Zasadniczo to głównie zasłyszane uwagi, moje wrażenia jednak generalnie pokrywały się z tymi opiniami.
Merytorycznie- pierwszy wykład o olejach - na niego ostrzyłem sobie zęby i w sporej części dla niego jechałem. Jaka jest moja opinia - no cóż jestem lekko rozczarowany, opinie innych osób były bardziej konkretniejsze czy dosadniejsze. Wydaje się, że prowadząca miała mało czasu na przygotowanie lub tematyka wykładu nie jest jej specjalnością. Ale nie mniej prowadząca wykład to bardzo miła i sympatyczna osoba która przedstawiła własne receptury czy doświadczenia z stosowania co zawsze jest cenne.
Drugi wykład - dr Różańskiego - jak zwykle wysoki merytoryczny poziom, ci co nie słyszeli niech żałują. Tutaj się nikt nie zawiódł. Choć osoby z dalszych rzędów na auli uważały, że doktor mógł więcej uwagi poświęcać mikrofonowi.
Organizacyjnie - trochę więcej uwag, być może przydadzą się organizatorom przy następnych zjazdach. Na dziedzińcu szkoły mogła się znajdować jakaś tablica wskazująca budynek gdzie odbywa się zebranie.
Parę spraw - cześć członków PZTiF to osoby zajmujące się też zawodowo szeroko pojętym zielarstwem. Dla nich koszty wyjazdu na zebranie to nieraz poważny koszt, wiadomo spora część osób dojeżdża kilkaset kilometrów czy nocuje. Te poniesione koszty mogą być zaliczone w koszta działalności gospodarczej jaką prowadzą jednak niezbędny jest jakiś dokument potwierdzający fakt odbywania się zjazdu. Niestety organizatorzy o to nie zadbali, a próba otrzymania takiego potwierdzenia budziła zdziwienie.
Następna sprawa - sprzedawana była książka z poprzedniej konferencji "Ziołolecznictwo...." Tutaj uważam, że jest to bardzo wartościowa propozycja warta swojej ceny. Jednak znowu organizatorzy nie potrafili wystawić rachunku czy faktury a jedynie KP - niektórzy uczestnicy mogą mieć problemy z zaksięgowaniem.
Samo zebranie - widać, że prowadzący nie byli raczej prawnikami i wydaje się, że skorzystanie z sprawdzonych wzorów jak np. przeprowadzać Zgromadzenie Wspólników spółki z o.o. dało by lepsze efekty. Sam statut wydaje się zresztą dokumentem któremu warto poświęcić trochę uwagi i warto go dopracować.
Poza tym uważam, że jeśli PTZiF chce być poważnie traktowane to w ten sam sposób powinno traktować swoich członków. Jeśli się wymaga wypełniania tak obszernych ankiet to chociaż wypada poinformować potem ludzi którzy je wypełniali o tym czy są członkami czy też nie, informacja o tym czy składki dotarły czy nie, też nie zawadzi.
Wyjazd terenowy to oczywiście dobry pomysł jednak szkoda, że organizatorzy nie wręczyli uczestnikom planu jak tam dojechać. Wystarczył kawałeczek kartki z opisem czy jakąś ogólną mapką. Skserowana karta A4 rozcięta na 2 czy 3 części na pewno by sprawę załatwiła.
Samo miejsce spotkania - dobrze wykoszony teren, obszerny parking, drewno na ognisko, smaczna kiełbasa która chyba wszystkim uczestnikom po forsownym marszu smakowała, były dodatki typu ketchup, musztarda, woda, chleb, kije do smażenia kiełbasy - to wszystko zasługuje na najwyższą pochwałę.
Jeśli chodzi o stanowisko po którym zrobiliśmy przechadzkę - góra Piotruś też zasługuje na pochwałę, wcześniej trasa była oznaczona, "przechodzona", nic na żywioł czy w ciemno, roślin było dużo, wszystkie ciekawe, niektórzy z niżu byli mile zaskoczeni. Obsługa - czyli "nasz doktor" plus inny doktor botanik nie dawali szans roślinom na ukrycie się i pozostanie incognito. Jednak następnym razem na pewno warto rozważyć pożyczenie "sprzętu pielgrzymkowego" - czyli przenośnego megafonu i mikrofonu. Uczestników było za dużo aby wszyscy byli w stanie wszystko usłyszeć.
Inne uwagi natury ogólnej - ponieważ byłem sam to podwoziłem parę osób po wykładach na zajęcia terenowe. Osoby te nie tylko nie piszą na forum, poza tym nie czytają go, poza tym nie znały go w ogóle a na zebraniu były. Każda z osób miała inaczej. Ale wniosek był jeden. To forum to na pewno nie jest jedynym źródłem wiedzy, wymiany doświadczeń czy informacji na temat zielarstwa jak się niektórym wydaje. Potwierdza to tylko moje wcześniejsze spostrzeżenia. Szkoda, nie myślałem, że jest aż tak źle.