Moja sunia zjadła mi sadzonkę derenia. Dereń rósł na polu kilka lat i nic się nie działo. Okazało się, że piecha miała bardzo opitego kleszcza. Takiej rany to ja dawno nie widziałam...jeśli kiedykolwiek mi się to zdarzyło. Skórę miała mocno pociętą w wielu miejscach. Na skórze widoczne były już zmiany ropne.
Wczoraj oprowadzałam chorą (na jakieś problemy oddechowe) klacz. Poszłyśmy na łąkę gdzie rosło masę roślin. Głównie taka mięciuchna trawa. Koń tak mnie ciągnął aż wylądowałyśmy praktycznie na klepisku gdzie było: trochę babki lancetowatej, krwawnik, masę różnych bylic, stokrotki, pięciorniki...a klaczka z dużym apetytem rzuciła się na rdesty. Skubana ale kopytkiem przetrzymywała sobie wyrwany z rośliną korzeń i zjadała tylko część zielną. Tak trochę poprowadzałam ją w różne miejsca i np za każdym razem rzucała się na listowie kasztanowca.
To tak obserwacyjnie
