Dzisiaj obeszłam apteki, w których pracowały osoby w wieku na oko 50+ i pytałam o tą oliwkę.
Żadna z tych osób nie pamiętała "zielonej oliwki". Wniosek z rozmów w zasadzie był taki, że to nie tak owa oliwka, jak delikatny masaż brzuszka pomagał, a oliwka na pewno nie szkodziła.
Istnieje prawdopodobieństwo, że mógł to być jakiś lokalny produkt lokalnej apteki, co za czasów komuny było zdecydowanie łatwiejsze, niż teraz, w ramach odzyskanej wolności.
Chyba więcej się rzeczywiście nie wymyśli...