Przeczytałam ten tekst o energetyce. Z perspektywy 13 lat (od 2005 roku) widać jednak możliwość refleksji.
Nie można postawić więcej małych elektrowni wodnych, bo rzeki przestaną płynąć i się oczyszczać. Trzeba rzeki odmeliorować, by stawały się naturalniejsze.
Uprawa roślin oleistych na paliwa jest ślepą uliczką - nie wystarczy nam na to ziemi. W czasie wojny we Francji samochody jeździły na gaz z fermentujących odpadów kuchennych. Chyba to jest nasza droga rozwoju.
Na Pacyfiku można uruchomić odłownie plastików
Domy neutralne energetycznie są dusznymi, plastikowymi pudłami zależnymi od dostaw prądu napędzającego urządzenia regulujące i wentylujące. Jak zdrowa jest klimatyzacja na codzień, wszyscy wiemy, a szczególnie wiedzą o tym pracownicy klimatyzowanych biurowców.
Teoretycznie prąd może być z akumulatorów i paneli słonecznych, ale skąd ma być dość surowców na te wszystkie akumulatory, których trwałość jest, jaka jest? Co z utylizacją akumulatorów? Wczoraj chyba było na Wirtualnej Polsce, że dzieci rozmontowały powerbanka i się zatruły oparami kwasu tak, że wylądowały w szpitalu. Kiedyś zwykłe baterie można było bezkarnie rozmontować w domu, To wszystko po zużyciu gdzieś wyląduje - gdzie? Na wysypiskach? Czy w zakładach odzyskiwania odpadów?
Jaka musi się stać katastrofa, by ludzie segregowali odpady, a nie lali pomyje na zielonych, co są jak arbuz, czyli czerwoni w środku?
Z Rosjanami i tak musimy się dogadać, bo taki jest nasz los - alternatywą będzie zakup rosyjskich surowców od Niemców, co też obecnie robimy.
Pozdrowienia :-)