Religia chrześcijańska tak zagmatwała nam kalendarz, a wręcz stworzyła nowy, że w ogóle nie ma jej co brać pod uwagę.
Jakby na zdrowy rozum wziąć, tylko fakty historyczne, to Jezus jako postać historyczną przyszedł na świat w ciepłym miesiącu. To u nas było wtedy zimno. Ale dalsze rozważania tego typu już pomijam.
Niby dobrze oczyścić się jesienią... ale tylko dla tych, którzy żyją w zgodzie z rytmem natury, prawie jak zwierzęta. Ludzie miasta i żyjący jak przystało na cywilizowanych mogą sobie to odpuścić, ich organizm jest rozregulowany stresem związanym pracą, pogonią za pieniędzmi, kupowaniem przetworzonego jedzenia w sklepie, odżywianiem się niesezonowo, chodzeniem spać i jedzeniem inaczej, niż nakazuje natura, słońce. Rytm dobowy człowieka z miasta wygląda inaczej, niż naturalny. Sztuczne podziały na dni pracy i dni odpoczynku, mało ruchu, dziwne czynności nie związane z naturą - oglądanie tv, pasjonowanie się polityką, ciągłe chodzenie po sklepach, rozrywki miejskie, ciągłe sztuczne oświetlenie, spaliny, chlorowana, brudna (zanieczyszczona metalami ciężkimi i nie tylko woda)... podawać jeszcze? Leki, suplementy, hormony, sterydy, siłownia zamiast chodzenia po lesie i rąbania drewna, przekąski (ciastka, chipsy, napoje kolorowe) na smutki, palenie, alkohol, itd.
Taki człowiek ma przestrzegać głównego prawa natury? Jemu potrzebna pomoc od zaraz. A po takiej pomocy coś się zmienia, rusza innym torem, koło zaczyna się samo napędzać (w przypadku człowieka olśnionego efektami, budzącego się z Wielkiego Snu). Wtedy można wchodzić na nowe (stare-pierwotne, naturalne) tory.
Lato jest po to, aby z niego korzystać - daje nam zieloność, obfitość, owoce, "sezonowość" roślin - pojawianie się ich w odpowiedniej dla naszych organizmów kolejności - soczyste, wodniste, wychładzające latem; jesień... czas zbiorów plonów, spasy - jabłkowy, orzechowy - czas najadania się na zimę, kumulowania w sobie, radość z wielu wspaniałych warzyw, grzybów. Zima - czas systematycznego spalania zapasów. Wiosna - to jest wspaniały czas na głód, wręcz się sam naprasza, przednówek, koniec zapasów, oczyszczanie organizmu z resztek.
Ale ale, my zimą w sen zimowy nie zapadamy, tylko większość pracuje na wysokich obrotach jak w każda inną porę, świecimy światło do północy siedząc przy komputerze lub tv, objadamy się czym chcemy, (niektórzy nawet ogórki "świeże" jedzą, sałatę, pomidory, owoce z południa, cytrusy) wszystko na opak!
To dlaczego nie robić głodówki... jak jeszcze choroby dolegają, naskładane, wieloletnie, z zaniedbania; pilna potrzeba stepienia bólu.