Kuracja oliwą nie polega na jej jakichś tam właściwościach leczniczych, witaminach, itp.
Oliwa ma specyficzne właściwości fizyczne - swoją gęstość i lepkość. Ma inną budowę łańcuchów tłuszczowych niż np. olej lniany (bardzo rzadki, lekki), a inną niż olej kokosowy, ale już podobną do niego, bo się zsiada w lodówce jako jedyny płynny tłuszcz.
Nadmiar oliwy wrzucony do żołądka nie jest trawiony, a wyrzucany dalej do dwunastnicy. Tam mają ujście kanały wątroby i trzustki oraz woreczka żółciowego. Oliwa pobudza je to wytężonej pracy - silnego wyrzutu żółci - skurczu, rozkurczu, pompowania - toteż dzięki temu przechodzą większe złogi wtedy.
Kwas cytrynowy pomaga je rozpuszczać. On tam wlatuje w te przewody zmieszany z oliwą i robią swoje - drażnią, rozpuszczają. Natomiast do rozpuszczenia większych złogów potrzeba czasu. Dlatego też powtarza się ten zabieg kilka razy i dopiero za którymś tam razem może wyskoczyć większy kamień naruszony kwasem, trochę zmniejszony, bo obżarty dokoła.
Kamienie żółciowe to całkiem inna bajka niż kałowe. Kamienie kałowe są podłużne, to nie bobki; są gumowate, śluzowate, dość elastyczne, mogą być maziowate, mają inny kolor - raczej brunatny z pierwszego odcinka jelita grubego, a bardziej żółty (taka gumowa pończocha) z ostatniego odcinka jelita - koło odbytnicy. Takie wychodzące kamienie ciągną się, rwą, przypominają strzępki jakiejś materii - szmaty, gumy, silikonu. Nijak im do kamieni z woreczka żółciowego.