Czemu Basiu w moje usta próbujesz włożyć kłamstwa?
Nie łatwiej było jeszcze raz przeczytać tamtą wiadomość zamiast pisać?
Kłamstwa? Chyba przesadzasz. Czy zacytowałam nie Twoje słowa?
A może Ty się wyraziłeś nieprecyzyjnie i każdy miał prawo zrozumieć, jak zrozumiał?
To już są chyba poważne zarzuty pod adresem producenta leku.
W przypadku pasożytów taka skuteczność ostatecznie byłaby skutecznością zerową.
Muszą zginąć co do nogi, inaczej nie byłoby sensu stosować takiego leku
Pasożyty są wybite lub nie i nie ma tu mowy o placebo bo nikt nie będzie pytał: "czuje pan że tasiemiec siedzi w panu nadal?"
Od tego są badania.
To poczytaj chociaż tutaj na forum, czy skuteczność jest 100%, biorąc cały czas pod uwagę, że nosiciel robaków ma przeżyć kurację.
Czy może placebo miało wpływać na psychikę pasożytów, które ze stresu by zdychały? 
Robiono badania w Polsce nad uczestnikami imprez, gdzie podano mięso z włośniami, co wywołało zbiorową włośnicę. Co ciekawe, tylko około 50% tych, co zjedli trefne wyroby zachorowało, a reszta była zdrowa. Oczywiście, wśród zdrowych część mogło nie połknąć cysty, ale duża część raczej cysty połknęła i... strawiła do poziomu aminokwasów. Wiadomo, że placebo działa przez układ odpornościowy, więc może to nie byłoby aż tak niepoważne?
Twierdzisz, że wymienione na ulotce robaki mogą sobie spokojnie poradzić bez cukrów?
W takim razie jak to się stało, że lek który jedynie blokuje wchłanianie glukozy został uznany za bardzo skuteczną broń przeciwko pasożytom?
Przez przypadek zdychały akurat tam gdzie został podany albendazol?
Od początku:
1. możliwe, że lekarstwo jest skuteczne, chociaż w 100% nie wierzę, bo by nie było problemów robactwa w świecie
2. niemożliwe jest, aby w przewodzie pokarmowym nie było glukozy, za wyjątkiem okresu po strawieniu posiłków i przed dostawą nowych.
A ile osób niewydolność wątroby?
Słaby argument na polskie warunki.
Spośród wszystkich tych osób trzeba by wykluczyć ludzi nadużywających alkohol i leki.
Okazałoby się, że innych z niewydolnością wątroby została garstka.
Mam podejrzenie, że ta epidemia "nietolerancji pokarmowych", która się przetacza przez kulturowo nasz kawałek świata, to tak na prawdę właśnie niewydolność wątroby i trzustki.
Jest wiele leków przeciwpasożytniczych, które przy stosowaniu wymagają szlabanu na tłuszcze, a nie weglowodany.
Możesz Basiu podać nazwy?
Ja podałem żeby nie były to tylko puste słowa.
http://rozanski.li/1477/surowce-floroglucynowe-w-fitoterapii/Nie wiem jaki ma to wpływ na gromadzenie tłuszczu ale spalanie tłuszczu podskórnego następuje przy dłuższym wysiłku.
Dlatego wysiłek fizyczny niewiele pomaga w pozbywaniu się tkanki tłuszczowej, do tego trzeba ciąć kalorie, głównie z węglowodanów.
Krótkotrwały ruch służy poprawie układu krążenia i kostnego.
Jeśli ktoś potrzebuje więcej info na ten temat to znam książkę szczegółowo opisującą to w prosty sposób.
Są różne sekty na ten temat. Oczywiście, kuracja odchudzająca w stylu obozu koncentracyjnego była radykalna i zgodna z teorią obcinania kalorii i długotrwałego wysiłku fizycznego.
Jednak nie można zaprzeczyć faktom, że istnieją ludzie pochłaniający jedzenie wagonami i cały czas szczupli, a istnieją ludzie, którzy jedzą obiektywnie mało i są otyli. Mnóstwo ludzi, którym udało się schudnąć w wyniku jakichś kuracji, wraca do poprzedniej wagi, a nawet ją przekracza. Statystycznie młodzi ludzie jedzą dużo i są szczupli, a z wiekiem wcale niekoniecznie jedzą więcej, ale fałdy im rosną.
Magazynowanie tłuszczu jest sterowane hormonalnie i bez skutecznego wejścia w ten mechanizm będzie tylko klasyczne jo-jo.
I żeby pasowało do tego wątku, nawet u nas można nabyć jajeczka jakichś tasiemców z Meksyku, by sobie zrobić kurację odchudzającą :-) Przynajmniej był kiedyś o tym artykuł na Onecie, więc pewnie coś było na rzeczy.
Pozdrowienia :-)