Autor Wątek: Inne wykorzystanie niecierpka himalajskiego  (Przeczytany 20719 razy)

Offline kaminskainen

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 2654
Odp: Inne wykorzystanie niecierpka himalajskiego
« Odpowiedź #15 dnia: Października 10, 2013, 11:44:26 »
Mix avilin + oleje to bardzo dobra rzecz, to był trafny wybór - macie jako rodzice głowy nie od parady ;)
No i najwyraźniej musicie pilnować diety.
U "moich" każdy nawrót alergii to nawrót owsików - dokładnie to wypraktykowałem, vermox wszystko ucina. Nie wiem, jakiego procenta alergicznych dzieci to dotyczy. Z naszych znajomych - wszystkich, na których przetestowano środki na pasożyty (owsiki).
« Ostatnia zmiana: Października 10, 2013, 14:22:28 wysłana przez kaminskainen »
Różnice, głupcze!

Klara

  • Gość
Odp: Inne wykorzystanie niecierpka himalajskiego
« Odpowiedź #16 dnia: Października 10, 2013, 15:30:04 »

U "moich" każdy nawrót alergii to nawrót owsików - dokładnie to wypraktykowałem, vermox wszystko ucina.

Kaminskainen, a dlaczego Ty trujesz swoje dzieci chemią? Dlaczego nie zastosujesz, na przykład glistnika?
A to, nie przemawia do Ciebie? Co o tym sądzisz?
http://www.bioslone.pl/istota-chorob-infekcyjnych/infekcje-pasozytnicze

Offline Dondarrion

  • Więcej Pisze
  • ****
  • Wiadomości: 444
Odp: Inne wykorzystanie niecierpka himalajskiego
« Odpowiedź #17 dnia: Października 10, 2013, 16:26:07 »
Przepraszam, że się wcinam, ale glistnik to też chemia. A Słonecki do mnie w ogóle nie przemawia. Tak samo nie przemawiają do mnie ci, co piją jakieś mikstury a potem umieszczają fotosy ze swoimi kupami na dowód, że są już oczyszczeni.  Każdy się bawi jak lubi, ale ja w to nie wchodzę.
I am back to save the universe

Klara

  • Gość
Odp: Inne wykorzystanie niecierpka himalajskiego
« Odpowiedź #18 dnia: Października 10, 2013, 17:28:18 »
Przepraszam, że się wcinam, ale glistnik to też chemia. A Słonecki do mnie w ogóle nie przemawia. Tak samo nie przemawiają do mnie ci, co piją jakieś mikstury a potem umieszczają fotosy ze swoimi kupami na dowód, że są już oczyszczeni.  Każdy się bawi jak lubi, ale ja w to nie wchodzę.
Oczywiście, że: każdy orze jak może... :)
Zauważyłam, że na tym forum każdy ma swoje zdanie i to mi się tu bardzo podoba, bo na ogół świadczy o mądrości. Ja też do niczego nie przekonuję ani nie chcę nikogo ewangelizować... ;D
Ot, tak sobie zwracam uwagę na inny punkt widzenia a Kaminskainen i tak poda swoim dzieciom to co sam uważa za właściwe, prawda?

P.S. Czy możesz mi wyjaśnić dlaczego uważasz, że glistnik to chemia?

Offline Dondarrion

  • Więcej Pisze
  • ****
  • Wiadomości: 444
Odp: Inne wykorzystanie niecierpka himalajskiego
« Odpowiedź #19 dnia: Października 10, 2013, 18:21:38 »
Cytuj
P.S. Czy możesz mi wyjaśnić dlaczego uważasz, że glistnik to chemia?
Wszystko co nie filozofia to chemia, fizyka, matematyka :)
Jeżeli chcesz odrobaczać jaskółczym zielem, to znaczy, że zawiera związki chemiczne, zbudowane z cząsteczek, powiązane ze sobą... Chemia. I to silna. Uważaj na wątrobę.
I am back to save the universe

