Nie chciałabym bagatelizować sprawy, ale wydaje mi się, że to nie to jak w tytule - chodzi o diagnozę lekarską u naszej 1,5 rocznej wnusi. Wczoraj dostała wysypki na buzi, dłoniach, wewnętrznej str.ud, na małżowinach usznych. Ospa wykluczona. Jeden pediatra stwierdził wysypkę bostońską, drugi uczulenie na mocz (wnusia jest "żłobkowa", różnie bywa ze zmianą pieluch, choć nigdy nie było problemów w tych okolicach ciałka, żłobek ma b.dobrą renomę). Nie gorączkuje, je, śpi, troszkę grymasi kiedy przemywa jej się pupę, ale to normalne przy podrażnieniu. Nie dostała żadnych leków, zalecenie: nawadniać, obserwować, często w ciągu dnia myć pupę wodą, nie chusteczkami. To pierwsze dziecko więc rodzice panikują. Czy ktoś wie więcej na temat "bostoński" niż wiadomości z Internetu.
Moje dzieci wychowywały się z gromadą innych. To był tak zwany wyż demograficzny, 40 parę dzieci w grupach przedszkolnych, szkolne klasy na literkę nie "a, b", a na "l" , dzieci bawiły się w piaskownicy często służącej za wieczorne toalety kotów i psów, jedno drugiemu dawało swoje nadgryzione kanapki, kichało prosto w twarz, i nie słyszało się o tej chorobie. Nowa, czy nazwana inaczej
Uspakajam córę, ale na wiele to nie pomaga. Jutro idą do trzeciego pediatry. Oby nie było następnej diagnozy.