Autor Wątek: Mózgowe porazenie dziecięce  (Przeczytany 5637 razy)

Offline bapona

  • Średnio Pisze
  • ***
  • Wiadomości: 155
Mózgowe porazenie dziecięce
« dnia: Czerwca 25, 2010, 00:14:52 »
13 lat temu poznałam dziewczynkę. Była jedną z najlepszych uczennic, nad wiek rozsądną. Miała chorobę Little'a (łac. paralysis cerebralis infantium, ang. cerebral palsy).
To nieprawda, że choroba nie postępuje. Widzę, że niedowład jest większy.
Mam również znajomego, ma ok. 55 lat. I dawno stwierdzone mózgowe porażenie dziecięce.
Jeszcze 15 lat temu chodził o lasce. Teraz jeździ na wózku inwalidzkim. Mieszka na VIII piętrze w Łodzi. Świat ogląda przez okno.

Medycyna konwencjonalna NIC nie proponuje.
Zalecana rehabilitacja pomaga niewiele, a jest bardzo wyczerpująca dla chorego.

Zioła nie raz czynią cuda.
Gdy czytam Wasze inofmacje o leczniczym działaniu roslin - wydaje mi się, że wszystko jest możliwe. Czy może wiecie o takich, które by mogły pomóc i w tej chorobie?
Pozdrawiam serdecznie.




Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11103
Odp: Mózgowe porazenie dziecięce
« Odpowiedź #1 dnia: Czerwca 25, 2010, 11:57:26 »
Znam człowieka (pół Norweg, pół Lapończyk), który był praktycznie skreślony. Jak go poznałam był bez kontaktu, straszliwie spięty, jak coś dostał w ręce, to od razu darł na strzępy - nie umiał trzymać delikatnie. Nie chodził, czasami się przesuwał w dość nieskoordynowany sposób. Wydawał tylko dzikie wrzaski z bliżej nieokreślonych powodów. Formalnie chodził do szkoły, mimo, że czasem jego wrzaski mogłyby komuś przeszkadzać. Rozluźniał się tylko w wannie i w łóżku. Też dziecięce porażenie mózgowe zaprawioną padaczką i kilkoma alergiami.

Po rzeczywiście morderczej terapii (Doman), w której brała udział praktycznie cała okoliczna ludność, chłopak stoi (niepewnie) na własnych nogach, nie używa już wózka inwalidzkiego i... nauczył się kontaktować z ludźmi. Okazało się, że jeśli mu podtrzymać długopis, to pisał! Nie patrząc na papier, ale patrząc na przykład w kąt na suficie. Okazało się, że pisał i po norwesku, i po lapońsku i po angielsku. Od Rosjanki i Chinki (one są ożenione z miejscowymi), które pomagały czasem przy rehabilitacji nauczył się rozumieć rosyjski i chiński, co wyszło przy podsłuchiwaniu plotek o nim kiedyś na lotnisku.

Ichni NFZ się wypiął na rodzinę i stwierdzili, że szamaństwa finansować nie będą. Koszty pokrywano ze zrzutek w gminie, a pomoc przy rehabilitacji (minimum 3 osoby na sesję) była społeczna.

Teraz już straciłam rachubę, ile książek napisał, ale wiele. Pomogło małe wydawnictwo w piwnicy domu - to prawda. Potrzebuje pomocy przy komputerze przy podtrzymaniu rąk, ale sam wybiera klawisze.
Ogółem, za każdym razem jak go widzę, to widać kolejne osiągnięcia - a stanął na nogi, jak miał ponad 20 lat.

Co było szczególne w tej terapii? Moim zdaniem ważny był nacisk na ćwiczenia oddechowe, aby dotlenić mózg. Ośrodki oddechowe były pobudzane kilka razy dziennie po kilka minut odpowiednim dawkowaniem dwutlenku węgla w mieszance oddechowej (dopisane 01.07.2010: szczegóły dawkowania kilka postów niżej) - tak, tak, człowiek oddycha wtedy, kiedy rośnie ilość CO2, a nie, kiedy brakuje tlenu. Na noc miał zakładaną kamizelkę podłączoną pod sprężareczkę, która wymuszała mocniejsze ruchy mięśni oddechowych.

Jeśli chodzi o zioła, to dzięki za przypomnienie - obiecałam dać im materiały do przemyśleń i eksperymentów. Na przykład ziele bażyny (tam rośnie masowo) z tymiankiem do kąpieli.

Pozdrowienia :-)
« Ostatnia zmiana: Lipca 01, 2010, 10:33:19 wysłana przez Basia »

Offline bapona

  • Średnio Pisze
  • ***
  • Wiadomości: 155
Odp: Mózgowe porazenie dziecięce
« Odpowiedź #2 dnia: Czerwca 25, 2010, 19:56:29 »
Dziękuję Basiu za odpowiedź.
Przedrukuję historię opowiedzianą przez Ciebie i dam mamie tej dziewczyny do poczytania.
Czy coś jeszcze oprócz bażyny i tymianku przychodzi Ci na myśl?
Pozdrawiam:)