Offline kaminskainen

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 2654
Odp: Inne wykorzystanie niecierpka himalajskiego
« Odpowiedź #20 dnia: Października 10, 2013, 19:56:08 »
Vermox jest praktycznie nieprzyswajany przez człowieka, przy czym mniejsze dziecko dostaje i tak jeszcze bezpieczniejszy od niego lek pyrantellum. Glistnik jest dalece bardziej niebezpieczny, dzieciom się go w ogóle nie podaje. Środki tzw. naturalne w przypadku pasożytów są dalece mniej skuteczne i dalece mniej bezpieczne. To są fakty, a każdy może woleć co tam woli. Mam na podorędziu korę kruszyny i kiedyś wypróbuję ;)
Istota chorób pasożytniczych jest bardzo prosta i polega na zainfekowaniu - zwykle połknięciu jaja. Wolne, leśne jelenie są praktycznie wolne od pasożytów - a to dlatego, że pogryzają sobie tąże kruszynę czy inny szakłak. Nie dlatego, że żyją "blisko natury" czy są "wolne od chemii"; trzymane w niewoli można tak samo permanentnie odrobaczać.
To jest bardzo proste - połkniesz jajo, masz owsiki. Nie ma się tu co dopatrywać ukrytych przyczyn, przyczyna leży na wierzchu, w kurzu przedszkolnym ;)
A glistnik to potężny lek - czyli potężna chemia :P Alkaloidy glistnika to substancje bardzo silnie aktywne biologicznie.
« Ostatnia zmiana: Października 11, 2013, 08:44:50 wysłana przez kaminskainen »
Różnice, głupcze!

Klara

  • Gość
Odp: Inne wykorzystanie niecierpka himalajskiego
« Odpowiedź #21 dnia: Października 11, 2013, 08:56:56 »
Cytuj
P.S. Czy możesz mi wyjaśnić dlaczego uważasz, że glistnik to chemia?
Wszystko co nie filozofia to chemia, fizyka, matematyka :)
Jeżeli chcesz odrobaczać jaskółczym zielem, to znaczy, że zawiera związki chemiczne, zbudowane z cząsteczek, powiązane ze sobą... Chemia. I to silna. Uważaj na wątrobę.

Pomijam 'filozoficzne' rozważania i widzę to co napisałaś tak: stawiasz znak równości pomiędzy
rośliną/ziołem a chemią/tabletką lub inną chemiczną substancją. Częściowo mogę z tym się zgodzić, bo też uważam, że zioła to leki, w tym sporo mocnych, a nawet trucizny.
Nie daje mi jednak spokoju taka wątpliwość: skoro zioła=chemia, to po co robimy: napary, wywary, intrakty, ekstrakty, nalewki, maceraty, syropy, soki, maści, kremy?
Po co latamy po lasach łąkach, polach zbierając tę 'chemię'?
Po co poświęcamy czas by czytać i kupować książki, artykuły i rozważania cudne na blogach i forach? Czy wobec tego nie lepiej wziąć Pyrantelum i po ptokach?

Klara

  • Gość
Odp: Inne wykorzystanie niecierpka himalajskiego
« Odpowiedź #22 dnia: Października 11, 2013, 09:15:30 »
Vermox jest praktycznie nieprzyswajany przez człowieka, przy czym mniejsze dziecko dostaje i tak jeszcze bezpieczniejszy od niego lek pyrantellum. silnie aktywne biologicznie.

