Leczenie swoją drogą, a sposób życia swoją. Nie napisałaś jak to wygląda u Ciebie. Czy zdrowo się odżywiasz, czy dosypiasz, jak ze stresem, przepracowaniem? Czy jest ruch na świeżym powietrzu? Nadwaga, niedowaga?
Ja proponuję od przemyślenia, nie co dodać, ale co odstawić. Na początek całkowicie wyeliminować cukier (słodycze, serki, ciasto, itp), uwolnić się od nałogów (papierosy, kawa, alkohol). Ziółka można pić, szczególne te niegroźne, przynajmniej nawodnią organizm - pilnować płynów, bo to ważne. Można zainwestować w dobrą naturalną witaminę D i brać rano po śniadaniu (śniadanie jadać codziennie regularnie, nie omijać). Po obiedzie można brać wyciąg standaryzowany z ostropestu plamiastego - polecam ten firmy Solgar, jest drogi, ale dobry. Na noc Kelp - jod z alg morskich.
Pilnuj ruchu na świeżym powietrzu. Na początek spacery, wraz z poprawą kondycji coraz dłuższe, potem rower, pływanie, bieganie.
Powoli, jeśli będziesz pilnowała zdrowego trybu życia, to powinnaś wyjść na prostą. Nie dokarmiane drożdżaki powoli znikną z Twojego organizmu. Układ odpornościowy powoli się odbuduje i pokona ewentualne pasożyty. Masz dopiero 36 lat (chyba dobrze wyczytałem?) - dasz radę! A kasę nie wydawaj na zbędne badania i leki, lepiej oszczędzaj i na wczasy nad morze pojedź.