Offline halina1

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 1447
Odp: Mózgowe porazenie dziecięce
« Odpowiedź #3 dnia: Czerwca 30, 2010, 08:56:59 »
Zrobiłam moja wersje kropli Toda. Udało mi sie do tego celu zdobyć suszony rokitnik.
Ale to piekne lekarstwo. Mikstura wciąz naciąga , ale ja juz próbowałam. Po kilku dawkach poczułam pieczenie a to w glowie a to w nogach. Brałam dawki za duże i teraz nogi aż parzą.
Ale środek ten wygląda na rewalacyjny.
Przypomnę w skład jego wchodzą: czarna jagoda, czosnek, pieprz cayenne, głóg i rokitnik. Bierze sie pod język po 15 kropli. Wyszło całkiem smaczne.
Robiłam ze świeżej jagody i świeżego czosnku. Jagodę pogniotłam ręka na miazgę, czosnek z pieprzem zalałam alkoholem.
A piszę dlatego, że w ulotce jest napisane, że neurolog z Poznania stosował krople u czteroletniego dziecka z wrodzoną wadą centralnego układu nerwowego, nie poruszającego się. Po paru dniach od rozpoczęcia kuracji zaczęło samodzielnie przemieszczać sie przy meblach.
Krople sa do kupienia.
ale teraz sa jagody i mozna próbować samemu.
Basiu dziękuję za piękną opowieść.

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11103
Odp: Mózgowe porazenie dziecięce
« Odpowiedź #4 dnia: Czerwca 30, 2010, 14:24:10 »
To jest moja próba przetłumaczenia maila od mamy chłopaka, kiedy plotkowałyśmy na tematy "techniczne" To był rok 2008.

Mieszanka składa się z 80% tlenu i 20% dwutlenku węgla.
Zaczęliśmy od 5 sekund 5 razy dziennie i doszliśmy do 18 razy dziennie po 30 sekund.
Podawanie gazu było przez maskę.
Jak zapytałam, dlaczego od razu nie zaczęliśmy od tego, odpowiedziano, że mózg nie zniósłby tego dobrze.

Kiedy chłopak zaczął program Domana, zaczęto pierwszy stopień podawania gazu przez maskę.
Jednocześnie zaczęto odtruwanie mózgu z leków przeciwpadaczkowych, to znaczy usunieto leki w ciągu 6 miesięcy. Uważa się, że padaczka jest "krzykiem" mózgu o tlen. Wtedy trzeba dostarczyć mózgowi tlen, a nie sztucznie zduszać potrzebę. To tak, jakby hamować wymioty, jeżeli ktoś się zatruł jakimś paskudnym jedzeniem. Chłopak nie miał ataku padaczki w ciągu 18 miesięcy od chwili odstawienia leków.

Stopień drugi programu dotlenienia to jest specjalna kamizelka, w której chłopak śpi. Ona wymusza głęboki oddech.

Stopień trzeci to jest wzbogacenie tlenowe - częstsze podawanie mieszanki oddechowej. To trwa już prawie rok.
***

Podobno towarzystwo wybiera się do nas do Gdańska na plotki jesienią, to wtedy dopytam się więcej na spokojnie.
Próbowałam oddychać tą mieszanką. Ma dziwny smak. Tak - ona ma smak!

Dzięki za pomysł z kroplami :-)
Pozdrowienia

Offline Global

  • Nowy
  • *
  • Wiadomości: 37
Odp: Mózgowe porazenie dziecięce
« Odpowiedź #5 dnia: Lipca 02, 2010, 15:37:13 »
Oddychanie 80% tlenem? Nie występuje przy tym zagrożenie kwasicą? Chociaż w przypadku "głodu tlenowego" wywołanie kwasicy jest dość wskazane.
« Ostatnia zmiana: Lipca 02, 2010, 15:39:40 wysłana przez Global »

Offline Basia

  • Płytki nurek
  • Global Moderator
  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 11103
Odp: Mózgowe porazenie dziecięce
« Odpowiedź #6 dnia: Lipca 04, 2010, 22:45:57 »
Sprawa z tlenem, jak każdym innym lekarstwem jest skomplikowana.
Tlen niszczy tkankę płuc, pod większym ciśnieniem jest trujący: powoduje drgawki i utratę przytomności. Szczególnie na to zjawisko muszą uważać płetwonurkowie. Co prawda "organizowane" z wojska aparaty tlenowe z łodzi podwodnych są raczej już tylko historycznym ostrzeżeniem, ale na kursach ciągle się o tym mówi ku przestrodze. Czysty tlen w pewnych warunkach, nieprawidłowo podany może pogłębić niedotlenienie mózgu, ponieważ ośrodki oddechowe się rozleniwiają brakiem dwutlenku węgla we krwi.

Ale - tlen ma też i inną stronę. Duży kompleks komór ciśnieniowych w Gdyni, wbrew pozorom nie służy wyłącznie obsłudze płetwonurków, którzy przecenili siebie i kolegów, a niedocenili wodę. Przede wszystkim leczy się tam zatrucia, szczególnie tlenkiem węgla, ale nie tylko. Poza tym leczy się tam trudno gojące się rany i oparzenia. Tutaj tlen przyspiesza wypłukiwanie trucizn z organizmu i przyspiesza procesy przemiany materii i oczyszczania.

Czy to by oznaczało, że pomysł "barów tlenowych" uważam za fajny? Jak każdy sztuczny dopalacz pewnie to ma jakieś zalety, ale też i wady. Myślę, że są fajniejsze i zdrowsze sposoby dotlenienia mózgu: na przykład spacer po lipcowe zioła :-)