Może coś źle rozumiem. :) Skoro jest jak piszesz (z tą chemią przeciw pasożytom) to  dlaczego po podaniu leku pasożyty giną? Jak to się ma do pozostałej, przyjaznej flory bakteryjnej? Jaki cud sprawia, że chemia przechodzi przez organizm, zabija pasożyty a właściwie równocześnie nie działa (tak piszesz)?...
Pyrantelum. Dawałam je mojemu psu, na odrobaczenie, ze wskazań weterynarza. Lekarz kazał dawać pół tabletki ( piszę przykładowo, bo szczegółów nie pamiętam już), mimo to ja zawsze dawałam połowę wskazanej dawki (ćwiartkę) i zawsze przez dobę pies pokładał się i był jak bardzo chory. Przestałam go truć wiele lat temu i pies ma się doskonale - ma 14 lat - co jak na miniaturowego jamnika, jest budujące - i weterynarza nie widzieliśmy, chyba, że spotkamy się na ulicy... ;)

Cytuj
Istota chorób pasożytniczych jest bardzo prosta i polega na zainfekowaniu - zwykle połknięciu jaja. Wolne, leśne jelenie są praktycznie wolne od pasożytów - a to dlatego, że pogryzają sobie tąże kruszynę czy inny szakłak. Nie dlatego, że żyją "blisko natury" czy są "wolne od chemii"; trzymane w niewoli można tak samo permanentnie odrobaczać.
To jest bardzo proste - połkniesz jajo, masz owsiki. Nie ma się tu co dopatrywać ukrytych przyczyn, przyczyna leży na wierzchu, w kurzu przedszkolnym Mrugnięcie
Też uważam, że to proste...ale, czy zatem wszystkie dzieci w grupie, w przedszkolu mają parazytozę (owsiki w tym przypadku)? Bo ja znam przypadki, gdzie dziecko z owsikami i alergią (!) wśród rodzeństwa, mieszkającego w jednym pokoju i śpiącego w jednym łóżku, jest w tej przypadłości 'osamotnione' - reszta zdrowa jak rydz...
A co powiedzieć na coraz częstszą wszawicę u dzieci? - w rodzinach o wysokim standardzie życia, i czy w przedszkolu wobec tego cała grupa ma wszy? - odpowiadam od razu, nie!

A do glistnika odniosę się później, bo to trochę więcej pisania... :)
« Ostatnia zmiana: Października 11, 2013, 09:17:40 wysłana przez Klara »

Offline kaminskainen

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 2654
Odp: Inne wykorzystanie niecierpka himalajskiego
« Odpowiedź #23 dnia: Października 11, 2013, 09:37:20 »
Co do vermoxu, to sobie poczyta. Substancja aktywna działa wyłącznie w układzie pokarmowym, nie przyswaja się przez tenże układ do organizmu. Ale to nie jest problemem, bo ona ma działać na pasożyty siedzące w układzie pokarmowym - i tylko na nie. Nie stwierdzono poważniejszych skutków ubocznych, w tym na naturalną florę bakteryjną. Działa bardzo wybiórczo na określony "punkt" metabolizmu robaków obłych ;)
Podobnie nie przyswaja się kluczowy związek aktywny z kłącza paproci samczej (ten od ubijania pasożytów). Jak za to ktoś popije tę paproć alkoholem, to związek zacznie się rozpuszczać i przyswajać - co się dla pacjenta może skończyć nawet zejściem.
Glistnik ma za to bardzo szerokie działanie i wymaga ostrożnego dawkowania. Jego właściwości bakteriobójcze nie pozostają obojętne dla flory bakteryjnej układu pokarmowego. Pewnej części populacji grozi ponadto uszkodzeniem miąższu wątroby (choć poza tym działa hepatoprotekcyjnie). Zioło niezwykle cenne, ale trudne w stosowaniu, m.in. ze względu na konieczność precyzyjnego dawkowania.
"Chemia" to zwyczajowo lek syntetyczny - jego zaletą jest skoncentrowana dawka substancji aktywnej o określonym, ukierunkowanym działaniu. Zwykle i tak jest to substancja skopiowana z czegoś, co występuje w jakiejś roślinie - albo jakaś wariacja nt. takiego związku. Szczególnie dotyczy to leków popularnych, typu salicylany itp. Sam prof. Ożarowski przyznawał tak pojmowanej "chemii" pierwszeństwo wśród leków - w przypadku stanów ostrych, wymagających silnego działania leku. W stadium przewlekłym swoje zalety ujawniają zioła, działające kompleksem związków w mniejszych stężeniach, łagodniej ale długotrwale.
Przykładem "po cóż to ja biegam po łąkach i zbieram te zielsko" może być rdestowiec, który w postaci kremu pozwala osiągać efekt leczniczy zbliżony do maści sterydowych - ale bez skutków ubocznych charakterystycznych dla sterydów. Nie zastąpi jednak każdego sterydu, raczej te łagodniejsze. Najsilniejszy kortykosteroid tj. novate nie ma w ogóle odpowiednika wśród roslin leczniczych - a na niektóre zmiany skórne działa jedynie on (np. ja tak mam :)
Co do owsików w przedszkolach - zgadzam się z dermatologiem, do którego chodzi moja żona, że "jakieś" pasożyty ma dosłownie każdy (w przedszkolu - będą to oczywiście owsiki, w gospodarstwach wiejskich być może coś innego) - różna jest natomiast wrażliwość ludzi na tych niepożądanych "towarzyszy życia". Jednemu wyłażą alergie, bóle i bógwico, a inny jest zdrów jak rydz (ma odporniejszy i silniejszy ustrój, mniejszą wrażliwość). Ale robaki ludzkie z całą pewnością nie wyginęły i mają się dobrze :)
O wszach się nie wypowiadam, bo nigdy w rodzinie bliższej i dalszej nie wystąpiły. No, chyba jedna kuzynka miała.
Zwróć uwagę na dzieci w przedszkolach - praktycznie wszystkie maują owsikowe, podkrążone oczy :))
« Ostatnia zmiana: Października 11, 2013, 09:59:50 wysłana przez kaminskainen »
Różnice, głupcze!

