Glukoza jest potrzebna NAM i jeśli MY jej nie dostaniemy, to NAM będzie źle.
Człowiek wytworzy ją sobie z białka i tłuszczu (nie wiem jak z osobami chorymi na cukrzycę).
Pasożyty chyba tego nie potrafią.
Potrafią, przecież są z nami dłużej, niż rolnictwo.
Robaki sobie poradzą i tak, a jak będziemy kombinować tylko z cukrem, to one przeżyją aż do naszej śmierci.
Wspomniałem przecież, że nie należy walczyć z nimi tylko dietą.
Najpierw substancje zabijające pasożyty.
Od początku: napisałeś, że cukier sprzyja pasożytom i podałeś na dowód etykietę leku blokującego robakom wchłanianie glukozy.
Nie pisałem tylko o cukrze, pisałem też o węglowodanach.
Na ulotce wymienione są owsiki, tęgoryjce dwunastnicze, tęgoryjce amerykańskie, węgorki jelitowe, glisty ludzkie, włosogłówka ludzka, tasiemce.
Sądzę że na badanie każdego z tych gatunków poszły grube miliony.
A jaka jest skuteczność tych leków, biorąc pod uwagę, że nosiciel ma przeżyć w zdrowiu?
Robaki wchłaniają nie tylko glukozę, ale całe mleczko pokarmowe.
Bardziej do mnie przemawiają leki paraliżujące mięśnie + przeczyszczenie.
Gdyby niedobór węglowodanów robalom nie szkodził to nikt nie inwestowałby w opatentowanie leku działającego na tej zasadzie.
A dlaczego? Niech działa 50%, to już jest zysk i skuteczność ponad placebo.
No i w mięsie jest glikogen, a nie glukoza.
Czy pasożyty wytwarzają glukozo-6-fosfatazę?
Bez niej glikogenu z mięsa nie wykorzystają.
Glikogen z trawionego mięsa nie jest glikogenem magazynowanym później w wątrobie i mięśniach.
Polisacharydy są rozkładane w przewodzie pokarmowym, na ile to jest możliwe, cząstki niestrawione idą pod spłuczkę.
Trzeba wybrać, albo ziołowa przeciwpasożytnicze + dieta, albo leki z apteki załatwiające sprawę diety.
Chociaż nie wiem czy same leki wystarczą skoro parazytolodzy zalecają ograniczenie węglowodanów.
Czy wszyscy oni się mylą?
Jest wiele leków przeciwpasożytniczych, które przy stosowaniu wymagają szlabanu na tłuszcze, a nie weglowodany.
Nie wiem Basiu czemu tak usilnie bronisz tego cukru.
Niedługo powstaną plotki, że masz udziały w fabryce cukru 
Cukru nie bronię zbytno, chociaż uważam, że to najtańszy i najmniej szkodliwy z antydepresantów dostępnych na rynku ;-)
Jeśli chodzi o weglowodany, to uważam, że nalezy zachować zdrowy rozsądek. Białej mące można spokojnie pomachać biała chusteczką na pożegnanie, ale z resztą trzeba uruchomić rozum. Pożywienie należy wzbogacać, a nie obcinać.
Akurat Ty wolisz mięso - Twój wybór, jeśli wątroba Tobie wytrzymuje.
Ponad 3 miliony osób w Polsce ma cukrzycę.
A ile osób niewydolność wątroby?
Czy dbanie o ludzkie zdrowie nie jest domeną fitoterapeutów?
Tak, dlatego nie dajmy się zwariować i nie zamieniajmy normalnego jedzenia na worek z suplementami i poczucie, że można organizm wziąć za mordę.
Osoby z nabytą cukrzycą II powinny się zabrać za leczenie trzustki i prawdopodobnie całego układu trawiennego i krążenia, prawda? Samym obcięciem węglowodanów się trzustki nie zregeneruje. Tym się najwyżej poprawi chwilowe wyniki badania poziomu cukru we krwi i da poczucie pokuty za grzechy.
Zmienić jadłospis warto, ale w kierunku jego wbogacenia, a nie zubożenia.
No i ruch - nie wielogodzinne katowanie, ale krótkie, góra kilkuminutowe zrywy, po których przychodzi odpoczynek, bo podobno tylko taki rytm ćwiczeń zapobiegnie przejściu organizmu na tryb awaryjny, czyli do magazynowania tłuszczu z jeszcze większą energią.
Pozdrowienia :-)