Autor Wątek: Ziołolecznitwo i medycyna chinska  (Przeczytany 16114 razy)

Offline Spioch

  • Nowy
  • *
  • Wiadomości: 21
Ziołolecznitwo i medycyna chinska
« dnia: Listopada 24, 2010, 07:01:39 »
Hej,
Niestety mam mało czasu więc napisze po krótce.
Ostatnio zaintrygwała mnie medycyna chinska. Liczy sobie przepszlo ponad 3000 lat. Jak to o osoba która mi ją poleciła powiedziała " Na dworach cesarskich byli urzędnicy. Musieli oni być w najwyzszej formie aby skutecznie rządzić państwem. Jeżeli dolegała im jakaś poważniejsza choroba poprostu dekapitowano ich ... Pod taką presją medycyna, czy raczej uzdrawianie MUSIAŁA rozwijać się skutecznie".

Najbardziej mnie zaintrygowało podejscie holistyczne do organizmu, przypisanie funkcji roznym narzadom oraz bardzo dokladne metody diagnozy m.in z wygladu czy zapachu.
Oraz leczenie przy pomocy ziół.

W medycynie chisnkiej stosowane sa male 'pigulki' z roznymi skladnikami roslinnymi.
Pomyslalem, czy nie mozna by przelozyc 'skladnikow medyczynych' na odpowiedniki ziół i przypraw dostępnych u nas w Polsce (hmm, dzialanie na poszczególne narządy, smak zioła, moze jeszcze 'zywioly') i stosowac ich np. po zmieleniu aby byla odpowiednia ilosc skladnika
czynnego ?

Aha, i wdzięczny bym był za podanie jakiejś literatury np. stosowania ziół i przypraw w lecznictwie, najchętniej chinskim, ajurwedyjskim i indianskim.

Pozdrawiam ;]

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11102
Odp: Ziołolecznitwo i medycyna chinska
« Odpowiedź #1 dnia: Listopada 24, 2010, 15:16:53 »
"Na dworach cesarskich byli urzędnicy. Musieli oni być w najwyzszej formie aby skutecznie rządzić państwem. Jeżeli dolegała im jakaś poważniejsza choroba poprostu dekapitowano ich ... Pod taką presją medycyna, czy raczej uzdrawianie MUSIAŁA rozwijać się skutecznie".
To chyba jakaś bajka pt. marzenie szefa jak zmniejszyć absencję chorobową podwładnych.
Oczywiście, byli paranoidalni władcy, w Chinach też, ale oni doprowadzali kraj do katastrofy, a nie do rozwoju. Na przykład największy awanturnik w dziejach Chin (chyba nawet Mao Tse Tung, czy Mao Zedong według nowej transkrypcji się do niego nie umywał, mimo, że próbował), który jest znany ze swojej terakotowej armii.

Cytuj
W medycynie chisnkiej stosowane sa male 'pigulki' z roznymi skladnikami roslinnymi.
To nie jest całkowita prawda, to jest tylko wersja chińskiej medycyny na rynek zachodni - łatwy w transporcie, przechowywaniu i stosowaniu przez leniwych pacjentów.

Tradycyjna medycyna chińska posługuje się dokładnie takimi samymi preparatami i technikami jak nasze ziołolecznictwo czy medycyna naturalna, dochodzi akupunktura, ćwiczenia ruchowo-oddechowe (qi-gong, tai-ji) oraz sztuka urzadzania otoczenia - feng-shui. Co dalej?
Chiny są jak kontynent. Rozpiętość klimatyczna - od Syberii i pustyń do tropikalnych lasów deszczowych. Pamiętać nalezy też o różnych podkładach religijno-społecznych - buddyzm różnych odmian, taoizm, konfucjanizm, a wszystko to pomieszane w wielu garnkach.

Tak samo, jak i u nas pojawia się konowalstwo i szarlataństwo, obok rzeczywistych fachowców, co też należy uwzględnić.
Chińczycy też chorują i chorowali, umierali i umierają. To ludzie.

Cytuj
Pomyslalem, czy nie mozna by przelozyc 'skladnikow medyczynych' na odpowiedniki ziół i przypraw dostępnych u nas w Polsce (hmm, dzialanie na poszczególne narządy, smak zioła, moze jeszcze 'zywioly') i stosowac ich np. po zmieleniu aby byla odpowiednia ilosc skladnika
czynnego ?

