Byłam sobie w Castoramie (to nie reklama raczej) i moim oczom ukazała się ciekawa roślina. Co jak co, ale zielsko wszelakiej maści zawsze budzi moje zainteresowanie.
Owe cudo wygląd miało niecodzienny. Z litrowej doniczki wystawała brązowa niby bulwa, niby gruby pień, wysokości kilkunastu centymetrów. Powyżej była czuprynka kilku jasno zielonych pędów, coś jakby pnącza, ale jeszcze małe. Liście trzyklapowe z bardzo głęboką zatoką przyogonkową, zatoka zamknięta. Skórka gładka, ale nie błyszcząca. Liście cienkie, delikatne. Cena tego cuda przekraczała 30 zł za sztukę, chyba 36,99 zł. Na etykiecie była egzotyczna nazwa "Ipomea".
Ładne, egzotyczne i drogie - w sam raz na jakiś prezent, pomyślałoby się

Szkoda tylko, że nie było pełnej nazwy
Ipomea batatas, czyli Wilec bulwiasty, a bardziej pospolicie batat, czyli słodki ziemniak. Bataty, jak każdy bywalec marketów wie, można kupić na stoisku warzywnym za 10-20 zł/kg - w zależności od jakości i pory roku
