Głóg dość często ma takie plamki. Wydaje mi się, że to od jakichś robaczków, które nakłuwają skórkę i sobie podjadają wysysając wilgoć? Coś jak z robaczkami na wiśniach - glistek w środku nie ma, ale na zewnątrz żerują niby-żuczki z długimi ryjkami. Później w tym miejscu jest maleńka dziurka i mniej jędrne miejsce.
Osobiście mi to nie przeszkadza (z braku laku), choć zawsze wyszukuję lepsze, gładkie owoce.
Może to też rodzaj grzybka - coś jak na jabłkach z plamkami. Jemy to i żyjemy.
Owoce suszę z pestką. Najlepsze są jak wyschną same lub przynajmniej w suszarce, która nie grzeje mocniej, niż 45 stopni. Mają wtedy ładny głęboko czerwony kolor. Suszone w piekarniku w szybkim tempie, czyli wysokiej temperaturze (za taką uznaję np. 50 stopni) brązowieją. Jakość ich jest zapewne gorsza, bo tracone są witaminy i uszkadzane białka.
Na herbatkę mielę całe owoce w młynku do kawy. Pestki mielą się na proszek bardzo łatwo.
Owoce w całości długo mi się zaparzały, a szkoda mi było gotować cenny surowiec.