Ktoś brał kokorycz? Jako stary migrenowiec byłem od dawna zainteresowany, ponadto w ogóle sama roślinka mnie intrygowała i chciałem ją popróbować ot tak sobie - nikomu nie zaszkodzi bycie jeszcze bardziej bystrym i kojarzącym, nawet mi

Surowiec pozyskałem nad rzeką Bystrzycą pod Wrocławiem - bardzo ładne miejsce, całe hektary przebiśniegów i czosnku niedźwiedziego, cuda na kiju. Wykopałem w całości (z bulwą) wyjątkowo okazałą roślinę + pozyskałem kilka mniejszych, z bulwkami i bez (wszystko to kokorycz pusta była). Po umyciu, osuszeniu i zważeniu okazało się, że mam dokładnie 100 gram surowca, pół na pół ziele z bulwami. Nie zdziwiło mnie to, gdyż wielokrotnie tak utrafiałem i nawet się już chwaliłem tą swoją szczególną zdolnością

Nalewkę (podgrzaną z początku na moment do ok. 60 stopni) zrobiłem na resztkach brendy i koniaków (ok. 450 ml), dzięki czemu ma przyjemny zapach. Smak nieszczególny - trochę czuję w tym gorycz, trochę glistnik, trochę surowego ziemniaka... ogólnie nic wspaniałego

Zacząłem eksperymenty od dawki ok. 1 ml (20 kropli z kroplomierza aptecznego), w ciągu tygodnia brałem to mniej, to więcej, zwykle w granicach 15 kropel, rano 5-7 kropel. We weekend miałem imprezę, która skończyła się dość niemiłym kacem i ewidentnym "osuszeniem" organizmu (tak to jest, jak się sklepową wódkę pije

ale, co ciekawe, migreny nie dostałem, nawet mnie niećmiło! Czyżby mnie na to kokorycz zaimpregnowała? Nie wiem, ale jak mnie ból głowy w końcu złapie, to się przynajmniej upewnię co do jej działania "interwencyjnego" (o ile "prewencyjne" jest pewną zagadką, może kwestią indywidualną). Jedna rzecz działanie czysto przeciwbólowe w guście neurologicznym (blokuje sygnały bólowe), druga działanie nootropowe - które też może skutkować mniejszą podatnością na tę przypadłość.
Po w miarę solidnej dawce (20 kropel) odczuwa się pewien rodzaj "stanu przed zaśnięciem" (dużą dawkę brałem przed snem): jakby się "wymykało" z własnego ciała czy ulatywało - musiałem ruszyć co jakiś czas ręką, nogą żeby się upewnić, że nadal tam są

Zdarza mi się to i bez kokoryczy, ale po niej (1 ml) mam to zawsze. To pokazuje potencjał psychodeliczny tej rośliny. Moc preparatu jest chyba w sam raz. Córka lat 10 ma dość często bóle głowy i pewnie i na niej wypróbuję - przewiduję dawkę 1 ml. Na wycieczkę szkolną, gdzie czasem ją łapie, będę mógł jej dawać flaszeczkę 10 ml z syropem np. jagodowym z Ikei, z dolewką 1 ml kokoryczy. W razie bólu głowy zażyje. Ale najpierw wypróbujemy w domu - i wpierw dawkę 10 kropel, jeśli taka wystarczy to na tym poprzestaniemy.
W każdym razie, reasumując: leków przeciwbólowych jest wiele ale jeśli kokorycz działa wobec migren także prewencyjnie, to jest czymś szczególnym i swego rodzaju rewelacją. Będziemy badać, zachęcam innych
