Wgryzając się w temat kiszonek i dzikiej fermentacji (dziękuję Sandor Katz!) coraz lepiej rozumiem jak ważna jest prawidłowa mikroflora jelitowa.
Również dzięki Basi, która niezmordowanie propaguje probiotyki.
My rządzimy światem, a nami mikroby.
Zabrałam się więc za kiszonki.
Oprócz corocznego octu jabłkowego i kiszonych warzyw nastawiłam wczoraj coś nowego: paprykę na ostry sos fermentowany. Robiłam jak ogórki czy kapustę kiszoną: na dno słoja wrzuciłam przyprawy (dużo ząbków czosnku, gorczyca, liść laurowy, ziele angielskie, można dodać goździki, koper, anyż, imbir, chrzan albo co kto lubi). Pokrajałam w krążki ostrą paprykę razem z nasionami (odcięłam tylko zielone końcówki), trochę dodałam pokrajanej słodkiej papryki żeby nie było za ostre. Ubiłam w słoju paprykę, mniej niż pół dwulitrowego słoja mi wyszło. Zalałam solanką (w proporcji łyżka niejodowanej soli na litr przegotowanej wody), na wszelki wypadek dodałam pół łyżeczki miodu, żeby ułatwić fermentację. Zakryłam słoik ręcznikiem papierowym, obwiązałam gumką. Mieszam dwa razy dziennie. Później zmiksujemy na gładko i zobaczymy czy dobre. Chyba już te dzikie drobnoustroje zasiedliły słoik, bo zaczyna lekko bąbelkować.
Przy okazji odkryłam forum miłośników ostrych papryk
http://www.chilihead.pl/