Ciekawe:)
"-Kilkanaście osób wyleczyłem z bólów wątroby świńską żółcią - ciągnie swoją opowieść - pierwszą osobą była chrzestna ojca. Kiedy dostarczamy organizmowi gotowej żółci, wtedy nie musi on wytwarzać własnej i wątroba może się regenerować.
Rozmawiałem na ten temat nawet z lekarzem w Białymstoku, który przyznał mi rację.
U nas pół wsi zamiast Raphacholinu łyka kropelki z żółci. Gorzkie jak cholera, ale wątróbka po tym lux. Poza tym ma właściwości bakteriobójcze i goi rany. Widzi pani tę bliznę? - pokazuje mi dłoń - przeciąłem ten palec piłą, ale jeśli tylko kość nie jest uszkodzona to wszystko zagoi się bez żadnego antybiotyku, rana zalana żółcią nigdy nie zropieje. A tutaj spojrzy pani na drugą dłoń, zraniłem się heblarką i lekarze zszywali mi ranę. Stosowałem żółć i po 10 dniach wszystko było wygojone. Ojcu klacz nastąpiła na palec i rozmiażdżyła. W takich wypadkach, jak to mówimy po wiejsku-zaprowadza się dzikie mięso. Ojciec chodził w kaloszach z zawiniętym palcem, jak boli - wpuści trochę żółci na bandaż, nawet opatrunku nie zmienił ni razu. Po 2 tygodniach zdjął bandaż a palec jak nowy.
Jest tu w Berezowie lekarka, która nazbierała od ludzi dużo podobnych przepisów. Moja kuzynka raz do niej poszła i patrzy, a lekarka z chudej szczapy zrobiła się tłusta jak pączek. Co pani się stało, że tak utyła? - zapytała kuzynka. Ta na to - Zaczęłam w końcu jeść jak mnie wątroba po żółci świńskiej przestała boleć. "
http://ewazwierzynska.pl/blog_entry/show/257