Offline kaminskainen

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 2654
Odp: Inne wykorzystanie niecierpka himalajskiego
« Odpowiedź #24 dnia: Października 11, 2013, 09:47:33 »
Tenże dermatolog podawał ciekawy przykład - Wietnamczyków, którzy w pewnym okresie masowo pojawili się w Polsce. Po jakimś czasie od przyjazdu zaczynały się u nich problemy zdrowotne, których u siebie w Wietnamie nigdy nie zaznali. Okazało się, że odzywał się w ten sposób "garnitur pasożytów" z którymi u siebie w domu żyli w rodzaju symbiozy - w ogóle nie odczuwali ich obecności. Po drastycznej zmianie geograficzno-kulturowo-klimatycznej następowało rozchwianie tej równowagi i zaczynały się kłopoty. Trochę czasu potrwało, zanim zaczęto leczyć to co trzeba tzn. specyficzne parazytozy ;D
Wietnamczycy to przy tym nie są żadni "dzicy ludzie" - żyją w domach z betonu i drewna, mają bogatą kulturę, zabytki, ciekawą kuchnię, noszą buty, myją ręce itd. - choć może póki co mniej obsesyjnie, niż Europejczycy. Nie ma szczególnych powodów by uważać (wierzyć), że my, Europejczycy, nie mamy w przeciwieństwie do nich żadnych pasożytów. Otóż prawdopodobnie mamy/miewamy je wszyscy co do jednego. Tylko niektórzy okazują się na nie wrażliwi.
Korzystam tu z wiedzy i praktyki naprawdę znakomitego, mądrego lekarza. Pisałem już o tym, że w szczególnie trudnych przypadkach zleca on parazytologię za własne pieniądze w prywatnej, zaufanej placówce - bo z góry wie, że w jego własnym szpitalu niczego nie wykryją. Przypomnę, że jest dermatologiem który właśnie dzięki tym, wypracowanym przez siebie ścieżkom postępowania wyciągnął kupę ludzi w bardzo poważnych kłopotów. W innym poście podawałem nawet jego nazwisko - niedowiarek ma możliwość zadzwonić i porozmawiać. Człowiek bardzo uprzejmy i kulturalny ;)
Różnice, głupcze!

