Odświeżam temat. Kupiłam w zielarskim wiaderko kilogramowe borowiny z myślą zrobienia sobie wyciągu borowinowego: "W kosmetyce stosowane są wodne i wodno-alkoholowe wyciągi z borowiny, przy czym stężenie alkoholu nie może być wyższe niż 40%. [...] Wodno-alkoholowe i wodne ekstrakty z borowiny 1:3 i 1:5 stosowałem doustnie w dawce 10-15 ml 2 razy dziennie."
Zrobiłam więc wyciąg następująco: stosunek 1:4 z przegotowaną wodą z kranu + trochę wódki (wódką polałam borowinę najpierw, po 15 min. dodałam wodę, chłodną). Odstawiłam na 3 dni na parapet opakowane w folię aluminiową (słoik), żeby się grzało w słońcu a jednocześnie nie było całkiem w świetle. Przesączyłam przez gazę, jest ziemista woda. Pomyślałam, że jak "przedestyluje" w kawiarce (dodając jeszcze borowiny na siteczko), to się zrobi jaśniejsze w kolorze i czystsze, ale to była płonna nadzieja. Ta borowina na siteczku przelazła troszku i miałam większy syf niż wcześniej. Więc znów przesączyłam przez gazę.
Zamierzam toto stosować do przemywania twarzy ze skórą naczynkową. Pić się nie odważę.
Czy ktoś wie, jak się takie wyciągi robi w poprawny sposób?