Przytrafiła mi się angina, więc sięgam do swoich zapasów, apteczki i wiedzy zielarskiej.Kryzys od wczoraj zażegnany. Właśnie robiłam coś co można polecić w tym aromatycznym kąciku. Oczywiście z przepisu naszego gospodarza, a jakże!
Zebrane we właściwym czasie pączki sosnowe, świerkowe dobrze ususzone i właściwie przetrzymywane zalewam gorącym mlekiem, to ma trochę postać. Po odcedzeniu daję miód no i zaświadczam, że pachnie pięknie ,smakuje swoiście i działa niezawodnie. Jeżeli ktoś chce szukać dalej to jeszcze można połączyć specyfik z utartym czosnkiem to jednak definitywnie złamie smak ,ale , ale podniesie skuteczność leku.
Można też próbować testować pyłek pszczeli w połączeniu. Tutaj jednak przy pyłku są różne szkoły np. macerowanie pyłku w letniej wodzie,trzymanie w ustach niewielkiej ilości pyłku do czasu rozpuszczenia- tu działają enzymy śliny. Przy anginie wielokrotne ponawiane próby brania bezpośrednio pyłku do ust przynoszą dobry efekt! Ja daję jeszcze pyłek do ziołomiodów np. pokrzywowego, tymiankowego, podbiałowego itd - no raczej tych " czysto przeziębieniowych" .
W każdym bądż razie mój dzisiejszy sygnał smakowy to pączki np. sosny zalane mlekiem i osłodzone miodem. W sam raz na czasie jesienno zimowych przeziębień.
pozdrawiam , arte