Obserwując i czytając Wasze wpisy dochodze coraz bardziej do tego, ze moja hipoteza - zresztą milcząco zapoczątkowana przez wielu zielarzy sprzed lat - się zaczyna sprawdzać. Dla zioł "silnych" można wystosować dawkowanie tzw. nasycające. Mianowicie zredukować wielkość dawki, a skutek nieznacznie wydłużyć w czasie, tak, aby stężenie w organizmie osiagnęło niezbędne maksimum działania i przeszło w fazę plateau. Ale to jeszcze hoho minie, zanim oszacujemy czasy półtrwania mieszanin substancji w organizmie pochodzenia roślinnego ekstrahowanych tak czy inaczej.
W temacie glistnika dodam tylko, że najlepszy jest ten majowy. Teraz zaczęła się idealna pora na korzenie glistnika. I przy okazji rozsypujcie nasionka, będzie go więcej na nstępny rok