Myślę, że dziewczynka się dość nałykała różnych lekarstw, czas na odbudowę i pobudzenie układu odpornościowego, by się zabrał za niedobitki.
Przeciwciała długo krążą po organiźmie, ich obecność nie musi świadczyć o chorobie, tylko o historii choroby.
Mam takie pytanie: skąd dziewczyna ma mieć energię, jeśli nie dostaje weglowodanów? Czy jest jakiś powód, by jej obcinać pożywienie? Nie będę się upierać zbytnio przy glutenie czy słodyczach, ale są inne źródła energii, na przykład kasze, ziemniaki itp.
Dalej - obcięcie glutenu, rozumiem, że w większości dotyczy to pieczywa, powoduje niedobory witamin B. Czym je wyrównujecie? Suplementami? Ja nie będe wylewać łez nad pszenicą durum i białą mąką, ale owies lub jęczmień mają mniej glutenu, a w wersji razowej będą brakujące witaminy.
Następne pytanie: czym wyrównujecie braki produktów mlecznych? Czy obcięcie nabiału to rzeczywista potrzeba, ćzy moda dietetyczna? Nawet laktoza jest niezbędna, bo z niej powstaje galaktoza, która jest składnikiem osłonek mielinowych nerwów. Najwięcej laktozy potrzeba małym dzieciom, którym układ nerwowy rośnie, ale później też jest potrzebna, chociażby do regeneracji. Muszą być poważne powody zdrowotne, by to obcinać. Śladowe ilości laktozy, które są w kwaśnym nabiale nie powinny wyzwolić alergii, a ułatwią regenerację nerwów, co przy boreliozie jest ważne.
Czy macie dostęp do tradycyjnych hodowców zwierząt, tak, by jajka i mięso nie składały się z różnych antybiotyków i innych paskudztw?
Jak wygląda trawienie u dziewczynki? Czy są zaparcia lub biegunki lub inne sensacje trawienne?
Jeśli są, to trzeba uporządkować trawienie:
http://rozanski.ch/forum/index.php?topic=3324.0Wątek jest długi, ale jest tam materiał do przemyśleń.
***
Ja bym zaczęła od tej tarczycy, bo bez pobudzenia jej do pracy nie podwyższy się temperatura ciała. Sterownik termoregulacji jest w tarczycy.
Poczytaj wątki tarczycowe tutaj. Poglądy są rózne, pewnie dlatego, że różnym osobom pomogły różne rzeczy. Bardzo często problem z tarczycą jest tylko objawem innych problemów hormonalnych.
Trzeba zrobić podstawowe badania krwi - jeśli jest anemia, to trzeba ją wyrównać:
http://rozanski.ch/forum/index.php?topic=2095.msg25629#msg25629Dalej, żywność: warto włączyć dzikie tłuste ryby (nie norweskie łososie składające się z soji GMO i antybiotyków), takie jak szprotki, śledzie, makrele. Alternatywą może być tran o smaku tranu z butelki, nie z kapsułek, jednak kompletna ryba, to coś więcej, niż tran.
Dużo sezonowych warzyw, jagód i owoców, oczywiście, najlepiej dzikich lub hodowanych tradycyjnie.
Dobrze jest mieć działkę lub pogadać ze znajomymi działkowcami.
Do posiłków warto dodawać morskie glony - rozmoczony morszczyn lub "nori". Halina pisała, że w Warszawie czasem można dostać świeżą listownicę z Rosji. Taka listownica po doprawieniu będzie świetną surówką. Morskie glony będą źródłem witamin i minerałów, w tym jodu. Alternatywnym źródłem jodu będzie rokitnik, jakakolwiek gwiazdnica lub rzęsa wodna.
Warto jeść dzikie grzyby.
Z ziół bym proponowała przede wszystkim do picia siedmiopałecznik błotny + gałązki jesionu + gałązki wiązu, by złagodzić problemy ze stawami.
Do smarowania albo kupić jakieś rosyjskie smarowidło z biszofitem, albo sam biszofit, albo zrobić sobie oliwę magnezową albo pogadać z Jankiem w sprawie jego smarowidła od siedmiu boleści, albo zrobić sobie cokolwiek na motywach tego, co ludzie tu opisali.
Warto sobie zrobić zioła "szwedzkie". Kupuje się gotową sieczkę ziół i w domu zalewa wódką, zwykle 1,5l / paczkę. Taka nalewka przyda się na wiele przypadłości.
Nigdy nie wiadomo, co może pomóc, warto sprawdzić różne możliwości.
Bez wzmocnienia organizmu dalej się nie ruszy.
Pozdrowienia :-)