A nie pamiętam w której książce, w każdym bądź razie napisał że homeopatia to sztuka przyrządzania leków z roslin trujacych i że wszystkie rośliny mają zastosowanie medyczne trujące też. Wiekszość trucizn stosowanych w homeopatii to trucizny doskonałe imitują śmierć z przyczyn naturalnych i sa nie do wykrycia.
W rzeczy samej :-) na zajęciach
Pani Doktór Farmacji pewnego dnia rozwinęła się trochę bardziej niż zawsze i wypuściła z siebie opowieści o tworzeniu leku homeopatycznego w okolicy lat końcówki 70-tych początków lat 80-tych. Młodzież najbardziej zainteresowała informacja, że substancje trujące z których powstawały leki homeo. chowane były w sejfie <- to wiadomo prawda ? ale najbardziej rozruszały się, gdy Pani Doktór opowiedziała, jak to jechała z tymi truciznami, w autobusie gdańskim do domu - bo tam miała laboratorium :-)
Będą jeszcze przy tej dyskusji:
Gdy w okolicach rodzinno-znajomych panował ostatnio rotawirus, który położył niektóre dzieciaki w szpitalu, to lekiem który daje mi często " spokojność ducha" jako matki - Baptisia tinctoria Ch 5 ( świetny immunostymulant) oraz China Ch30 ( właściwie jak nie ma innych objawów ( a tylko biegunka i wymioty) to ten zestaw wystarczy, by dzieciaki na ok 2-3 dzień nie przypominały obrazu ich kolegów.
Czasem w zależności od objawów potrzebne będzie i podanie innego leku np. Arsenicum Album z którym również miałam niezłą przygodę, gdy Pani nakrzyczała na lekarza, że ten chce ją "otruć" <- oczywiście leku nie zażyła, mimo ewidentnych objawów kwalifikujących do zaordynowania arsenicum alb.
Jeszcze coś :-)
By ułatwić poród można zastosować lek Caulophyllum CH5 , jednakże BARDZO ważna jest potencja stosowana tego leku w ciąży, gdyż CH 5 ma ułatwić poród ( m.in łatwiejsze rozszerzenie szyjki macicy) więc czasem się doradza, aby ten lek zastosować i od razu wołać taksówkę, bo działa faktycznie szybko.
Jednakże już inna potencja bo CH 30 można nazwać tzw. "szwem ginekologicznym" nakładanym w pierwszych okresach ciąży, gdy zagraża poronienie z powodu niewydolności szyjki macicy....no i właśnie, kiedyś pewna Pani, prowadzona z powodu niewydolności szyjki m.- stosowała przez krótki czas lek o potencji CH 30 i wszystko elegancko wróciło do normy, ale Homeopata w luźnej rozmowie wskazał, aby w domu małżeństwo miało również potencje CH 5, gdyż przyda się w terminie porodu. Homeopata skrupulatnie wszystko zapisał rodzicom na karteczce, podał jeszcze w razie czego leki da maluszka ( kolki, ząbki itp) i zapomnieli o sobie, bo wizyta dotyczyła tylko problemu nie możności utrzymania ciąży.
Po kilku mc, młodzi przyjechali do Homeopaty i całkiem spokojnie, bez wyrzutów opowiedzieli swoją historię a mianowicie rodzice, mimo ze na kartce mieli zapisane która potencja działa na co - po prostu pomylili fiolki i Pani ku zdziwieniu lekarzy, przy całkowicie prawidłowej akcji porodowej, nic a nic szyjka macicy nie drgnęła. Pacjentka miała wrażenie, że łatwiej urodzi nie dołem ale uszami. Ostatecznie ciąża została zakończona C.C a młodzi szykowali się z awanturą do homeopaty, dopiero gdy w domu spostrzegli kartę z zapiskami już wiedzieli że popełnili dosadną pomyłkę.
...Ojjjj i tak mogłabym pisać :-)
Pozdrawiam
A :-)