Dużo na temat związków jedzenia, przypraw i medycyny pisali na przykład Witold Poprzędzki i Irena Gumowska. Dużo można znależć na blogu naszego Gospodarza i na (chwilowo) zaginionych stronach dostępnych przez archive.org. Dla nas ich prace powinny byc podstawą, ponieważ powstały na bazie naszych zwyczajów dobrych lub złych, ale naszych.
Nie oznacza to, że nie należy uczyć się innych systemów medycznych, ja tylko proponuję zacząć od podstaw właściwych dla nas. Na przykład: warto u nas w posiłkach zwiększać ilość przypraw, jednak to nie koniecznie byłoby pierwszym zaleceniem w zionącej ogniem kuchni syczuańskiej.

Powodzenia :-)
« Ostatnia zmiana: Listopada 24, 2010, 16:52:46 wysłana przez Basia »

Offline halina1

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 1447
Odp: Ziołolecznitwo i medycyna chinska
« Odpowiedź #2 dnia: Listopada 24, 2010, 15:55:22 »
No to bierz się za czytanie, a potem podziel się z nami nabytą wiedzą.
Jako źrodło odpowiednich książek polecam chomika Gumppka.

Offline freshbynature

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 1437
  • zioła i sport
Odp: Ziołolecznitwo i medycyna chinska
« Odpowiedź #3 dnia: Listopada 25, 2010, 11:59:35 »
Kiedys , lata temu zachwycony chińska medycyna wpadł mi w rece dobry artykuł (nie pamietam autora ale to był na pewno Polak...) Facet ponad wszystko przekonywał żeby żywić sie "regionalnie" czyli tym co daje najblizsze otoczenie... Z poczatku powatpiewałem ale zaczałem eksperymenty ... Efekty były np. takie ze dobrze szperajac i myszkujac odkryłem ze na naszych ziemiach istnieje bardzo wiele substytutów dla chińskich "cudów" .. . Poza tym istnieje jeszcze kilka podstawowych argumentów na to aby stosowac "regionalne" produkty" :
1.Są pewne (te z imporu lezkuja w róznych warunka temp-klimatycznych , niszcza sie w transporcie)
2. Sa tanie  czasami wystarczy zebrać więc darmowe...
3. Sa swieże....
Co do medycyny chińskiej to moim zdaniem  jest tak skonstruowane że dany specyfik powinien byc podparty medytacja , akupunktura z reszta nasze zioła tez maja swoje wymagania.. Nie chcę Spiochu abys pomyslał ze podwazam medycyne chińska bo tak nie jest ale wierz mi warto poszperac w lokalnym podwórku... Czasem widze w internecie takie perły jak: Chińskie zióło leczy 10000 chorób od 4 tysiecy lat uzywane przez kapłanów którzy dożywali 120 lat :-)
Pozdrawiam- Fresh
« Ostatnia zmiana: Listopada 26, 2010, 08:09:56 wysłana przez freshbynature »
Piękno, które ma się w sobie, nie przemija nigdy, jest  w umyśle,...ale widzą je tylko ci, kórzy umysłem sie posługują... leżysz wstań wstałes-idź idziesz-biegnij biegniesz- leć lecisz?

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11102
Odp: Ziołolecznitwo i medycyna chinska
« Odpowiedź #4 dnia: Listopada 25, 2010, 14:22:01 »
Część roślin jest kosmopolitycznych, czy to z powodów naturalnych, czy w wyniku działalności ludzkiej. Czyli, jeśli roślina rośnie u nas i w Chinach, a jest lecznicza, to warto porównać zastosowania. Jeśli zielarstwo zachodnio-śródziemnomorskie nic o niej nie wie, to warto sprawdzić u Rosjan.
Powodzenia i cierpliwości :-)

