Mam pytanie do doświadczonych rodziców i opiekunów. U mojego niespełna 5 miesięcznego synka porobiły się takie czerwone suche plamy na klatce piersiowej i szyjce (tzn. tam gdzie dorosły ma szyję, bo on tam ma drugi podbródek...). Pojawiły się ponad tydzień temu, w upalny dzień, gdy dzieć się darł i mąż go nosił długo "na samolocik. Pojawiły się w miejscu styku mężowej dłoni i ciałka, oboje się spocili, wiadomo. Nie są to chyba potówki, bo nie ma bąbelków. Smarowałam kremem, staraliśmy się nie podrażniać za bardzo, po 2 dniach już nie były takie mocno czerwone plamy, tylko taka podrażniona skóra i wysuszona. Wczoraj znów był upał i znów jest gorzej, do tego dzieć zaczął trochę drapać. Co robić?
Mam w domu: krem Lipikar, maść Bephanten (z lanoliną), maść pięciornikową z Ziaji (z tlenkiem cynku), octanisept, olej kokosowy, masło shea, Azulan (ale to alkohol, ponoć może przez skórę przeniknąć, no i wysusza i może szczypać) i mleko z piersi (ponoć też na skórę dobre). Myślałam o przemywaniu rumiankiem, ale nie mam, a jestem w Niemczech i nie wiem, czy dostanę zielsko w aptece. Miejsce jest takie, że każdy krem zaraz w ubranko się wciera. A mały nie poleży za długo na pleckach żeby się wchłonęło.
Testowałam lipikar i bephanten, kiespko działa. Posmarowałam właśnie maścią pięciornikową, na odparzenia na pupie działała błyskawicznie, zobaczę.