Witam wszystkich
Jest to mój pierwszy post dlatego proszę o wyrozumiałość. Chciałbym opisać swoją historię i być może pomóc komuś kto walczy z boreliozą a przy okazji mam parę pytań.
4 lata temu ugryzł mnie klesz. Dość późno bo dopiero po około roku zacząłem mieć pierwsze objawy (jeszcze nie wiedząc że to borelioza) zaczęły boleć mnie stawy nóg, spuchnęły kostki, byłem rozdrażniony i wiele innych. Odwiedziłem wielu lekarzy, wszyscy leczyli mnie środkami przeciwbólowymi i podobnymi wynalazkami, robiłem prześwietlenia itd aż w końcu jeden lekarz stwierdził że to może byc borelioza i od tej pory zaczęło się na poważnie.
Przeszedłem 3 długie antybiotykoterapie które wyniszczyły mój organizm a jak się później okazało borelioza jak była tak i jest.
Zdesperowany postanowiłem spróbować naturalnych metod leczenia, zakupiłem książki, sporo poczytałem aż w końcu trafiłem na genialną Pani lekarz z Częstochowy która najpierw szuka wszystkich możliwości żeby wyleczyć człowieka w naturalny sposób, syntetyczne tabletki to ostateczność. Zresztą jej historia też jest dramatyczna, leżała już na łóżku szpitalnym, umierała z powodu raka aż ktoś ja uratował właśnie niekonwencjonalnymi sposobami i dlatego sama się tym teraz zajmuje.
Wizyta u niej trwała 4,5 godziny! zbadała mnie bardzo dokładnie i dostałem plan leczenia zajmujący 6 stron A4. W dużym skrócie oto on (o szczegóły proszę pytać w odpowiedziach na post):
- przede wszystkim odkwaszenie organizmu, jest to warunek pozostania w zdrowiu. Na to składały się tabletki Alkala T i proszki Alkala N, 2 homeopatyczne krople do wody podnoszące PH wchodzące w skład drików alkalicznych
- dieta wg. grupy krwi (dodatkowo zrobiłem nietolerancje żywieniowe MRT)
- szereg tabletek homeopatycznych podnoszących odporność i pomagających w walce z chorobą
- 3xtydzień wizyty w saunie i specjalny sposób ich używania żeby podnieść jak najbardziej temperaturę ciała (bakterie borelii giną w 42 stopniach)
- zioła: szczeć, czystek, rdest i parę innych
Zacząłem to wszystko stosować i z tygodnia na tydzień zacząłem się coraz lepiej czuć.
Cała kuracja miała trwać 6 miesięcy ale... zacząłem się czuć lepiej, zacząłem odpuszczać najpierw saune, potem odkwaszanie, powróciłem do swoich nawyków żywieniowych i rok później (tydzień temu) obudziłem się w środku nocy ze strasznym bólem w kostce i od razu wiedziałem że koszmar wrócił. Poszedłem do lekarza, po badaniach wyszło że znowu przeciwciała na borelię skoczyły do góry...
Postanowiłem przejść jeszcze raz całą kurację. Tym razem skrupulatnie, niczego nie pomijając.
Ból w kostce był na tyle silny że nie mogłem chodzić, lekarz oczywiście przepisał mi antybiotyk i ketonal ale postanowiłem z tego nie skorzystać i zacząć od razu od ziół i sauny. Proszę sobie wyobrazić że 2 wizyty w saunie i parudniowe picie ziół w bardzo dużej ilości: pokrzywa, liście brzozy, rumianek, skrzyp, czystek oraz troche mniejsze dawki: płatki róży, gojnik, tarczyca bajkalska, vilcacora, zenszen syberyjski, miłorząb japoński, odpowiednia oszczędna dieta i odkwaszanie organizmu spowodowały że wszystkie bóle przeszły!! jestem przeszczęśliwy że to rzeczywiście działa ale... po około tygodniu odczówam znaczne pogorszenie samopoczucia (dalej nic mnie nie boli), małe zawroty w głowie, ogólne osłabienie, dreszcze, czy jest to może efekt herxa? zabite bakterie wydzielają toxyny i one to powodują, czy jest to może efekt pochłaniania tak dużej ilości ziół? i może to jest normalne?
Jeżeli ktoś wie to proszę o informację czy wymienione powyżej zioła mogę przyjmować i łączyc ze sobą? może z niktórych zrezygnować? przez jaki okres mogę przyjmować poszczególne zioła? czytałem że np. skrzyp przyjmowany dłużej może zniszczyć nerki itd. Co zrobić żeby to było bezpieczne i żeby nie zaszkodził?
Cały tekst napisałem bardzo szybko i zapewne bez składu. Jeżeli będą pytania to z chęcia rozwinę temat.
Pozdrawiam.