Offline freshbynature

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 1437
  • zioła i sport
Odp: Ziołolecznitwo i medycyna chinska
« Odpowiedź #5 dnia: Listopada 26, 2010, 11:13:19 »
Mao zrobił dobra robote bo wiedział ze ich medycyna jest  w stanie konkurowac z nasza tradycyjna a tym samym ich produkty bede w stanie mocno zasilic kiesę podatkową(handel wewnetrzny a przede wszystkim eksportowanie) a to ze zyskali na tym ich lokalni zielarze to inna sprawa....Jak wyglada sytuacja w naszym kraju? Wiadomo... Co do opisu lokalnych ziół to ja osobiscie nie narzekam na brak własciwych opisów.... A jesli chodzi o medycyne chińska to ze swojej strony bardzo chciałbym spedzic tam kilka lat zycia ucząc sie od innych.... (kto wie)

Pozdrawiam -Fresh
Piękno, które ma się w sobie, nie przemija nigdy, jest  w umyśle,...ale widzą je tylko ci, kórzy umysłem sie posługują... leżysz wstań wstałes-idź idziesz-biegnij biegniesz- leć lecisz?

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11102
Odp: Ziołolecznitwo i medycyna chinska
« Odpowiedź #6 dnia: Listopada 26, 2010, 13:15:28 »
Nie idealizowałabym Mao Zedonga, on i jego towarzystwo narobili dość kłopotów swojemu krajowi. Nie mógł walczyć zbytnio z medycyną LUDOWĄ, ponieważ nie był w stanie zaoferować żadnej alternatywy, szczególnie po wygłupie pt. rewolucja kulturalna, która była skierowana i przeciwko tradycji i chińskiej i zachodniej, z radziecką włącznie. Na dodatek nie wyobrażam sobie, aby dogmatycy ateistyczni podtrzymywali warstwę podkładu religijno-ideowego tradycji.
Bez złudzeń...
Wystarczy przypomnieć sobie, co było w Polsce, zanim rolnicy nie otrzymali bezpłatnego dostępu do państwowej słuzby zdrowia za czasów wczesnego Gierka. Wtedy lekarzami byli weterynarze, aptekarze, zdarzali się genialni zielarze i niestety zdarzały się absolutne koszmary.

Z tego, co wiem, obecnie medycynę w Chinach można studiować osobno w wersji zachodniej i tradycyjnej. Wersja oficjalna tradycyjna też jest unaukowiona, czyli podczyszczona z podkładu ideowego. Poza tym są też różne centra tradycji, szczególnie w klasztorach. Następne pytanie - jeżeli ciągłość przekazywania tradycji w klasztorach mogła zostać naruszona, to co...? Kto odczyta stare książki, nawet, jeśli nie zostały spalone? Czyli najpierw studia języka i pisma w różnym stopniu archaiczności i... artystycznej kaligrafii. Czyli etnomedycy zaczynają biegac po wioskach i wypytywać miejscowych znachorów, co pamiętają?

W "medycynie" chińskiej bywają się idiotyczne kurioza, typu rogi nosorożca i inne cuda na kiju.

U nas w zakonach "medycznych" kandydaci są odsyłani najpierw na studia medyczne, a dopiero potem zaczynają uczyć się tradycji, a w Polsce rewolucji kulturalnej nie było.

Warto się uczyć od innych, ale należy zachować zdrowy rozsądek. Chociażby dlatego, że nawet najbardziej fundamentalni ateiści w Polsce mają podkład myślowy judeo-chrześcijański, a w Chinach to jest buddyzm w mieszance z konfucjanizmem i innymi domieszkami.

Ktoś kiedyś badał procesy kojarzeniowe u europejskich i chińskich Amerykanów.
Wyobraźmy sobie 3 rysuneczki: krowę, psa i kwiatka. Zadaniem badanego jest ustalić, które rysuneczki są w bliskim związku ze sobą. "Europejczycy" zwykle łączyli psa i krowę, "Chińczycy" łączyli krowę i trawę. I to tak jest.

Pozdrowienia :-)

Offline halina1

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 1447
Odp: Ziołolecznitwo i medycyna chinska
« Odpowiedź #7 dnia: Listopada 26, 2010, 21:06:07 »
Ja a propo Basi i artykułu: krowa, pies i trawa.
Czytałam go.
Chodziło, że współczesna psychologia nie opisuje w sposób wyczerpujący człkowieka, ona opisuje człowieka zachodniego.
Ja jestem ze wsi i zawsze krowę skojarzę z trawą. To jest skojarzenie podstawowe dla zycia. Skojarzenie krowa pies jest skojarzeniem abstrakcyjnym, nie użytkowym.
Też jestem Chińczykiem.
Człowiek Zachodu to człowiek miejski, wieśniak jest w zaniku. A wieśniak musi być bystrym obserwatorem, inaczej żyje źle. Dobrzy zielarze należą do gatunku wieśniaków.