Offline kaminskainen

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 2654
Odp: Inne wykorzystanie niecierpka himalajskiego
« Odpowiedź #25 dnia: Października 11, 2013, 10:20:44 »
PS. Dodam jeszcze coś, co także już pisałem. Pasożytów, nawet owsików (najprostszych w wykrywaniu i leczeniu) praktycznie się u nas nie wykrywa. Przynajmniej we wrocławskich placówkach publicznych, gdzie indziej może być lepiej, na pewno w prywatnych labach. Szansa wykrycia z kału jest minimalna - większa z wymazu, ale znów przeważnie nieprawidłowo się ludzi informuje w sprawie pobierania tegoż wymazu.
Kilka mieliśmy przypadków dzieci z alergiami i astmami. Mówiliśmy rodzicom: owsiki, glisty. Oni odpowiadali: ale nie wykryto! Aż w końcu sami zobaczyli robaczku w kupie. Przeleczyli vermoxem lub nalewkami o. Grzegorza - i alergie przechodziły. Chyba "obrobiliśmy" już w ten sposób ósemke dziecków :)
Różnice, głupcze!

Offline kaminskainen

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 2654
Odp: Inne wykorzystanie niecierpka himalajskiego
« Odpowiedź #26 dnia: Października 11, 2013, 10:56:54 »
Dla czytelności dopiszę kolejną wiadomość ;)
Działanie pyrantellum na psa raczej nie jest wynikiem nietolerancji na sam lek, ale efektem uśmiercenia pasożytów (choć oczywiście może to być również swoista nietolerancja). Na pewno nie jest możliwym do przyjęcia dowodem na przyswajanie się składnika, który uchodzi, w świetle obecnej wiedzy, za nieprzyswajalny z układu pokarmowego.
Jednym się nieco skręcają flaki, inni dostają sraczki (po vermoxie normalka). Dobrym pomysłem na to może być jednoczesne, szybkie przeczyszczenie (kruszyna daje taki efekt jednocześnie z zabiciem pasożytów - dlatego właśnie ją zamierzam wypróbować spośród środków naturalnych) i następnie podanie węgla aktywnego, który zwiąże co trzeba. Rozkład martwych pasożytów w jelitach nie jest rzeczą pożądaną ;)
Odrobaczanie psa przynajmniej raz w roku to jednak dobry pomysł. Dzikie zwierzęta robią to reguarnie ;)
Różnice, głupcze!

