I tu jest chyba problem:
na przykład Gumppek ma na podorędziu chyba niezłe labolatorium i zużył kilka lat na studia chemii organicznej.
Podeszłam pod zalecaną przez niego "Technologię leku roślinnego", ale na większości rozdziałów wymiękłam. Przeczytałam ze zrozumieniem tylko kilka i chyba tak już zostanie - nie uruchomię w kuchni procesu ekstrakcji czegoś za pomocą najpierw czegoś-tam, a potem jeszcze-czegoś-tam, aby to coś mieć oddzielone. Jednak przeczytałam rozdziały o magazynowaniu i rozdrabnianiu ziół i to zrozumiałam. Przynajmniej tak mi się wydaje :-)
Chyba zostaje zdrowy rozsądek, księgarnie, antykwariaty lub Allegro. W przypadku skrajnej głupoty opublikowanej drukiem pozostaje baniak na makulaturę lub piec, a dzięki temu może się zwolnić kilka milimetrów długości półki na książki.
Pozdrowienia :-)