Muszą być smaki, smaki muszą być pyszne.
Najlepiej iść na ulicę w ramach po prostu pedagogicznych, uzbroić się w torbę kawałeczków parówek, czy coś w tym stylu i karmić zwierzaka co chwilę i nawet zabawiać jakimś szarpakiem. Możesz wejśc do autobusu czy tramwaju, jeśli masz coś takiego czy do pociągu. Jeśli progi są za wysokie, to zwierzątko trzeba wziąć na ręce, no i karmić i zabawiać.
Ps. Szelki to też nic dobrego.
Moja chodzi w szelkach, oczywiście, potrafi z nich wyskoczyć jak się znudzi pod sklepem i rusza na poszukiwania, z każdej obroży też wyskakuje.
Ale JA wolę szelki, bo jak muszę zwierzaka przytrzymać, to chwycę, mam za co chwycić i trzymam, a jak trzeba, to i przednie łapy podniosę, ale nie przyduszę. Z drugiej strony przy szelkach nie ryzykuję pokaleczenia, tak, jak by było przy kolczatce. Nie lubię kolczatek - już się wiele razy pokaleczyłam przy pomocy w łapaniu różnych rozbrykanych słodziaków.
Pozdrowienia :-)