Kit naprowadził mnie na nowe tory w mojej chorobie autoagresywnej. Zgodnie z sugestią Basi stał sie podstawą do dalszych przemyśleń. Zadziałał wielotorowo, uregulował pewne rzeczy, ale pawdopodobnie zaotrzył istniejące już stany alergiczne(które bagatelizowałam).
Co roku na wiosnę przeżywam dramat, katar, kaszel, reakcje skórne, ale nic z tym nie robię, bo nie dopuszczam myśli że do tego wszystkiego jestem jeszcze alergiczką.
No bo przecież zdrowo się odżywiam, ale to jest właśnie kit:) Nie jem glutenu, ale m.in. dużo słodkiego, kawę z mlekiem, mieszam jedzenie niemiłosiernie czyli jajecznica, pomidorek,szczypiorek, potem kawka, kawałek gorzkiej czekolady, banan, itd. wszystko jednocześnie. Od zawsze problemy z wypróżnianiem, przelewanie w brzuchu, wzdęcia, jedzenie w pracy na czas, szybko, byle co, byle bez glutenu, do tego permanentny stres, nawet w jedzeniu.
Jak sięgnę pamięcią wstecz, to bywały lata dużych zaostrzeń reakcji alerg. ale pęd życia nie pozwalał mi się nad tym zastanawiać ani tego pamiętać. Teraz, gdy skumulowały się różne dolegliwości zaczęłam analizować i błądzę nieustannie, ale może w końcu trafię, chocby przez przypadek.
Wiem już, że problemem jest odporność i jelita, o których nigdy nie myślałam, żawsze uważałam że przewód pokramowy mam mega zdrowy. Do tego wydawało mi się, że jestem odporna na stres i że mam silną psychikę. A to kolejny kit, który sobie wciskałam

Wczoraj byłam u endokrynologa, przedstawiłam jej badania, podsumowała że choroba autoimmunologiczna jest, ale hormonów nie muszę przyjmować bo TSH w normie. Mam jeszcze zrobić badania pod kątem alergii i pasożytów. Czyli nowy trop:) Pytałam czy mogę jakoś pracować nad odpornością, powiedziała, że Broń Boże, bo wychoduję sobie jeszcze większe przeciwciała. No więc rozmyślam dalej, ale jest nadzieja.
Ten kit uświadomił mi, że trzeba pochylić się nad jelitami, więc swoją rolę spełnił
