Kiedyś Basia pisała o kwiatach męskich leszczyny jak produkcie do zupy na przedwiośniu. Powyżej właśnie wyczytałem u 'przedpiśccy': "uzbierałem ładną miseczkę do zupy owoców jałowca". Oboma tymi produktami jestem nieco zaskoczony, dlatego zapytam: co można wrzucić do zupy z łąki lub lasu w lutym i na przełomie z marcem w Polsce w obecnym klimacie. Założenie: pomijamy w dyskusji igliwie, liść podagrycznika i liść pokrzywy jako ogólnie znane . Od siebie odpowiedziałbym: listki ziarnopłonu. Też chyba kwiat stokrotki ale już przetacznika perskiego i poziomki to nie jestem pewien jako produktu do spożycia w zupie z np. utopioną kaszą. Ktoś ma jeszcze jakiś pomysł? Czy kłącza pokrzywy lub podagrycznika lub kuklika pospolitego albo korzonki jakiś innych chwastów? Czy bazie? Czy listki fiołka? Przychodzi mi pytanie: może coś z łodyg lub kłączy roślin przybrzeżnych (trzcina?, sit? niecierpek?).