Wiesz, co....
Przypomniało mi się coś z mojej gruby ( kopalni).
Swego czasu funkcjonował u nas młyn kamienia. Dawał sobie radę z naprawdę wielkimi kęsami piaskowca. robiąc z niego coś w granulacji odpowiadającej węglowi sortymentu orzech/groszek.
Młyn szedł prawie na okrągło - mieliśmy wówczas coś co się nazywało podsadzką dmuchaną. Szczegóły daruję.
Wszystko szło pięknie do czasu, kiedy do młyna dostał się ciut większy kawałek drewna....
Wniosek z tego taki, że chyba jednak najlepiej drewno, bo taką ma konsystencję nasze ulubione kłączysko, będzie potraktować wysokoobrotowymi nożami jak w strugu elektrycznym. Czekam do jesieni na zbiory. Żadne kłącze mi się wtedy nie oprze
Zestawcie sobie te 2 fotki dla zobrazowania tematu:
1. Wykopane kłącza:
http://www.garnek.pl/zzulu/25620025/rdestowcowe-fotostory2. Kłącza potraktowane strugiem elektrycznym, czyli drobne trociny:
http://www.garnek.pl/zzulu/25619973/rdestowcowe-fotostory