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11102
Odp: Ziołolecznitwo i medycyna chinska
« Odpowiedź #8 dnia: Listopada 26, 2010, 23:11:28 »
"Oficjalnym" wytłumaczeniem judeo-chrześcijańskim jest to, że rośliny i zwierzęta były stworzone w osobnych grupach czasowych. Ale jeszcze jak chodziłam na regligię, to mi tłumaczono, że to jest po prostu opis ewolucji dostosowany do pojęć ludzi kilka tysięcy lat temu.
Pewnie na to nachodzi oficjalna nauka przyrody w szkołach i forma zdrowego rozsądku, wcale niekoniecznie mieszczucha. Wieśniak też umie liczyć do czterech i widzi, że ogon się majta. Krowi nawet potrafi pięknie przyłoić w oczy w czasie dojenia :-)

A tak naprawdę główną ideą tekstu, na który się natknęłam z opowiadaniem o historii "krowa - pies - roślinka" było pokazuje jak bezsensowne są formalne testy IQ. Każdy chyba zna niejeden przypadek inteligentnego durnia, prawda?

Jeżeli chodzi o róg nosorożca, to podobno ma on wzmacniać męskie siły w stosunkach łóżkowych, ale w rzeczywistości doprowadzono do wyniszczenia lub prawie wyniszczenia wiele gatunków tych zwierząt na świecie. Dobrze, że Japończycy wpadli na pomysł, że rogi reniferów działają podobnie. Dzięki temu idzie duży eksport w tym kierunku, klienci mają nieszkodliwy towar i w nieograniczonej ilości, a może jakiś nosorożec przeżyje. Najśmieszniejsze jest to, że nikt nie wnika w szczegóły płciowe pierwotnych właścicieli rogów - u reniferów i byki i łanie są rogate, a co roku wyrastają im nowe rogi. I bardzo dobrze - niech żyje marketing :-)

Nasze tradycje medyczne też były holistyczne. Wystarczy poczytać trochę o polskiej medycynie ludowej w wersji dla etnografów. W warstwie medycznej większość problemów próbowano rozwiązać poprawieniem trawienia i wydalania, co wychwalają pod niebiosa swiatli medycy, a warstwy duchowej też nie zaniedbywano. Wystarczy poczytać, jak ważnym elementem były popioły z palmy wielkanocnej, woda czy kreda święcona oraz modlitwy. To tylko nasza medycyna naukowa, z jakiegoś powodu nagle zdecydowała, że jest medycyną konwencjonalną w odróżnieniu od wielotysiącletniej tradycji, którą nagle określono jako alternatywnę, żeby nie powiedzieć wprost - ciemnota i zabobon, nie mówiąc już o leczeniu bez uprawnień, czyli KRYMINAŁ.

Niedawno rozmawiałam z Peruwiańczykiem - Indianinem, mieszkającym z rodziną w Limie, ale pochodzącym z Andów. Jego matka ciągle zajmuje się ziołami, ale już sama nie chodzi w góry, tylko jego posyła. Oj, naplotkowaliśmy się o tradycjach, nowoczesności i zachodniości (co to znaczy "zachód" z punktu widzenia Indianina?). A wszystko w mieszkaniu uśmieconym suszącym się zielskiem uzbieranym przeze mnie i męża.  Osobliwością było, że jojczał, że wszystkie komary z całego świata uwzięły się właśnie na niego i chodził cały czas w kapeluszu pszczelarskim, mimo, że komarów akurat nie było dużo :-))).
Chłopak razem z naszą koleżanką zajmowali się japońsko-amerykańską (tj. USA) wersją akupresury.
Warto się uczyć. Nie warto zaprzeczać sobie, bo to się źle kończy.

