Mnie nie razi ,,borelka", często chorzy na forum borelioza też używają tego słowa.
Basiu.
Ty możesz trochę lekceważyć tą chorobę i ja to rozumiem - tak jest z każdym który jej nie doświadczył.
Gdyby zamiast mnie zachorował, np. mój mąż, też bym tego nie rozumiała. Można zrozumieć, że ktoś jest chory, źle się czuje, ale nie można zrozumieć tego, że źle się czuje na okrągło, ciągle jęczy, ma totalnego świra, nie śpi po nocach, tylko ryczy, że umiera, zatrzymuje się samochodem na zielonym świetle i nie wie czy może jechać, czy nie (bo nie pamięta). Co kilka dni wymyśla nowe choroby ( biega do neurologa, gastrologa, dentysty, laryngologa, alergologa, kardiologa, okulisty...), jest leniwy, agresywny... W gabinetach lekarskich, laboratoriach i aptekach trwoni majątek... W domu są wielkie torby leków, dziennie łyka po kilkadziesiąt różnych tabletek. Nie trwa to miesiąc, czy rok...
Ja bym tego nie zrozumiała, tak jak nie rozumieją lekarze, krewni, znajomi. Nie żądaj janek, aby Basia zrozumiała tą chorobę, nie zrozumie - i całe szczęście, bo gdyby rozumiała, to by znaczyło, że kolejna osoba dołączyła do naszego grona. Basię trzeba szanować, bo dużo pomaga. Nie ma sensu czepiać się głupiego słówka.