Offline Dondarrion

  • Więcej Pisze
  • ****
  • Wiadomości: 444
Odp: Inne wykorzystanie niecierpka himalajskiego
« Odpowiedź #27 dnia: Października 11, 2013, 12:05:33 »
Cytuj
Pomijam 'filozoficzne' rozważania i widzę to co napisałaś tak: stawiasz znak równości pomiędzy
rośliną/ziołem a chemią/tabletką lub inną chemiczną substancją. Częściowo mogę z tym się zgodzić, bo też uważam, że zioła to leki, w tym sporo mocnych, a nawet trucizny.
Nie daje mi jednak spokoju taka wątpliwość: skoro zioła=chemia, to po co robimy: napary, wywary, intrakty, ekstrakty, nalewki, maceraty, syropy, soki, maści, kremy?
Po co latamy po lasach łąkach, polach zbierając tę 'chemię'?
Po co poświęcamy czas by czytać i kupować książki, artykuły i rozważania cudne na blogach i forach? Czy wobec tego nie lepiej wziąć Pyrantelum i po ptokach?
Jak wiesz, że masz robaki, to bierz pyrantelum i się nawet nie zastanawiaj.
Każdy biega po łąkach w innych celach. Ja zawsze po łąkach biegałam, bo miałam psy a ostatnio doszły jeszcze dzieci. Więc zbieram jakby przy okazji. Poza tym, jest powód o którym napisał ci już kamin - potrzebne mi mazidła i mikstury, których nie kupię gotowych. Apteka i lekarz nie pomoże wiele przy AZS. Możesz posmarować się sterydem okazjonalnie, ale przy chorobach przewlekłych to do niczego dobrego nie prowadzi. I nie w tym rzecz, że steryd to chemia, tylko w tym, że steryd to steryd.
Każdy inaczej reaguje na różne chemiczne związki ( :P) zawarte w ziołach i żaden dermatolog, alergolog nie będzie ustawiał ci kuracji, bo się często na tym nie zna i nigdy nie ma na to czasu. Zapisze sterydowy środek najczęściej z antybiotykiem i przeciwgrzybnią, efekt będzie krótkotrwały, ale szybki.
Zbieram jeszcze, bo materiał zebrany przeze mnie przeważnie jest dużo lepszej jakości niż ze sklepu. Pod wieloma względami.
Zbieram jeszcze, bo oszczędzam sporo kasy i nie sponsoruję  produkcji zbędnych opakowań, którymi zaśmiecam  świat. Znajdzie się jeszcze kilka powodów, ale nie będę się na ten temat rozpisywać.
A z tą chemią  - tobie chodzi o potoczne rozumienie chemii, syntetyk kontra natura. Nie zgodzę się, że syntetyczne oznacza gorsze z zasady. Są świetne syntetyki. Aktualny przykład - avilin. Jak łyknęłam balsam Szostakowskiego, to zrobiło mi się niedobrze, bo mam wbite do łba, że farby i lakiery to trucizny. Jednak ludzie to piją i sobie chwalą. Mi też się bardzo przydaje, ale zewnętrznie. A to już "chemia" w najczystszej postaci - 100 % eter poliwinylobutylowy.
A psa z robakami dostałam  ze schroniska. Mój jedyny kontakt oko w oko z glistą. Wypadła z psa w domu. Odrobaczyłam go szybko i skutecznie preparatami od weta. Jeden kot  miał tasiemca. Odrobaczenie szybkie i skuteczne - tabletki z lecznicy. Mam zawsze kilka zwierząt i nigdy żadnemu nie zaszkodziło odrobaczenie. Środki typu pestki dyni można stosować prewencyjnie, ale jak już widzę te pasożyty, to chcę je pogonić natychmiast.
Pozdrawiam.
I am back to save the universe

Offline kaminskainen

  • Dużo Pisze
  • *****
  • Wiadomości: 2654
Odp: Inne wykorzystanie niecierpka himalajskiego
« Odpowiedź #28 dnia: Października 11, 2013, 12:45:46 »
Oczywiście to nie jest żadna kłótnia, tylko wymiana ciekawych uwag ;)
Wrażliwemu pieskowi dałbym może korę kruszyny "w jakimś czymś" (mięsku, ziemnioku). Psy na pewno trzeba odrobaczać, wszyscy znamy dobrze ich zachowania na dworze gdzie wszystko obwąchują i oblizują.
Dzieci, moim zdaniem, należy również odrobaczać ;)
Różnice, głupcze!

Offline Dondarrion

  • Więcej Pisze
  • ****
  • Wiadomości: 444
Odp: Inne wykorzystanie niecierpka himalajskiego
« Odpowiedź #29 dnia: Października 11, 2013, 15:12:59 »
Kłótnia to nie jest, ale wyszło, że "dwóch na jednego".
Przypomnieliście mi, że dawno stadka nie odrobaczałam, dzięki.
Z dzieci, to tylko starszą raz, jak się zaczęły problemy skórne. To było pierwsze co zlecił pediatra, ale nie pomogło.
A teraz wrócę do głównego wątku ...
Jadę jutro na Bukowiec, do niecierpka. Mogę napisać w jakim jest stanie i pozbierać jakby jednak się przydał.
Pozdrawiam.
I am back to save the universe