Wątek napisałem parę miesięcy temu. Ostatni kleszcz mnie ugryzł chyba 2 lata temu.
Chciałem napisać, że pisanie i teoria są jednak zupełnie niezgodne z praktyką.
Chyba godzinę temu wyciągnąłem kleszcza, przepraszam, wyrażę się precyzyjnie - wredną kleszczycę.
Wkuła się tam gdzie kleszczowe panie lubią - okolice worka mosznowego (to już 3 w tym miejscu w moim życiu).
Mimo, że 2 dni temu cały dzień kosiłem trawę to jednak załapałem chyba dziś rano ( nie wygląda na napitą)gdy przedzierałem się przez niewielkie chaszcze aby nazrywać wiśni na naleweczkę. Jak to w domu - nie spryskałem się, mimo, że jak gdzieś wychodzę w chaszcze to zawsze to robię.
Nauczka pierwsza - każde chaszcze, nawet najmniejsze i domowe są zagrożeniem.
Kolejna sprawa - wykrycie. Wykryłem odruchowo przeczesując palcami wiadome miejsce, nawet specjalnie nie wyczułem. Coś mnie tknęło i dobrze, że chciało mi się dokładnie przyjrzeć. Jak już na 90% byłem pewien co mam to zacząłem po domu szukać odpowiedniej pensety. Oczywiście takowej nie znalazłem, znalazłem inne, złe i nimi dopiero za 3 razem wyciągnąłem.
Nauczka druga - jeśli darzysz kleszcze respektem to powinieneś być przygotowany do ich przyjęcia a nade wszystko wyjęcia mając odpowiedni sprzęt.
Gdy już wyjąłem to wiedziałem, że trzeba użyć w miejsce ugryzienia nalewki i olejku. I znów problem, mimo, że mam kilkadziesiąt olejków to nie byłem w stanie na szybko, w stresie wybrać odpowiedniego - teoretycznie najsilniejszego, wybrałem pierwszy z brzegu. Wcześniej też zrobiłem kolejny błąd - wiedziałem, że trzeba użyć nalewki do dezynfekcji ranki. Ja użyłem spirytusu. Spirytus na początek w mojej ocenie nie jest najlepszy bo zastosowany na rankę to na pewno sporo koaguluje i poprzez to zamyka naczynia krwionośne. Ja nalewki wszystkie robię mocne, powyżej 50% ale najważniejsze jest to, że z takiej nalewki coś by przeszło do krwiobiegu. Więc najpierw użyłem spirytusu a dopiero potem nalewki którą jeszcze na szybko musiałem wymyślać bo akurat skończyły mi się wszystkie. Zamiast skorzystać z receptur to na szybko w stresie mieszałem coś nowego.
Nauczka trzecia - miej przygotowany wcześniej zestaw środków do zastosowania w razie ugryzienia.
Teraz jedynie się zastanawiam - wziąć sobie jeszcze Doxycyklinę czy nie.
Wyciągnijcie wnioski z moich błędów bo naprawdę na boreliozę nie da się zaszczepić, uodpornić a jako choroba jest naprawdę paskudztwem z którą można walczyć latami i nie zawsze da się wygrać. To, że miałeś wcześniej 5,15, czy 55 kleszczy i nic się nie stało, to nie znaczy, że ten kolejny raz skończy się tak jak poprzednie razy.