Chińczycy to też ludzie, a wśród ludzi są i ludziska, w tym i wydrwigrosze i szarlatani. Takie jest życie, niezależnie od miejsca na Ziemi...

Pozdrowienia :-)

Offline halina1

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 1447
Odp: Ziołolecznitwo i medycyna chinska
« Odpowiedź #9 dnia: Listopada 27, 2010, 10:00:26 »
A podoba mi się, że na forum zielarskim potrafimy wchodzić w inne tematy, patrzeć na świat szeroko. Dziękuję Basiu za odpowiedź. Jak zwykle imponujesz wiedzą.
Nie stosowałam rogu nosrożca ani renifera. Stosowałaś? Sama dotknęłaś?
Marketing, ma dwa oblicza, najczęściej oglądamy te gorsze.
Ja też nie. Ale inna idea leczenia nadciśnienia jest interesująca, bowiem ta klasyczna jest bardzo frustrująca.
Być może jest to kuriozum a być może to tylko twoje niczym niepoparte uprzedzenie.
Inni swoje uprzedzenia do medycyny wschodu lub indiańskiej wkładają w tabletki z suszonej żaby. No to ja wtedy mówię, że czasami doprawiam zupy zmielonymi, suszonymi mrówkami.

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11102
Odp: Ziołolecznitwo i medycyna chinska
« Odpowiedź #10 dnia: Listopada 27, 2010, 17:47:08 »
Rogu nosorożca na oczy nie widziałam. Właściwie to żywego nosorożca ogółem to chyba na oczy nie widziałam. Ale renifery widziałam w dużej ilości, jadłam ich mięso, nakarmiłam polskie mole ich futerkiem (nigdy więcej) a rogi dla chętnych mogę dostarczyć. Lapończycy się wyśmiewają z zastosowania mielonych rogów, ale cieszą się, że coś z tym produktem się dzieje, bo inaczej poszłyby chyba na mączkę kostną, a potem na paszę dla eksportowych łososi o mięsie w kolorze pomidorów. W Skandynawii jest puszczona w ruch ogromna machina marketingowa na temat zastosowania różeńca - że to niby naturalna Viagra. Nie zauważyłam nigdzie plantacji tej rośliny - pewnie po zdewastowaniu najłatwiej osiągalnych zasobów import idzie z Rosji, gdzie są uprawy i półuprawy.
Osobiście uważam, że akurat w tej dziedzinie męskiej nie/mocy chyba rzeczywiście wiara jest ważniejsza, niż rzeczywiste działanie czegokolwiek. Ale - nie jestem mężczyzną, więc wypowiadać się dalej nie będę :-)

Nie mam zbyt wielkiej wiedzy o tradycyjnej medycynie chińskiej - ja po prostu wiele przeplotkowałam ze znajomymi Chińczykami - zupełnie zwykłymi ludźmi, niezaangażowanymi ideowo w medycynę jakiejkolwiek odmiany, za wyjątkiem bycia pacjentem.
Z Laponią i Lapończykami mam bliskie kontakty z powodów rodzinnych - ot, i tyle...
Mam nikłe pojęcie o tradycyjnej medycynie (medycynach?) chińskiej i zupełnie zerowe o tradycjach indyjskich.

Żaby to dziwne zwierzęta... Na przykład zabite na lądzie raczej nie gniją, tylko wysychają.
Kiedyś, wczesnym latem, w bajorku niedaleko mojego blokowiska widziałam dziwne zjawisko: kijanki, którym już wyrastały tylne łapki utworzyły sobie kijankostrady. Pływały w wielkich taśmowych ławicach w poprzek całego bajorka. Kijankostrady się krzyżowały bezkolizyjnie. Można było bezproblemowo wyjść z jednej kijankostrady i włączyć się w inną. Kijanki nie zwracały zupełnie uwagi na mnie - nieco nadwymiarową kijankę sapiącą powietrzem. Nigdy nie dowiedziałam się, dlaczego to robią. Woda była ciepła i pełna glonów - to prawda, ale to nie tłumaczy tak precyzyjnej organizacji ruchu na kijankostradach. Tylko raz udało mi się trafić na ten moment. Nie wiem, ile dni czy godzin to trwa...
Lubię żaby - mają takie piękne, złote oczy :-)

