Oleg Barnaułow dużo pisał o adaptogenach. On jest wyznawcą teorii o niespecyficznej odporności, którą można podnieść różnymi środkami, lub która może się załamać pod wpływem różnych czynników.
Pojednyncze rośliny działają znacznie słabiej, niż ich mieszanki - to wiadomo. Tak samo jest z adaptogenami. One pobudzają do pracy przede wszystkim korę nadnerczy, która potem stymuluje inne gruczoły dokrewne.
Wiele osób myli środki pobudzające ze środkami adaptogennymi. Owszem, wiele adaptogenów, szczególnie w wyciągach alkoholowych przedawkowanych pobudza, nawet powoduje problemy ze snem. Adaptogeny powinny podnosić odporność na stres. Na przykład, dzisiaj zamiast zalewać się łazami nad dzisiejszą pogodą, wystarczy się porządnie ubrać i iść do lasu i popatrzeć, jak zaraz się oberwie wykop na budowie pod lasem, który trzeba zaraz będzie podkablować do urzędu miejskiego, który był odporny na wcześniejsze donosy "zielonych", którym się nie podobała budowa pod lasem.
Mniej "popularne" rośliny adaptogenne to na przykład kozłek i wszystkie rozchodniki.
Aby mieć działanie adaptogenne bez (w miarę) pobudzającego, to trzeba surowiec stosować w wywarach, nie w nalewkach. Jeśli nie ma wyjścia, to nalewki leje się do gorących ziół czy innych napojów, by promile uciekły w miarę możliwości.
***
U mojej mamy na działce różeniec rośnie bez problemu na skalniaku, ziemia raczej torfiasta po łące (nie po mchu torfowym), około 2 km od morza.
Pozdrowienia :-)