy umierają /duża część nowotworów ma ją w tle tak jaki i ch. Crohna/ a ty się przez dwa dni postawiłaś na nogi sokiem z cytryny, jogurtem  i czystkiem. Czystek cistus incanus to prawie placebo.  A sok z cytryny to nic innego jak kwas cytrynowy z dodatkiem cytrynianów.
Dieta przeciwgrzybiczna to mit. Ne ma czegoś takiego. Grzybicę musi zawalczyć układ immunologiczny. Problem jest tylko wówczas jak stworzyła ona biofilm i układ immunologiczny nie potrafi sobie z nim poradzić.
https://fitoterapeuta.wordpress.com/2014/06/
Trzeba stosować grzyby lecznicze bo one akywizują receptor rozpoznawania wzorca.
https://fitoterapeuta.wordpress.com/tag/candida-albicans/
Janek to opisał już prawie dwa lata temu. I to jest jedyna metoda walki z grzybicą.
Jest cała grupa terpenów które destabilizują biofilm na tyle by układ immunologiczny go zniszczył. Nie powiem że jest to łatwe ale jest do zrobienia.
A tu tekst z przed 6 laty. Trochę obraz jest tu uproszczony ale w zarysie  można go zaakceptować.
http://kandydoza.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?560810
« Ostatnia zmiana: Stycznia 11, 2016, 23:48:58 wysłana przez gumppek »
Góral­ska teoria poz­na­nia mówi, że są trzy praw­dy: Świen­ta prow­da, Tyż prow­da i Gówno prowda.
Józef Stanisław Tischner