Dziękuję Stokrotko, pewnie przyda nam się, jak mama wyjdzie ze szpitala.
Teraz już wiemy ciut więcej. A więc jest nowotwór piersi, dobrze wyrośnięty, i to on naciskał na kręgosłup tak, że przesunął krębi, co groziło przerwaniem rdzenia kręgowego. W związku z tym lekarze zdecydowali się na natychmiastową operację stabilizującą kręgosłup. W trzecim dniu po operacji doszło do zatoru/zakrzepu, tak więc przejściowo mama wylądowała na intensywnej. Teraz jest z powrotem na chirurgii i lekarze próbują opracować plan działania.
Razem z siostrą przepracowałśmy wątek o nowotworze piersi (
http://rozanski.ch/forum/index.php?topic=1644.msg46329#msg46329) i postanowiłyśmy przynosić mamie termos z herbatą z krwawnika. O innych rzeczach, m.in. o tych, o których Doktor pisze na blogu np. tu
http://rozanski.li/?p=1272 zamierzamy rozmawiać z lekarzem. Cytowaną przez niego książkę udało mi się zdobyć.
Tata sam już wpadł na zaaplikowanie sobie herbatki z melisy. W ramach "terapii zajęciowej" zrobiliśmy jeszcze ziołomiód melisowy oraz nastawiliśmy nalewkę z kozłka.
Wygląda na to, że wszystko potrwa długo.