W zasadzie większość soków, dopóki świeża utrzymuje grzyby i bakterie na odległość.
Jak to działa?
Widać, że niektóre owoce prędzej zaschną, niż spleśnieją lub zgniją.
Dla mnie jednak zawsze tajemnicą "dietetyczną" było, dlaczego "dietetycy" zakazują owoców i soków owocowych, ale nie zakazują jedzenia słodkiej marchwi, buraków lub topinamburu.
Ze względu na fruktozę, którą grzyb się żywi (ogólnie cukrami).
A skąd jest słodycz w marchwi, burakach, surowej kapuście lub topinamburze, jak nie z cukrów?
Szczególnie topinambur jest znany z tego, że po długim gotowaniu właśnie zawiera dużo fruktozy z rozpadu inuliny.
http://rozanski.li/?p=118"Inulina pod względem chemicznym należy do polimerów fruktozy, czyli fruktanów"
***
Oczywiście, zgodzę się, że opychanie się orzeszkami ziemnymi z puszki czy przypleśniałymi winogronami lub rodzynkami, to bardzo marny pomysł przy grzybicy. Jednak owoce znane raczej z kwasu i cierpkości, niż słodyczy będą pożyteczne, chociażby ze względu na witaminy. W kalinie są jeszcze kwasy tłuszczowe średniołańcuchowe, które karmią nabłonki jelit, a grzyby ich nie lubią. Na przykład kwas propionowy jest czasem dodawany do kiszonek dla zwierząt właśnie jako konserwant.
Pozdrowienia :-)