Pierwszy kwietnia, pierwsze zbiory: na srawnikach na moim blokowisku pojawiło się dużo kwiatków fiołków - na maść fiołkową się świetnie nadadzą.
A co to za maść? U mnie w tym roku na ogrodzie trawnik fioletowy, zrobiłam już syrop i zastanawiam sie co dalej. Masz jakąś sprawdzoną recepturę na maść?
Sprawdzonego nie mam nic, tylko to, co można wyczytać, jak się w Google wrzuci słowa "maść fiołkowa skład".
Jakieś cudo ze świętą Hildegardą w tle. Pewnie połowa własności to marketing, ale przynajmniej sprawdzę na rodzinnej łuszczycy. Koziego łoju nie mam, ale mam lanolinę z owiec, olej się znajdzie, pewnie się przyda wosk dla utwardzenia, może jakieś masło kakaowe lub shea, pewnie kilka kropel jakiegoś olejku jako konserwant - zobaczę, jak to wyjdzie.
Ekstrakt z fiołków zrobiłam tak: zmielone kwiatki (po zmieleniu tego było jakieś 100-150ml) zalałam solanką 1g soli / 100ml przegotowanej wody, tak, żeby się wszystko utopiło, zostawiłam na noc, a rano odsączyłam na sitku, a fusy odcisnęłam wyciskaczem do czosnku. "Atramentowy" płyn wlałam do butelki, dolałam tyle samo gliceryny i to teraz leży w zamrażarce w oczekiwaniu na natchnienie.
Pozdrowiania :-)