Spokojność zbierania pokrzywy 10 m od domu sprawiła, że kompletnie uśpiła mi się czujność. Dziś usuwałam 5 kleszczy... A zawsze przed wyjściem na zioła płukałam się wodą z octem jabłkowym,a po powrocie kąpiel, znów woda z octem był spokój. Chyba, że po prostu nie trafiałam na kleszcze.
Cała jestem w czarne cętki, bo pomaga mi po ugryzieniu smarowanie tabletkami węgla leczniczego zamoczonego w wodzie. Natychmiast ustępuje swędzenie i szybciej się goi.
Wyczytałam jednak, że jeżeli już jednak zainfekuje, wystarczy 4 godziny by rozeszło się po całym organizmie.
Zauważyłam też, że każdorazowo ile razy miałam problem z kleszczami, zawsze dotyczył zbierania pokrzyw lub leszczyny. Zbieg okoliczności?
Co można by profilaktycznie zażyć, wypić, aby się jakoś zabezpieczyć przed odkleszczowymi chorobami, których jest jednak sporo?