Akurat nad pokrzywą się kiedyś zdrowo natrząsał Witold Poprzędzki we wstępniaku broszurki napisanej o mieszankach "Herbapolu".
"Ostatnia sprawa, którą warto omówić, to dawkowanie. Wskazówki podane na opakowaniu ("mieszać na wolnym ogniu przez 30 minut, nie dopuszczając do wrzenia") dostały się do farmakopei polskiej przez jakieś grube nieporozumienie, podobnie jak zażywanie naparu z pokrzywy łyżkami. Trzeba więc wyjaśnić, skąd się to wzięło: wszyscy wiemy, że tytoń bułgarski jest lepszy od polskiego, a egipski lepszy od bułgarskiego. Podobnie winogrona spod Zielonej Góry nie umywają się do bułgarskich a hiszpańskie są znów lepsze od bułgarskich. Podobnie jest z ziołami. Jeżeli Dioskorides czy Pliniusz lub inni autorzy śródziemnomorscy takie zostawili przepisy korzystania z ziół, to mieli na myśli zioła klimatu śródziemnomorskiego. Ale na północ od Alp sprawa wyglądda inaczej. A ponieważ zarówno w mieszankach, jak i w innych ziołach z Herbapolu mamy wyłącznie zioła naszego klimatu - musimy się trzymać dawkowania, które będzie skuteczne, a więc - łyżka ziela na szklankę wody."
Dalej, wystarczy sobie przypomnieć różne historie z głodowych przednówków czy obozów koncentracyjnych: zupy z pokrzyw były normalnym pożywieniem głodujących ludzi. Ja pamiętam, jak u moich dziadków spora ilość pokrzywy codziennie lądowała w paszy dla drobiu i świń.
Jednak, zupełnie inna sprawa, to ewentualne problemy z nerkami - wtedy z pokrzywą ostrożnie. Tak samo dla kobiet, którymi trzepie menopauza, po pokrzywie będzie je trzepać bardziej.
Dlatego nie dajmy się zwariować. Przecież nawet nasz Gospodarz czasem odpisuje ;-)
Pozdrowienia :-)