Pogoda mnie nie zawiodła. Słońca w bród.

Cudowny 3 godzinny spacer nad Zatoką Pucką :-D
Ze mną był bocian, łabędzie, żuraw, dwie sarny. A później rowerzyści i spacerowicze.
Do domu wróciłam z pączkami sosny, młodymi listkami brzozy, gwiazdnicą i młodziutką przytulią. Znalazłam duże stanowisko jeżyny. Wrócę tam po liście, a potem owoce. I jeszcze płachetka dzikiej róży.
Mnóstwo młodego krwawnika, jeszcze malusieńki. I wysokie badyle wyschniętego wrotyczu. No to mam kolejne miejsce na sierpień. Chyciłam kilka jasnotek różowych i tyle.
Poza tym mnóstwo innych roślin, których jeszcze nie rozpoznaję.
Spotkałam oskołowców. Mam tylko obawy, że nie zabezpieczają drzewek po eksploatacji. Za to zagajniczek brzozowy przepiękny.
Co do frekwencji, no cóż. Nie dojechali Ci, którzy się umawiali, choć tylko jeden Miszka napisał, że nie dojedzie. Po półgodzinnym oczekiwaniu w umówionym miejscu pojechałam sama. Trochę było mi smutno :-( Ale tylko trochę i bardzo krótko :-) Basiu, to Twoja osoba przyciąga zielarzy północy. Wracaj od tych reniferów i idziemy na kolejny spacer.
WSKazik, następnym razem dołączaj do nas :-) Poznamy kolejnego zielarza północy. Chyba, że już Cię znamy, tylko o tym nie wiemy.
Jedno jest pewne. Załapałam bakcyla ziołospacerów. Już wertuję receptury i zielniki i planuję co chcę zbierać. A natura i tak sama zdecyduje, co mi da :-)
Pozdrawiam bardzo ciepło.
Dusia