Pozdrowienia :-)

Offline freshbynature

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 1437
  • zioła i sport
Odp: Ziołolecznitwo i medycyna chinska
« Odpowiedź #11 dnia: Grudnia 17, 2010, 06:32:47 »
Hej Mira

To cenna informacja i warta dalszego zgłębienia , cos w tym musi byc bo popijając napar z zielonej herbaty czuc pewne "wypłukanie" w żołądku...
Piękno, które ma się w sobie, nie przemija nigdy, jest  w umyśle,...ale widzą je tylko ci, kórzy umysłem sie posługują... leżysz wstań wstałes-idź idziesz-biegnij biegniesz- leć lecisz?

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11102
Odp: Ziołolecznitwo i medycyna chinska
« Odpowiedź #12 dnia: Grudnia 17, 2010, 16:26:24 »
Tak zupełnie na marginesie:
niedawno natknęłam się na kolejny artykuł z serii "chińska" "lekarka" "medycyny naturalnej" sprzedaje zakazane w Polsce substancje w postaci pigułek odchudzających zawierających środki prawie narkotyczne, a napewno uzależniające.
W zasadzie potwierdza to zdroworozsądkowe podejście do medycyny z nie tylko z dziwnych krajów serwowanej w postaci cudotwórczych pigułek dających bez wysiłku szybki efekt. W tym przypadku to była medycyna przemysłowa, tyle, że z Chin i serwowana przez skośnooką "lekarkę".
Dalej w artykule już były histeryczne pomyje lane na wszelkiej maści szamanów, wróżbitów, bioenergoterapeutów, zielarzy i medyków "naturalnych", że za łatwo im jest otworzyć działalność gospodarczą i kontaktować się z chorymi ludźmi, pomimo ustawy z zakazem leczenia przez osoby niebedące lekarzem z papierami.
Przecież medycyna oficjalna, a naukowa czeka na pacjentów... (na przykład z limitami przyjęć do specjalistów, ale to mój komentarz.)

Pozdrowienia :-)

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11102
Odp: Ziołolecznitwo i medycyna chinska
« Odpowiedź #13 dnia: Grudnia 22, 2010, 10:00:47 »
A, bo ten wątek zaczął się od malutkich pigułeczek :-)))

A z drugiej strony, to tylko czekać, kiedy będą wysyłać kontrolerów do knajpek, magli i innych tego typu miejsc, bo się okaże, że ludzie udzielają sobie porad bez stosownych papierów medycznych, prawnych, czy nawet (o zgrozo!) psychologicznych.

Pozdrowienia :-)

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11102
Odp: Ziołolecznitwo i medycyna chinska
« Odpowiedź #14 dnia: Grudnia 23, 2010, 11:11:33 »
Po pierwsze, ogłoszą, że magiel, to żenada i magiel, ale na wszelki wypadek jeszcze podejmą odpowiednie kroki.

W każdym maglu obowiązkowo będzie trzeba zainstalować kamery nagrywające obraz twarzy w wysokiej rozdzielczości oraz sprzęt nagrywający wszelkie rozmowy. Zapis nagrań będzie musiał być przechowywany przez minimu 2 lata, z możliwością dostępu do nich przez odpowiednie organy bez nakazu sądu, bez wiedzy właścicieli magla i owych zarejestrowanych twarzy i głosów.
Przy wejściu do magla będzie obowiązkowo ustawiona tablica informująca o przeprowadzanych nagraniach, a dla osób niedowidzących będzie odtwarzany komunikat dźwiękowy: "uwaga, rozmowy będą kontrolowane".

Jeśli odpowiednie organy się doszukają jakichś podejrzanych rozmów, to ukarzą z różnych paragrafów.  Po pierwsze nie maja na to papierów i nie należą do odpowiedniej korporacji zawodowej, a po drugie poradnictwo w odróżnieniu od prostytucji podlega opodatkowaniu. W przypadku bezpłatnego udzielania porad, ich wartość zostanie oszacowana, a należny podatek z odsetkami zostanie ustalony, bo nie wolno narażać Skarbu Państwa na straty :-) A, jeszcze grzywna za brak dokumentacji księgowej udzielanych porad.

Wesołych Świąt :-)