Nie martw się, ja jestem inżynierem mechanikiem od silników, czyli też ani farmaceutką, ani chemiczką. Jednak w dzieciństwie miałam etap pracowni chemicznej w piwnicy według przepisów z serii książeczek "Chemia dla ciebie" Stefana Sękowskiego. Sąsiad milicjant się zdenerwował i tak ten etap naszych dziejów się zakończył :-)
***
To, co spożywamy świadomie, z grubsza biorąc, to żywność i lekarstwa. Granica między tymi pojęciami jest bardzo płynna, szczególnie, że żywność jest przecież najlepszym lekarstwem. Nazwijmy lekarstwami to, czego nie spożylibyśmy bez wyraźnej potrzeby medycznej.
Ostatnio pojawiłą się kategoria "suplementów", czyli, ani żywności, ani leku. Zioła raczej zaliczam do lekarstw, chociaż wiele przecież spożywamy jako żywność.
Literatura o ziołach też bywa różna, tak samo, jak i strony internetowe. Dlatego, należy czytać w różnych źródłach i wyciągać wnioski.
Na przykład czytałam o jaskółczym zielu w jednej książce, że jest trujący na równi z szalejem, i przy zbiorach należy zakładać gogle i rękawiczki. Wychodzi na to, że ja nie żyję, moja babcia nie żyje (lamentując, że Pan Bóg o niej zapomniał, a do setki ma już blisko), i pewnie wiele innych osób już nie zyje - przynajmniej tak powinno być według tego opisu.
Niektóre książki mają na celu wystraszyć czytelników - taki sobie ziołowy horror. Zamiast napisać po prostu, że mogą wystąpić uczulenia, straszy się toksycznością. Niektóre informacje po prostu są fałszywe, inne bardzo niepełne, jak ta podana przez Ciebie o aloesie. Aloes nie jest warzywem, to jest zdecydowanie lekarstwo.
Prawdą jest, że trudno jest znaleźć porządne informacje o przeciwwskazaniach dla stosowania jakichś ziół. Prawdą jest, że wiele źródeł daje złudzenie absolutej nieszkodliwości ziół, zapominając o wyrażeniu "w zalecanej dawce".
Gdyby jarzębina rzeczywiście w gwarantowany sposób wywoływała biegunki i wymioty, to by była stosowana jako środek przeczyszczający i wymiotny przy zatruciach. Pomyśl: zjadasz muchomora sromotnikowego, zagryzasz jagodą jarzębiny i wszystko się dobrze kończy. A tak, niestety nie jest. Rzeczywiście, biegunka i wymioty mogą osłabć organizm. Słodka jarzębina, szczególnie rosnąca na Syberii jest stałym elementem posiłków miejscowej ludności. Pojawia się też we wspomnieniach zesłańców. Ratowała ludziom życie dając witaminę C, chroniąc przed szkorbutem, w tamtej strefie nazywanym cyngą.
Kiedy stosuje się kuracje z głogiem? Przy problemach z krążeniem. Czy kuracja głogiem może pogorszyć stan organizmu w porównaniu z niezrobieniem niczego, brakiem zmiany diety, brakiem zmiany trybu życia? Muszę stwierdzić, że bardzo w to wątpię. Możliwe jest, że głóg jednak nie powstrzyma choroby, i inne środki będą musiały być zastosowane - jednak to zupełnie inna historia.
Świeże owoce głogu są smaczne - słodkie, mączyste. Przyjemnie się chodzi od krzaka do krzaka plując po drodze pestkami.
Brałam udział w dyskusji na polskiej Wikipedii na temat jagód kaliny - czy są trujące, czy nie. Ostatecznym argumentem okazała się książeczka i autorytet Ireny Gumowskiej "Owoce z lasów i pól", gdzie były przepisy na pyszności kalinowe.
Nie wiem za dużo o cukrzycy, ale wiem, że są różne jej rodzaje. Jedne spowodowane zbyt małą produkcją insuliny, a drugie brakiem wrażliwości tkanek na wydzieloną prawidłowo insulinę. Istnieją tradycyjne zioła dla diabetyków - strąki fasoli, znamiona kukurydzy, rutwica i coś tam jeszcze.
W książkach różnych autorów jest opisanych wiele różnych mieszanek dla diabetyków. Aby było śmieszniej, to akurat w Diabetosanie z Herbapolu liść borówki czernicy jest, a akurat Herbapol miał sztab naukowców i badania kliniczne, aby mieszanki swoje przetestować.
Dobrze, że nasz Gospodarz ma rozsądne podejście do opisywanych roślin - pisze o zastosowaniach, ale o przeciwwskazaniach też można znaleźć, a w przypadku rzeczywistych trucizn jest jasne ostrzeżenie.
Bardzo dobrze, że jest to forum i można podyskutować.
Nie marw się na zapas - żyjemy i miejmy nadzieję, że to jeszcze trochę potrwa :-))
Pozdrowienia :-)